Był rześki poranek.
Zanim się dobrze rozbudziłem, poczułem łaskotanie w okolicach brzucha.
Brunetka położyła na mnie swoje małe łapki i zaczęła mną trząść na prawo i lewo.
- Frisk, przestań. - Powiedziałem stanowczo, jeszcze trochę zachrypniętym głosem.
Kiedy to nie poskutkowało, próbowałem dalej.
- Dzieciaku, daj mi jeszcze pięć minut. - Przewróciłem się leniwie na bok, ignorując dziewczynę.
Ułamek sekundy później, mała wdrapała się na oparcie ławki, stojącej w parki i spadła na mój żołądek. Poczułem się jakbym został przygnieciony przez drzewo.
- A więc tak się bawimy? - Otworzyłem oczy, podnosząc lekko czaszkę. Będąc w pełni przytomnym, użyłem psychokinezy na dzieciaku, aby podnieść ją żartobliwie do góry.
Wyglądała, jakby nie źle się przy tym bawiła. Chciałem ją jeszcze po podrzucać, bo przecież nie ukarałbym dziecka za taką błahostkę.
Niestety nagle, stało się coś co kompletnie mnie zszokowało. Włosy stanęły mi dęba na karku, na widok jednej z mojej kości przebijającej Frisk.
Dało się usłyszeć głośny trzask, a następnie widoczna była krew wypływająca z jej ust.
Nie, to nie tak.
Ja nie chciałem, to nie tak miało być.
Nie miałem zamiaru jej zabijać. To przypadek, to nie moja wina. Ja nic nie zrobiłem, ja tylko...
Podczas gdy biłem się w głowie z myślami, kości zniknęły tak jak moja moc, a brunetka opadła na mój brzuch, wykrwawiając się.
Moja ciemno niebieska kurtka przesiąknęła czerwoną cieczą.
...
Zerwałem się gwałtownie z łóżka i podniosłem do siadu.
Czułem jak ciepły pot spływa po mojej zimnej czaszce, a w moim pokoju nie ma niczego niepokojącego.
Porozrzucane skarpetki, włączona bieżnia oraz kącik własnego tornada śmieci ze spaghetti w środku, nie był tutaj niczym nowym.
Wytarłem ruchem ręki ciecz z czoła i wziąłem głęboki oddech.
Po chwili wszystko analizując, spojrzałem na okno.
To był tylko koszmar.
Mimo wszystko był na prawdę realny oraz przerażający.
Jakim cudem mógłbym zabić tego niewinnego dzieciaka?
Odkąd w podziemiach wszyscy dostali szczęśliwe zakończenie.
Ludobójcza ścieżka przeszła do historii.
Za pewne moja podświadomość płata mi teraz najzwyczajniej figle.
Nie ma co się przejmować bezsAnsownym snem.
Z przemyśleń wyrwały mnie dziwne hałasy za ścianą.
Nadal trwała noc, więc mój brat powinien już dawno spać.
Nie zastanawiając się dłużej, podniosłem się z łoża i skierowałem w stronę drzwi.
Przekręciłem klamkę, wychylając się oraz rozglądając na wszystkie strony.
Plazmowy telewizor na dole był włączony. Dostrzegłem na nim wielki, czerwony napis ''KONIEC GRY'' a następnie jęki Papyrusa.
CZYTASZ
Undertale: Lost Control ✓
FanficZamiast tego dostałem zakończenie jakiego bym się nie spodziewał. W oddali dało się usłyszeć ciche i przerażające: ''Zapłacisz mi za to''.