Rozdział 1

564 59 6
                                    

Sherlocka obudziło ciche pukanie w okno. Otworzył niechętnie oczy i spojrzał w bok. Za oknem rysowała się postać dostojnego, rudego ptaka. To jego sowa przyniosła mu list. List dla niego, dla Sherlocka Holmesa. Natychmiast zerwał się z łóżka, aby ją wpuścić. Nieczęsto dostawał listy, jego sowa nie miała zbyt wiele do roboty, szczególnie w porównaniu z sową jego brata, który nieustannie korespondował ze swoimi przyjaciółmi ze szkoły. Sherlock jeszcze nie chodził do szkoły, prawdę mówiąc w rodzinie często zastanawiano się czy w ogóle się do niej dostanie. Nie wykazywał się tyloma wybitnymi zdolnościami co Mycroft, uchodził raczej za tego głupszego brata. W te wakacje miało się rozstrzygnąć czy Sherlock ma wystarczająco magicznych mocy. Sam w przeciwieństwie do swich krewnych głęboko w to wierzył dlatego od ponad miesiąca z utęsknieniem czekał na list z Hogwartu. Otworzył okno, a ptak z gracją wleciał do środka i usiadł na łóżku.
-Co tam dla mnie masz Rudobrody?- zapytał czule głaszcząc sowę po głowie. To imię znalazł niegdyś w jakiejś mugolskiej książce, które lubił od czasu do czasu czytać i zagłębiać tajniki życia mugoli. Mycroft zawsze śmiał się, że spowodowane to jest tym, że Sherlock sam jest jednym z nich.
Odwiązał od nóżki sowy kopertę. Obrócił ją w swoich długich palcach. Była zaadresowana zielonym atramentem, i zapieczętowana pieczątką z godłem Hogwartu. Od dawna nie był tak szczęśliwy, spełniło się jego marzenie, nie był gorszy od swojego starszego brata. Też był czarodziejem. Rozwerwał kopertę i zaczął szybko czytać:
Szanowny panie Holmes,
Mamy przyjemność poinformowania Pana, że został Pan przyjęty do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,
Minerwa McGonagall
Zastępca dyrektora
Natychmiast wybiegł ze swojego pokoju i zbiegł na dół potrącając przypadkiem zdezorientowanego Mycrofta.
-Mamo dostałem list, dostałem się do Hogwartu!-krzyknął uradowany.
-Oo, czyżby w Hufflepuffie mieli za dużo miejsc?-prychnął Mycroft, który zaciekawiony gdzie biegnie jego brat, postanowił zejść za nim.
-Nie śmiej się z brata, Mike! Powinieneś być dumny! Jutro wybierzemy się na Pokątną, kupimy dla was nowe książki i szatę i różdżkę dla Sherliego, już nie mogę się doczekać.
Mycroft odwrócił się i wyszedł z kuchni, dało się tylko słyszeć jak szepcze "Nie nazywam się Mike."

Sherlock Holmes Śladami GryfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz