Rok później

4.3K 393 17
                                    

*Taehyung*

-Jungkookie, gdzie jest moja miętowa koszula?!?- krzyczałem z sypialni, nerwowo chodząc po całym pomieszczeniu i zaglądając w każdy zakamarek w poszukiwaniu zguby.
Jeszcze wczoraj ją sobie własnoręcznie wyprasowałem i zawiesiłem z wieszakiem na środku drzwi od szafy, z zewnętrznej strony, cobym miał pod ręką! A dzisiaj już jej nie ma, miała być kluczowym elementem mojego stroju, a ja nie mogę jej znaleźć!
-Wisi w pokoju gościnnym, nie mogłem już  na nią patrzeć- usłyszałem po chwili krzyk bruneta, dochodzący z kuchni, gdzie robił nam śniadanie.
-Co ty chcesz od tej biednej koszuli?- fuknąłem na niego, kierując się do wspomnianego pomieszczenia, gdzie ku mojej uciesze odnalazłem swoje odzienie całe, zdrowie i w nienaruszonym stanie.
Szybko zarzuciłem ją na siebie i zostawiwszy dwa górne guziki odpięte, starannie schowałem jej dół do swoich czarnych, obcisłych spodni.
-Jest okropna- odpowiedział mi po chwili na pytanie, o którym sam już dawno zapomniałem  -nie rozumiem, jak możesz iść w czymś takim na rozpoczęcie roku- tak, ewidentnie miał jakiś problem z moim wyborem stroju na dzień dzisiejszy, ale czy aby na pewno chodziło mu o sam kolor koszuli? Czy może raczej o to, że była lekko prześwitująca? Albo może w ogóle nie chodziło tutaj o koszule? Przy tym zazdrośniku człowiek nigdy nie może być pewien.
Stanąłem jeszcze przed lustrem, by po raz ostatni rzucić na siebie okiem i dokonać lekkich poprawek, po czym uśmiechnąłem się i zszedłem po cichu na dół.
Kiedy wszedłem do kuchni, Jungkook stał do mnie tyłem i pochłonięty sam nie wiem czym, nawet nie zwrócił na mnie uwagi, co też postanowiłem wykorzystać. Rzuciłem mu się na plecy, krzycząc przy tym głośno "co na śniadanie?". Uwielbiałem go tak straszyć.
-Kim Taehyung!- krzyknął upominająco wystraszony biedaczek, łapiąc się przy tym za serce i obrócił się do mnie przodem, by objąć mnie delikatnie w pasie.
-Ja na śniadanie?- zaśmiałem się krótko  -bardzo chętnie, ale nie tym razem. Za godzinę muszę być na uczelni, ale za to wieczorem...- przeciągnąłem ostatnie słowo, starając się wypaść seksownie, na co w odpowiedzi dostałem całusa w czoło i piękny uśmiech.
-Sałatka grecka i latte, smacznego- powiedział, zaciskając palce na moich biodrach i pchając mnie w stronę stołu kuchennego.
Nie musiałem na niego patrzeć, by wiedzieć, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu. Pan Jeon Zawsze Poważny Jungkook.
Po zjedzeniu śniadania odwiózł mnie pod moją nową uczelnie, dosłownie odprowadzając mnie za rękę pod aulę, gdzie pożegnał się ze mną cichym "kocham cię" i całusem w policzek. Zawstydzony ciekawskimi spojrzeniami, odpowiedziałem mu tym samym i uciekłem do środka, by zająć sobie jakieś fajne miejsce.
Siedząc tak samotnie, pośród tych wszystkich zabieganych studentów, rozmyślałem o ostatnim roku i o wszystkim, co wydarzyło się odkąd przygarnął mnie Jeon.
Rozprawa w sądzie, oraz wszystko to, co tyczyło się wydarzeń z sierocińca, oraz moich "braci" to tematy, których staram się unikać. Rozmawiam o tym wyłącznie ze swoim psychologiem, do którego zapisał mnie Jungkook zaraz po wyjściu ze szpitala, ale od jakiegoś czasu nie dręczą mnie już żadne związane z tym koszmary.
U Jungkooka mieszka mi się zajebiście, mężczyzna dołożył wszelkich starań, bym ukończył liceum w jak najlepszych warunkach i dostał się na wymarzone studia artystyczne, gdzie właśnie zaczynam swój pierwszy rok.
I chociaż praca pochłania mu naprawdę dużo czasu, to mimo wszystko udało nam się do siebie zbliżyć. Z początku było nam obu trochę niezręcznie z tą relacją adoptowany syn- przyszywany ojciec, ale z czasem wszystko samo zaczęło się układać, choć nie koniecznie w tymże kierunku. W wakacje Jeon zafundował nam dwa tygodnie odpoczynku na wyspach Jeju, gdzie ostatecznie oboje zrozumieliśmy, co tak naprawdę nas łączy i od tamtego czasu uważamy się za parę, chociaż staramy się trzymać to między sobą.
Tak, jak jest jest nam dobrze i wierzę w to, że lepiej trafić nie mogłem.
Każdego ranka, gdy mam okazję podziwiać spiącego obok mnie bruneta, dziękuję sam nie wiem komu za postawienie go na mojej drodze. Uratował nie tylko moje życie, ale też serce i duszę.

Emergency *Vkook*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz