6. " Zapomni "

310 33 2
                                    

Minęło kilka dni od rozstania z Lukiem. Do dzis pamiętam jego wzrok pełen bólu.
Rodzice nie pochwalali mojego zdania w tej sprawie. Sądzili, że zerwanie z Lukiem nie jest dobrym wyjściem z tej sytuacji. Chcieli bym powiedziała mu całą prawdę. Ale ja nie potrafiłam zrzucić na niego tak ogromny ciężar.
- To znowu on - odezwała się siedzącą obok mnie mama. Spojrzałam w jej stronę i zauważyłam w jej rękach mój telefon a na jego wyswietlaczu zdjęcie mojego byłego chlopaka.
- Nie odbieraj.
I tak było w kółko. Kilkadziesiąt nieodebranych połączeń i kilkaset nie odczytanych smsów.
Wiedziałam, że gdybym przeczytała choć jeden to chwile później wtuliłabym się w jego ramiona. Mam słabość do Luke. To on zawsze dbał o moje dobro. Tym razem role się odwróciły.
Nie chciałam by tracił czas na pocieszanie mnie, mówienie, że wszystko bedzie dobrze. A wieczorami płakał z bezsilności.
- Córcia może jednak powiesz mu prawdę - próbowała mnie przekonać już kolejny raz tego dnia.
- Mamo daj już spokój- westchnęłam.
- Czyli lepiej gdy myśli, że po kilku latach związku przestałaś go kochać? 
Tak, to prawda. Tamtego dnia gdy dowiedziałam się, że jestem chora postanowiłam zerwać z Lukiem tłumacząc się, że moje uczucie do niego wygasło.
Z początku nie wierzył w moje słowa. Wybiegł za mną gdy wyszłam z uczelni. Błagał bym przemyślała to co mówię.
- Zapomni za jakiś czas - szepnęłam do końca sama nie wierząc w to co mówię.

* * *

Wpatrywałam się w leżące przede mna dokumenty. Obok mnie siedzieli rodzice a na przeciwko doktor Steven.

- Jesteś pełnoletnia. Więc to od Ciebie zależy czy poddasz się leczeniu czy nie. - powtórzył po raz piąty doktor.
Każdy z nich był pewny, że podpisze zgodę. Ale ja się nadal zastanawiałam. Nie byłam pewna czego chce.
Popatrzyłam na tatę, który czekał niecierpliwie tupiąc nogą i na mamę, która z łzami w oczach wręcz błagała mnie bym podpisała papiery.
- Nie podpisze - powiedziałam odsuwając dlugopis jak najdalej od siebie.
- Dlaczego ? - zapytał doktor zdziwiony.
- Spójrzmy prawdzie w oczy doktorze - zaczęłam opierając łokcie na biurku. - Moje szanse na wyzdrowienie są znikome.
Mężczyzna uciekł wzrokiem gdzieś w bok a mama podniosła się z krzesła i stanęła przed ogromnym oknem.
- Kimberly prosze Cię - odezwał się tata po raz pierwszy odkąd tu weszliśmy. - Musisz poddać się chemioterapii.
Wstałam gwałtownie z krzesła zwracając uwagę wszystkich w pomieszczeniu i podeszłam do drzwi.
- Niczego nie muszę - powiedziałam przez ramię po czym wyszłam trzaskając drzwiami. Do wyjścia odprowadził mnie głośny szloch mojej mamy odbiegający zza drzwi gabinetu.

My Heart Never Lies / love story.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz