Rozdział 11

69 9 1
                                    

- To jest niedorzeczne! Nie może być tak, że dzieci w szkole nie są bezpieczne! Jak mam zaufać dyrekcji i posłać tam chłopców z powrotem? Mam codziennie zastanawiać się czy jeszcze żyją? Mam ich świadomie skazać na niebezpieczeństwo? - Pomimo, że pokój Sherlocka znajdował się na piętrze on i John dokładnie słyszeli krzyki jego rodziców. Matka Sherlocka była bardzo przejęta tym co stało się w szkole, ojciec starał się ją uspokoić, ale sam również był zdenerwowany.
-Widzisz co ja z nimi mam? - zwrócił się Sherlock do Johna - Matka traktuje nas z Mycroftem jak małe dzieci! Ciesz się, że nie masz takich problemów!
-Martwią się o ciebie, nie widzę w tym nic złego - odpowiedział John.
Położył się na łóżku, które specjalnie dla niego zostało wstawione do sypialni Sherlocka i zarzucił na siebie leżący na nim koc, tym gestem zdecydowanie kończąc rozmowę. Holmes nie był zadowolony z rozwoju sytuacji. Nie dość, że nie mógł już sam zajmować się odnalezieniem "podrabianego śmierciożercy" to jeszcze musiał wrócić do domu i nie wiedział czy w ogóle wróci do Hogwartu.  Głosy rodziców ucichły. Usłyszał skrzypienie schodów, widocznie z racji późnej godziny postanowili przenieść swoją dyskusję do sypialni. Ponieważ Mycroft i Sherlock  kiedyś bardzo lubili podsłuchiwać rodziców pokój był chroniony dźwiękoszczelnymi zaklęciami. Sherlock uznał, że w takim wypadku nie pozostaje mu nic innego jak pójść spać, a jutro zastanowić się jakie kroki podjąć w przyszłości. Już prawie zasypiał kiedy obudziło go pukanie w okno. Przetarł oczy i zobaczył za nim jakąś obcą sowę. Cicho, aby nie obudzić Johna podszedł do okna i otworzył je. Sowa upuściła na parapet list i natychmiast odleciała. 

Sherlocku, musisz być bardziej uważny i skupiony jeśli chcesz abyśmy grali dalej. Będę czekał na Ciebie w szkole.  Zawsze ci oddany Śmierciożerca.

Młody Holmes przeczytał kartkę jeszcze trzy razy zanim upewnił sam siebie, że to co widzi jest prawdziwe. Już miał obudzić Johna kiedy usłyszał huk zbyt szeroko otwartych drzwi. Następnie dotarł do niego szloch jego matki i krzyk jego ojca. Pobiegł do sypialni rodziców, za nim biegł John, którego też ten hałas obudził. Wpadł tam i to co zobaczył zmroziło krew w jego żyłach. Na łóżku jego rodziców leżała martwa sowa. Była to ta sama sowa, która przed chwilą przyniosła mu list. Była owinięta w pergamin, na którym krwią zostało napisane "Przecież wiecie, że tu tym bardziej nie jest bezpieczny." Cały pokój oświetlała zielona poświata. Sherlock rzucił się do okna. Było tak jak przypuszczał. Nad domem unosił się Mroczny Znak. 


---------------------

Zachęcona waszym odzewem postanowiłam kontynuować opowieść. Wybaczcie, że od mojego pytania do działania znów trzeba było czekać prawie miesiąc, ale uznałam, że chcę teraz przed publikacją mieć napisane kilka rozdziałów do przodu, a nie pisać na bieżąco. Dajcie znać czy nowy rozdział trzyma poziom i czy wam się podoba. Teraz powinniśmy się widywać częściej. 

Sherlock Holmes Śladami GryfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz