Niedziela, 5 Marca 2017

4.2K 342 10
                                    

Godzina 8:40.
Jak codzień rano poszedłem do Taehyunga, by sprawdzić jak się miewa. Spodziewałem się, że będzie miał do mnie pretensje o zgłoszenie napaści bez jego zgody, ale musiałem to zrobić. Dla jego dobra. 
Wszedłem cicho do sali 113 i popatrzyłem na leżącego spokojnie chłopaka.
-Witaj, Tae- zaczepiłem go, na co on uniósł się do siadu, błyskawicznie żałując, że w ogóle się ruszył będąc w tym stanie. Po chwili przyzwyczaił się do bólu, jaki sobie zadał i uśmiechnął się blado.
-Hyung!- zawołał radośnie, klepiąc dłonią miejsce na swoim łóżku, gdzie chwilę później usiadłem -powiedz mi hyung, jak się nazywasz?
Na to pytanie strzeliłem sobie mentalnego liścia, jak mogłem nie przedstawić się własnemu pacjentowi?!
- Jeon Jungkook- powiedziałem z uśmiechem, który szybko zastąpiłem powagą -a teraz ty mi powiedz, czy była już u ciebie policja?- zadając to pytanie cały się spiąłem. Wiedziałem że podjęcie tego tematu mogło doprowadzić do kłótni, ale było to konieczne.
-Tak- odparł energicznie chłopak, który ku mojemu zdziwieniu był wręcz prze szczęśliwy -dziękuję, Jungkook- wyszeptał, wtulając się w mój tors -takie ładne imię.
Dlaczego ten dzieciak czuł się przy mnie tak swobodnie i dlaczego ja mu na to wszystko pozwalałem?
-Mam nadzieję, że im wszystko ładnie odpowiedziałeś, nie ukrywając niczego!- upomniałem go, udając surowy ton głosu.
-Tak hyung, zrobiłem to żebyś mnie mógł do siebie zabrać.
Poczochrałem go w nagrodę po włosach i  bez słowa zająłem się przeglądem jego dokumentów, chociaż prawda była taka, że myślałem jedynie o jego ostatnich słowach. Czy ja faktycznie mogłem zabrać go do siebie? Czy w moim życiu i sercu było miejsce dla tego małego aniołka? Czekało mnie podjęcie bardzo trudnej decyzji, jednakże nie mogłem o tym myśleć będąc  w pracy. Wypełniłem kilka rubryczek w papierach i wróciłem do rozmowy z chłopakiem:
-Zdajesz sobie sprawę, co cię teraz czeka?- zapytałem go z troską w głosie -liczne zeznania ze szczegółami, badania, rozmowy z psychologiem, sąd...- wymieniałem, dając mu do zrozumienia, że musi się przygotować na długą i ciężką drogę ku wolności. Chłopak tylko patrzył na mnie szczęśliwy i kiwał energicznie głową.
-Dam radę, hyung. Zrobię wszystko, żebyś mógł być ze mnie dumny!
-Dobrze- przytuliłem go bardzo delikatnie -muszę już wracać do pracy, więc odpoczywaj spokojnie.
-Hyung- złapał mnie jeszcze za rękaw, gdy już miałem wychodzić -a przyjdziesz potem dokończyć tę książkę? Bardzo mi się spodobała.
Kiwnąłem głową na potwierdzenie i wyszedłem, kierując się do recepcji, by sprawdzić czy jest coś ważnego do zrobienia. Po drodze zastanawiałem się jakim cudem mógł pamiętać książkę, którą mu czytałem, gdy był w śpiączce.
-Pan Jeon Jungkook?- zostałem zaczepiony przez dwóch funkcjonariuszy, kiwnąłem więc głową na swoje nazwisko -musimy porozmawiać o wczorajszym zgłoszeniu, czy można?
-Proszę za mną- zaprowadziłem ich do swojego gabinetu i zamykając za nami drzwi, zaproponowałem by usiedli na fotelach. Chwilę później zaczęła się między nami rozmowa
-Czy wszystko w porządku?-zapytałem, kryjąc nerwy, jakie mnie nieoczekiwanie ogarnęły.
-Byliśmy rano u wskazanego przez pana pacjenta i spisaliśmy wstępne zeznania, współpraca chłopaka okazała się bardzo pomocna. Udało nam się aresztować jego napastników, jednakże będzie on musiał zidentyfikować ich, składając oficjalne zeznania.
-Rozumiem, rozmawiałem z nim niedawno i z tego co mówi, nie będzie z tym żadnego problemu...
-Wie pan- przerwał mi drugi funkcjonariusz -problem jest taki, że pana pacjent będzie musiał udać się z nami na komendę, a zważając na jego obecny stan...
-Ah rozumiem- tym razem to ja wszedłem mu w słowo -bardzo proszę o cierpliwość, porozmawiam z moim zespołem i jeszcze dzisiaj dam znać kiedy możliwe będzie zorganizowanie zeznań na komisariacie.
-Dziękujemy bardzo za współpracę, będziemy zatem w kontakcie- policjanci pożegnali się ze mną i wyszli, a ja udałem się do Taehyunga, by omówić z nim szczegóły.
-Jesteś pewny, że dasz radę?-zapytałem go, gdy poczułem się zmartwiony jego entuzjazmem. W takiej sytuacji wydawało mi się to nie na miejscu.
-Hyung, dam radę!- cieszył się jak dziecko, przez zacząłem wątpić w jego zdrowie...
-Dobrze więc, jutro rano tam pojedziemy- westchnąłem ciężko, rzucając okiem na zapis jego przyspieszonego pulsu na kardiomonitorze.
-Pojedziesz ze mną?- zapytał po chwili niepewnie -naprawdę ze mną pojedziesz?
-Tak, Tae- uśmiechnąłem się radośnie, rozczulony jego kocimi oczkami. Przyłożyłem dłoń delikatnie do jego policzka, na co chłopak zamknął oczy i wtulił się jeszcze bardziej -muszę już iść, do jutra.
-Hyung, a książka?- zakrzyczał jeszcze, kiedy odwróciłem się już do niego plecami.
Jak mógł w takiej chwili myśleć o czytaniu?
-Innym razem, słodziaku, jutro czeka nas ciężki dzień, więc teraz odpoczywaj.
Pożegnałem się z nim i wyszedłem. Jadąc do domu układałem w głowie różne scenariusze dnia następnego. W głębi serca bałem się, czy wszystko się dobrze ułoży  i  co będzie dalej. Zmiana szkoły, psycholodzy, adopcja, nie wspominając już o tym, ile będzie ciągnąć się rozprawa. No i przede wszystkim co, jeśli jego oprawców jednak nie spotka kara?
Godzinę później leżałem już w swoim salonie, na kanapie, oglądając jakiś nic nie znaczący serial, na który nawet nie zwracałem większej uwagi. Zastanawiałem się nad tym, co będzie dalej z tym chłopakiem. Był jeszcze bardzo młody i ktoś musiał się nim opiekować, a oczywistym było, że nie miał już dokąd wracać. Zatrzymałem się chwilę nad obrazem jego osoby w mojej głowie, musiałem szczerze przyznać, że mnie oczarował. Po długich i skrupulatnych przemyśleniach postanowiłem jednak zaryzykować i przyjąć go pod swój dach. Do pełnoletności został mu już tylko rok, więc najwyżej się po tym czasie wyprowadzi. Z jakiegoś powodu chciałem do tego czasu mieć go przy sobie i móc dbać o niego najlepiej, jak potrafiłem, mając w zamian za to jego uśmiech na wyłączność.
W końcu zaczęła ogarniać mnie senność, nastawiłem więc budzik, po czym udałem się pod prysznic i do łóżka. "Tae, bądź jutro dzielny. Przejdziemy przez to razem i będziesz mógł u mnie zamieszkać i być szczęśliwy i bezpieczny" pomyślałem, po czym ułożyłem się wygodnie i zasnąłem.

Emergency *Vkook*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz