Rozdział 1

202 15 14
                                    

Z czasem było już tylko gorzej, jednak kto mógł wtedy o tym wiedzieć? Nie zdawałam sobie z tego sprawy, a za pomocą nałożonej maski, moi znajomi również.

Na skromnej imprezie urodzinowej wyglądałam jak milion dolarów i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Nie było tu wiele osób - zaledwie moi najlepsi przyjaciele, którym ufałam. Nie przepadałam za spotkaniami z setkami osób, które były mi obce. Uczucie dyskomfortu towarzyszyło mi w takich chwilach na każdym kroku. Byłam już do tego przyzwyczajona, to fakt, ale wolałam wybrać coś, co pasowałoby głównie mnie - mniej zatłoczone miejsce. Przecież miał to być mój dzień. Musiałam czuć się w porządku.

Miejsce spotkania, które wybrałam - klub, był moim ulubionym. Miał trzy piętra, a na każdej z sal leciał zupełnie inny gatunek muzyczny. R&B, techno, pop, rap, dance i wiele innych. Zadbałam o każdy szczegół; kilka miesięcy temu zarezerwowałam jedno z najmniejszych pomieszczeń. Wybór pod względem wielkości był zrozumiały - zazwyczaj puszczano tu rap, do którego nie za bardzo dało się tańczyć. Rekompensował to spory bar i wygodne boksy. Parkiet i scena również trafiły w moje gusta - to właśnie tam, jeśli ktoś by chciał, mógłby poruszać się w rytm muzyki. Oczywiście pod warunkiem, że nikt akurat nie występował.

CL podeszła do mnie z uśmiechem, tak słodkim i szczerym, który mógłby roztopić lodowiec na Antarktydzie. Jasne włosy miała spięte w wysoki kucyk. Założyła luźny biały t-shirt, czerwone obcisłe szorty oraz tego samego koloru buty na koturnie. Jej makijaż był niemalże tak intensywny jak mój. Pod tym względem byłyśmy podobne; nie potrafiłabym nigdy wyjść z domu bez eyelinera i sztucznych rzęs.

Cieszyłam się, że prezenty zostały już rozdane na samym początku spotkania, a ona podchodzi do mnie tylko po to, by porozmawiać. Jej uśmiech dodawał mi otuchy i prawie zapomniałam o moim wieku. Trzydzieści dwa lata. Boże... Przełknęłam ślinę.

– Wyglądasz oszałamiająco!

Natychmiast narzuciłam ręce na jej szyję i pocałowałam policzek. Zignorowałam posmak podkładu na wargach.

– Skarbie, spójrz na siebie. Gdybym wyglądała w spodenkach i t-shircie tak jak Ty, to nigdy w życiu bym nie ubrała sukienki!

Po części prawda, po części nie. Chciałabym prezentować się w luźnym stroju podobnie fantastycznie jak ona. Mimo wszystko byłam przekonana, że nie zrezygnowałabym z sukienek. Były w moim stylu, a przy okazji bardzo je lubiłam. Nie musiała jednak o tym wiedzieć.

– Jak się bawisz?

– Dobrze – odpowiedziałam szczerze, ale widocznie zapomniałam się uśmiechnąć, bo Chaerin zmrużyła oczy i zacisnęła wargi. – No co?!

– Ech... Eonnie, ja już dobrze wiem co Ci poprawi humor.

Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę baru. Zauważyłam, że na taboretach siedzieli Choi, Dara oraz Jiyong. Przez myśl mi przeszło: gdzie jest reszta? Prawdą było, że nie każdy musiał od razu rzucać się na alkohol. Nie wszyscy pili tyle co oni.

– Jak się bawisz? – zapytała Sandara, przez co na mojej twarzy pojawił się przymilny uśmiech. Przy niej nigdy nie okazywało się słabości lub złego humoru. Nigdy. Chyba, że ktoś lubił być sponiewierany.

Miała ładniutką twarz, która nie pasowała do jej ostrego charakteru. Była stanowcza. Prawdziwa dama, której pod żadnym pozorem lepiej nie pytać o radę. Raz popełniłam ten błąd, niestety. Wysłuchałam co miała mi do powiedzenia, po czym zrobiłam zupełnie inaczej. To naturalny bieg rzeczy - chciałam zrobić tak, by odpowiadało przede wszystkim mnie. Niemniej Sandara była wściekła, a przez średnio dwa tygodnie słyszałam tylko, że zrobiłam źle, będę tego żałować i gdybym posłuchała jej, byłoby lepiej.

Your Priceless Advice || Park Bom ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz