Marinette
- O MÓJ BOŻE... NARESZCIE! - wykrzyczała moja najlepsza przyjaciółka. Wcale się tym nie zdziwiłam, bo w sumie też bym tak zareagowała.
- Hej, Alya - powiedziałam cicho.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Średnio, bo wszystko mnie boli. Obudziłam się pół godziny temu. - powiedziałam szczerze.
- Dlaczego wybiegłaś z domu o tej porze? Co się wtedy stało? - zapytała.
- Nie wiem. Nie mogę sobie przypomnieć tamtego dnia. Nic nie rozumiem. - odpowiedziałam załamana.
- Mogę przyjechać do ciebie?
- Jeśli to nie kłopot to czemu nie - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Bardzo stęskniłam się za nią.
2 godziny później
- Hej, Marinette! Jak się czujesz? - zapytała moja najlepsza przyjaciółka wchodząc do mojej sali szpitalnej.
- Słabo...Alya? - zapytałam niepewnym głosem. Przez ten czas kiedy czekałam, aż dziewczyna pojawi się w szpitalu doszłam do wniosku, że przyszła pora na to, aby wyjawić jej mój największy sekret. Wiem, że nikomu to nie zdradzi. Jest moją przyjaciółką i bardzo jej ufam.
- Tak? - zapytała zaskoczona.
- Nie bądź na mnie zła, ale czegoś ci nie powiedziałam. Jest to bardzo ważny sekret i nie może wpaść w niepowołane ręce. Więc mam nadzieję, że nikomu nie powiesz? - zapytałam co raz bardziej zdziwioną dziewczynę.
- Przyjaźnimy się. Masz moje słowo, nikomu nie powiem. - zapewniła uśmiechnięta.
- Jestem Biedronką. - powiedziałam cicho. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze bardziej i wcale nie wyglądała na zaskoczoną.
- Wiedziałam. - odpowiedziała zadowolona.
- Co?? Jak to wiedziałaś? Ktoś po za tobą to wie? - zapytałam trochę się denerwując. Nikt nie mógł tego wiedzieć. Przyrzekałam, że nigdy nie wydam tej tajemnicy, a Alya była jedyną osobą, która była warta złamania tej obietnicy.
- Już dawno się domyśliłam, a po jakimś czasie widziałam jak się przemieniasz. Wiem, że to wielka tajemnica i odpowiedzialność, więc nie mam ci za złe, że nic mi nie powiedziałaś. Rozumiem cię i przyrzekam ci, że nigdy nie zdradziłam i nie zdradzę twojej tajemnicy. Możesz mi ufać - powiedziała szczerze.
- Wow, dziękuję Alya. Cieszę się, że mam kogoś takiego jak ty - powiedziałam i posłałam przyjaciółce najcieplejszy uśmiech jaki mogłam pomimo bólu, który odczuwałam przez ten wypadek.
- Nie ma sprawy. Wiesz kiedy będziesz mogła opuścić szpital? - zapytała.
- Z tego mówił lekarz to prawdopodobnie za trzy dni, jeżeli nic nie będzie się działo. Opowiadaj co działo się w szkole i ile mnie ominęło - powiedziałam zaciekawiona.
- Nie wiem czy to cię nadal interestuje po tym co ostatnio od ciebie usłyszałam, ale Adrien oszalał jak dowiedział się, że miałaś wypadek. Cały czas wypytywał mnie o ciebie - powiedziała widocznie uradowana.
Alya zawsze uważała, że ja i Adrien pasujemy do siebie. Jestem w 100% pewna, że nadal ma nadzieję, że kiedyś będziemy razem, ale po takim długim czasie obsesyjnego kraszowania postanowiłam z tego zrezygnować. Teraz czuję, że to była dobra decyzja, a z resztą to, że wypytywał Alyę o mnie wcale nic nie znaczy, choć to bardzo miłe z jego strony i to doceniam.
- Mówiłam ci, że rezygnuję z Adriena. Nigdy nie spojrzał na mnie tak jak ja na niego. Daję 99 procent, że wiedział, że mi się podoba, skoro wszyscy w klasie od początku wiedzieli. Zrozumiałam, że nic z tego nie będzie. Nie będę mu się więcej uprzyk..
- Mari? - nagle przerwała mi Alya.
- Tak? - zapytałam.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć.. - jeszcze bardziej ściszyła głos. - Ymm.. Kiedy jechałam tutaj zadzwoniłam do Adriena. - powiedziała. Chciała tłumaczyć się dalej, ale nagle..
Usłyszałam płukanie do drzwi..
c.d.n.
Hejka, nie wiem czy ktoś to czyta, ale ostatnio weszłam na wattpada, z ciekawości zajrzałam do książek i zobaczyłam, że mam niewstawiony rozdział, więc postanowiłam to zrobić i nie trzymać w niepewności osób, (jeśli są jeszcze takie) które to czytają.
Do napisania ❤
CZYTASZ
Marichat || Miraculous ||
FanfictionPo trzech latach wzdychania do Adriena Marinette zrozumiała, że nie ma u niego żadnych szans, więc postanawia dać szansę Czarnemu Kotu... Jak potoczy się dalsza część tej historii?