Marinette
- Co ty robisz kurwo?! - usłyszałam głos Adriena.
- Adrienku, ona na to zasłużyła. To szmata! - stwierdziła Chloe pokazując na mnie palcem. Dotknęły mnie jej słowa. Mówiła prawdę. Spuściłam głowę i zaczęłam cicho płakać. Nie, Marinette, jesteś twarda. Nie zwracaj uwagi na taką sukę.- pomiedziałam do siebie.
- Marinette, wszystko w porządku? - usłyszałam głos, którego już miałam nadzieję nigdy nie usłyszeć.
- A jak mogłoby być w porządku?! - krzyknęła.
Nie wiem co mnie napadło. Krzyknęłam na niego, a on przecież chciał mi tylko pomuc.
- Boli cię brzuch? - zapytał troskliwie ignorując moje wcześniejsze pytanie.
- Może... - powiedziałam obojętnie.
- Pokaż, trzeba przyłożyć ci coś zimnego i iść do pielęgniarki. - stwierdził bardzo przekonująco. Nie wiem, dlaczego ale dałam mu podwinąć moją bluzkę. Co się ze mną dzieje??? Zobaczyliśmy czerwony ślad pięści na moim brzuchu.
- Chodźmy do pielęgniarki. - powiedział.
- Nie, nic mi nie jest. - stwierdziłam.
- Jest, jest - powiedział i zrobił coś czego się nie spodziewałam... Wziął mnie na ręce i niósł w stronę gabinetu pielęgniarki. Wszystkie pary oczu były wlepione we mnie i Adriena.
- Puszczaj mnie. - powiedziałam. Nie odpowiedział. Adrien, puszczaj mnie! - powiedziałam już nie co głośniej. Nadal nic nie odpowiedział. Szedł dalej tak jakby wogóle nie słyszał co do niego mówię. Adrien! - dopiero to poskutkowało
- Co? - zapytał nadal trzymając mnie na rękach.
- Puść mnie.
- Dobra. - powiedział i puścił mnie.
Zamknęłam oczy wiedząc, że będę miała bliskie spotkanie z podłogą. Już miałam spaść na kiedy przy samej ziemi poczułam męskie ręce w zgięciu swoich kolan i na plecach. Ugh... Znowu mnie niesie. Wolałabym już spaść na podłogę. Postanowiłam mu odpuścić. Jak chce to niech mnie niesie.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Jestem już w domu. Oczywiście "pan Adrienek" nie dawał mi spokoju do końca dnia. Padłam plackiem na łóżko. Czemu jak chce zapomnieć o Adrienie to on jak na zawołanie się do mnie przykleja? Co ja takiego zrobiłam, że tak mnie karzesz, Boże? Jak zwykle moje rozmyślania musiało coś przerwać. Usłyszałam krzyki. Ugh... Nie mogę, no, nie mogę sobie odpocząć po szkole. Przecież jak Marinette Dupain - Cheng może wogóle odpocząć, co? - zapytałam sama siebie. Przemieniłam się w Biedronkę i "nie zauważenie" (tak sobie myśl - dop. aut.) wyskoczyłam przez okno.
Po chwili byłam już na miejscu. Zobaczyłam Czarnego Kota.- Witaj My Lady - powiedział całując moją dłoń.
- Witaj Czarny Kocie - powiedziałam uśmiechając się do niego najszczerzej jak tylko potrafiłam. Marinette, co ty robisz?! - skarciłam się w myślach. Miałaś zniechęcić Czarnego Kota do Biedronki, a nie na odwrót. Szybko wyrwałam mu swoją rękę.
- Gdzie może być ukryta akuma? - zapytałam.
Po misji
- Biedronko, możemy porozmawiać? - zapytał Czarny Kot.
- Możemy, ale szybko, bo zaraz się przemienię. - odpowiedziałam.
- Wiem, ja też. - stwierdził.Nastała chwila ciszy, lecz Czarny Kot ją przerwał mówiąc:
- Biedronko...ja... - próbował wyducić, że mnie kocha.
- Wiem co chcesz mi powiedzieć Czarny Kocie. Wiem, że mnie kochasz, ale... - posmutniał.
- Ale ty co? - zapytał smutnie jakby wiedział co chcę powiedzieć.
- Ja kocham kogoś innego - skłamałam.
Drugi rozdział 😍
Jak Wam się podoba? 😊Pozdrawiam 💕
Adrienette2003
CZYTASZ
Marichat || Miraculous ||
FanfictionPo trzech latach wzdychania do Adriena Marinette zrozumiała, że nie ma u niego żadnych szans, więc postanawia dać szansę Czarnemu Kotu... Jak potoczy się dalsza część tej historii?