Sans
No dalej pokaż się...Oczekiwałem tego, że z cienia wyjdzie alternatywna wersja mnie, jednakże trochę mnie zatkało.
W sumie trochę to złe określenie.
- Daj sobie siana, Sansy. Tak czy siak nie dasz rady mnie już powstrzymać. - Zachichotała, radośnie zasłaniając usta dłonią.
Ten irytujący piskliwy śmiech, który przerodził się w psychopatyczny.
Ślepia, których nie dało się zapomnieć.
Wszystko było jasne, że stała tuż przede mną Chara, której nie miałem ochoty już więcej spotkać.
Zabrało mi dech w piersiach i nie byłem w stanie nic z siebie wykrztusić.
Moje kości lekko zaczęły drżeć ze złości, którą starałem się w sobie stłumić.
Dziewczyna przede mną uśmiechnęła się, mówiąc.
- Już wkrótce zobaczysz! Mój wspaniały plan dawno został wprowadzony w życie. - Ścisnąłem dłoń w pięść i zagryzłem zęby, marszcząc brwi.
Ten bachor za dużo sobie pozwalał.
Położyłem Frisk na ziemi i pstryknąłem palcami, wtem obok mnie pojawił się wielki gaster blaster, wymierzony prosto w jej stronę.
Kąciki jej ust poszerzyły się i była gotów mnie zaatakować, jednak nim laser wystrzelił, usłyszałem krzyk Honeya.
- Czekaj, Sans! Nie! - Niestety nie zdążył mnie powstrzymać, gdyż emocje wzięły nade mną władze i ściana znajdująca się tuż przed moimi oczami, pękła i pozostała z niej jedynie wielka czarna dziura.
Chara odskoczyła w bok i wybuchła szyderczym śmiechem, podczas gdy sufit groty zadrżał.
Podłoże za chwile tak samo.
Rozejrzałem się nerwowo dookoła i zrozumiałem, że zaburzyłem równowagę tej jaskini i w każdej chwili mogła się zawalić.
- Sans, chodźmy stąd zanim wszystko runie! - Krzyknął wyższy szkielet, podchodząc do mnie i łapiąc mnie za ramię, ale ja wyszarpałem się, odsuwając od niego i wciąż zapatrzony w potwora, nie byłem w stanie skupić się na niczym innym, jak na unicestwieniu jej.
- Sans, proszę! - Powtarzał za mną głos Papka, a ja zawahałem się, gdy miałem wystrzelić kolejne smocze jamy w stronę dziewczyny.
Ją to bardzo bawiło, w końcu spojrzała na mojego towarzysza.- Och, nie zauważyłam cię wcześniej. - Wydawała się być zaintrygowana i szła w jego stronę.
Nagle kawałek skały z sufity spadał centralnie na nas.
Honey chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął do tyłu, gdyż ja bijąc się z myślami, cały w nerwach nie wiedziałem co mogłem zrobić.
Najchętniej rozerwałbym ją na strzępy.
Ostatecznie przygniotło ją to, a przynajmniej tak to wyglądało. Gdyż zatrzymując się podniosła głowę i w niezadowoleniu przywitała się z ogromnym kawałkiem skały.
- Mieliśmy uratować, Frisk pamiętasz? - Przysunął mnie do siebie i patrzył mi prosto w oczy, zmartwionym wzrokiem.
Potrząsnął mną, żebym się opamiętał spod żądzy rozlewu krwi Chary i biorąc głęboki oddech, uspokoiłem się.
Papyrus podszedł do leżącego na ziemi dzieciaka i podnosząc ją, wrócił do mnie oraz kładąc mi dłoń na barku, przeteleportowaliśmy się z miejsca zagrożenia.
CZYTASZ
Undertale: Lost Control ✓
FanficZamiast tego dostałem zakończenie jakiego bym się nie spodziewał. W oddali dało się usłyszeć ciche i przerażające: ''Zapłacisz mi za to''.