Marinette
Obudziło mnie jasne, rażące światło. Podniosłam się na łokciach i powoli otworzyłam oczy. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam mamę stojącą przy oknie, ale zaraz... nie jestem w swoim pokoju?
- Mamo - wydusiłam. Kobieta odwróciła się, a jej wyraz twarzy powstał na szeroki uśmiech.
- O MÓJ BOŻE! - usłyszałam. - Marinette, nareszcie się obudziłaś! - powiedziała i podeszła w stronę łóżka, siadając na jego brzegu.
- Co? - uniosłam brwi ze zdziwienia. Z przymróżonymi oczami spojrzałam na swoją prawą rękę.
Kroplówka.
- Co mi się stało? - zapytałam.
Kompletnie nie pamiętam dlaczego tu trafiłam. Ciekawe ile już tu jestem.- Miałaś wypadek. - powiedziała cicho i przeniosła wzrok na swoje dłonie.
Co?
- Jak to?! Kiedy to się stało?! Ile już tu leżę?! Co mówił lekarz?! Gdzie jest tata? - zaczęłam obsypywać mamę pytaniami.
- Spokojnie, córciu. Powinnaś odpoczywać, potem porozmawiamy. Chcesz wody? Albo może jesteś głodna? - powiedziała.
Nie no nie wierzę, co ona sobie myśli?! Miałam wypadek, z którego nic nie pamiętam. Nie wiem co mi się stało. Leżę w szpitalu, podłączona do kroplówki. Dopiero co się obudziłam. Nawet nie wiem po jakim czasie, a mama pyta się mnie czy jestem głodna, no pożal się boże..
- Odpowiedz. - powiedziałam. Chyba trochę zbyt oschle, ponieważ prawa brew mamy się uniosła. Nieważne.
- 3 tygodnie temu wyszłaś z domu PÓŹNYM WIECZOREM i zostałaś potrącona przez samochód. Całe szczęście, że kierowca nie jechał zbyt szybko. Widziałam nagranie z monitoringu. Kompletnie nie patrzyłaś przed siebie, wpadłaś na ulicę nawet nie patrząc czy coś jedzie. - powiedziała lekko zdenerwowana.
- Jak w ogóle mogłaś wyjść o takiej porze?! - lekko podniosła głos.Nagle przypomniało mi się wszystko. Wszystko co wydarzyło się przed wypadkiem. Adrien, Czarny Kot...
- Bo, ja... - nie wiedziałam co powiedzieć. Może udam, że nic nie pamiętam, to może odpuści mi te wypytywanie.
- Nic nie pamiętam. - powiedziałam patrząc na swoje dłonie. Nigdy nie lubiłam kłamać, szczególnie rodzicom. - A no właśnie, gdzie jest tata? - zapytałam. Jak na zawołanie drzwi do pokoju otworzyły się, a do środka wszedł nie kto inny, jak właśnie mój tata. Ucieszyłam się na jego widok. Może on przynajmniej da mi spokój i mnie zrozumie.
- Kupiłem bułki! - odezwał się zadowolony, zdejmując kurtkę. Odwiesił ją na wieszak, nie spoglądając jeszcze moją stronę. Zaśmiałam się na jego słowa. Chyba usłyszał mój cichy śmiech, bo odwrócił się w naszą stronę. Przez chwilę patrzył się na mnie zdezorientowany, ale kilka sekund później podbiegł w moją stronę i mocno mnie przytulił. Chyba właśnie tego mi brakowało. Ciszy i spokoju, w gronie najbliższych mi osób. Tylko brakuje mi Aly'i.
- Gdzie mój telefon? - zapytałam.
Mama wstała z łóżka i podeszła w stronę parapetu, na którym leżała jej torebka. Wyjęła z niej mój telefon i podała mi.
- Tak myślałam, że będziesz chciała podzwonić do swoich znajomych kiedy się obudzisz, więc cały czas miałam go w torebce. Choć, Tom, pójdziemy powiedzieć lekarzowi, że Mari się obudziła - zwróciła się do męża.
- Wracamy za 15 minut. - powiedział tata i wyszli z pomieszczenia.
Odblokowałam telefon i zobaczyłam mnóstwo powiadomień, sms'ów i nieodebranych połączeń. Zignorowałam wszystkie i wybrałam numer do osoby, z którą najbardziej chciałam porozmawiać w tej chwili...
***
Wow, jak długo mnie tu nie było 😂 Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta hahah. Nie obiecuję, że w najbliższym czasie coś napiszę, ale zrobię co w mojej mocy 😙Pozdrawiam
Adrienette2003 💕
CZYTASZ
Marichat || Miraculous ||
FanficPo trzech latach wzdychania do Adriena Marinette zrozumiała, że nie ma u niego żadnych szans, więc postanawia dać szansę Czarnemu Kotu... Jak potoczy się dalsza część tej historii?