~I~

91 5 2
                                    

W tamtej chwili starałam się skupić swoje myśli na jednej rzeczy, która mi cały czas umykała. Zostało mi do zrobienia chyba najprostsze zadanie, na które w żaden sposób nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Czułam jakbym miała jedną wielką pustkę w miejscu gdzie powinna być krótka definicja. Do końca sprawdzianu zostały tylko dwie minuty a ja patrząc na to zadanie miałam wrażenie jakby jeden mój błąd mógł zniszczyć mi życie. Szybko otrząsnęłam się z tych myśli i wmawialam sobie, że to tylko jeden punkt. Słysząc ostatnie tyknięcia zegara przed dzwonkiem wpisałam co mi pierwsze przyszło na myśl.

Głowa mnie bolała a przez trzęsące się ręce nie mogłam otworzyć szafki. Te wszystkie testy semestralne mnie wykańczały. Za tydzień był bal halloweenowy a nauczyciele postanowili uprzykrzyć nam ten czas jak tylko potrafili. Na szczęście w przyszłym tygodniu nie było już żadnych ważniejszych testów. Kiedy nareszcie się uspokoiłam wpisałam szybko kod i wyjęłam z szafki potrzebne przybory. Zatrzasnełam ją z trzaskiem i odwracając się uderzyłam w coś twardego.

- Auć to bolało - Powiedział z udawaną urazą wysoki blondyn, rozmasowując przy tym nos.

- Masz już kolejny dowód na to, że za mną lepiej się nie skradać - Odparłam unosząc przy tym prawą brew.

- Nawet się nie starałem. Wołałem cię już z drugiego końca korytarza a ty jak jakaś nawiedzona stałaś i się patrzyłaś na tą biedną szafkę - Po ostatnich słowach zaczął chichotać.

- Ale ja przecież nie pamiętam żebym tak stała. Nie robisz sobie jaj? - Zapytałam lekko przestraszona na co on tylko pokiwał głową nie mogąc nic powiedzieć - Kurde Ethan, to pewnie przez te testy...

- Nnnie... no ale zzza to - Zaczął nie mogąc się wysłowić przez śmiech - wyglądałaś tak poważnie i... mądro... - W tamtym momencie zabrał jakiemuś niziołkowi z pierwszej klasy okulary i założył je na czubek nosa, unosząc przy tym brodę i udając zamyślonego. Po tym obydwoje wybuchliśmy dzikim śmiechem, a dzieciak jak tylko odzyskał okulary to uciekł od nas jak poparzony.

Nadal w dobrym nastroju doszliśmy na ostatnie zajęcia. Sala była o wiele większa niż pozostałe. Po lewej stronie stało około dwadzieścia stolików, natomiast po drugiej stronie w kręgu były ustawione sztalugi. Pomiędzy nimi czekała już na nas nauczycielka prowadząca zajęcia artystyczne. Była dosyć drobną kobietą o lekko pomarszczonej lecz słodkiej twarzy.

- Idźcie na swoje miejsca kochani i już zaczynamy - Oboje w ciszy udaliśmy się w stronę dwóch wolnych sztalug, a ona kontynuowała - Dzisiaj zajmiemy się abstrakcjonizmem. Przygotowałam dla was kilka przedmiotów, które macie przedstawic jako abstrakcję. Macie na to najbliższe dwie godziny więc radzę nie przesadzać z wielkością płótna - szybkim ruchem zdjęła płachtę leżącą na naszych tematach pracy i w geście rozpoczynającym pracę klasnęła w dłonie.

Stałam jak wryta patrząc na wbity w deskę do krojenia nóż kuchenny oraz całą zastawę stołową. Byłam zdziwiona, że już po sekundzie miałam przed oczami cały obraz. Bez zbędnego zwlekania zabrałam się za pracę.

Skończyłam przed wyznaczonym czasem więc teraz czekałam do końca wsłuchując się w symfonię Beethovena i przypatrując się ludziom. Każdy był skupiony i chyba przez cały czas nikt nie powiedział ani słowa. Oczywiście nie znalazła się ani jedna osoba, która nie była pomazana farbami po twarzy. Kiedy zobaczyłam pracującego Ethana mimowolnie się uśmiechnęłam. Na policzku miał czarną farbę ale co było zabawniejsze, w oby dwie brwi wtarł sobie granatowy kolor, który komicznie kontrastował z jego jasnymi włosami.

Na obrazie miał natomiast powykrzywianą w dziwne strony zastawę na ciemnym tle przypominającym ugwieżdżone niebo. Całość dawała niesamowity efekt. Skupienie z jakim malował było niesamowite. Kawałeczek po kawałeczku.

ZapamiętajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz