Rozdział 18

1.8K 98 34
                                    

- Jestem gotowa.- odparłam, kładąc teczkę pełną raportów i materiałów, które pomogą mi poprzeć wypowiedziane wcześniej zdanie. Mężczyzna wyrwał spojrzenie z ekranu laptopa i spojrzał na mnie z dołu. Jego wzrok nawet nie musnął sterty kartek, które rzuciłam mu pod nos. Poczułam przypływające fale stresu. Gdzie się podziała moja cała pewność siebie ?

Prychnął.

- Nie zawracaj mi teraz głowy. Wróć do treningów.- wypowiedział bez żadnych emocji, wzrokiem wracając do wcześniej wykonywanego zajęcia. Jęknęłam cicho, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Stałam w miejscu, nie ruszając się nawet o krok, przez parę następnych minut, gdy mężczyzna znowu uraczył mnie swoim spojrzeniem. Tym razem było zirytowana i znudzone.

- Wykonać polecenie.- dodał, a jego głos przybrał inną barwę, wydawał się bardziej ostrzejszy, jednak dalej stałam niewzruszona. Jeśli chciał mnie przerazić, musi się wykazać. W końcu mieszkam z Stark'iem pod jednym dachem.

- Nie wyjdę stąd, póki nie zostanę w końcu przydzielona do któregoś z oddziałów!- uniosłam głos, zaciskając nerwowo pięści.

W pomieszczeniu byliśmy sami, jednak szklane ściany dawały mi spory dyskomfort. Ostatecznie mój wzrok złagodniał, a ja sama postanowiłam się uspokoić. Wrzaskami niczym nie załatwię.

- Nick, proszę, ja..

- Wykonać polecenie.- powtórzył, tym razem uderzył pięścią w stół. Wzdrygnęłam się, a gdy mężczyzna to zauważył, opuścił wzrok. Westchnął ciężko, podpierając się rękoma. - Nie mogę cię zabić, Hope.

- Ale..

- A wysłanie cię na jakąkolwiek misję, będzie morderstwem, Jones.

Prychnęłam głośno, wywracając oczami. Dlaczego każdy myśli, że jestem żałosnym dzieckiem, które nie może sobie w niczym poradzić? Ta myśl zaczyna mnie powoli dobijać. Nie mogę zrobić nic, nic, co by wychodziło poza rzekomo postawione opinię o mojej osobie.

- Więc mnie wyślij na śmierć i pozwól mi z nią potańczyć.- odparłam pewnie, unosząc głowę do góry i spotykając się z jego zamyślonym spojrzeniem.

Mężczyzna wydał się być niepewnym swojego zdania. Czyżbym dobrała dobrą grę słów? Jeśli tak, punkt dla mnie.

Furry westchnął głośno.

- Zgoda.

Cicho pisnęłam z radości, szybko przywołując się do porządku, pod wpływem zirytowanego wzroku Nick'a. Racja, skoro już zagrałam poważne karty, muszę się tego trzymać.

- Więc gdzie jadę?- zapytałam.- Wenezuela? Tokio? A może pustynie?- klasnęłam w dłonie, napełniając się coraz większą dawką energii.

- Ostatnio był napad na sklep ze sprzętem RTV. Dobierz sobie sześciu chłopców i możecie iść to zbadać.- odparł, nie rzucając nawet błahego spojrzenia w moją stronę. Jęknęłam przeciągle.

- To jakaś żart.- powiedziałam, patrząc na szefa z politowaniem.- Od kiedy T.A.R.C.Z.A. zajmuje się ulicznymi kradzieżami?- wywróciłam oczami, irytując się faktem, że kolejny raz zostałam zsunięta na drugi plan. Nawet gorzej. Na najdalszy z najdalszych planów.

- Od dzisiaj.- odpowiedział, oglądając kolejny plik kartek, które trzymał w dłoni. Prychnęłam dość głośno, wywołując u Nick'a gromki śmiech. - To jak? Piszesz się, czy oszczędzisz sobie trudu i łaskawie poczekasz aż nie będziesz pierwsza na celowniku ? - dopytał, skupiając na mnie dwaj wzrok. Nareszcie jakaś uwaga!

Rozchyliłam wargi, by odpowiedzieć na jakże lekkoważące pytanie, gdy szklane drzwi rozstąpiły się na boki i w pomieszczeniu pojawiła się Natasha. Nie wiedząc czemu, westchnęłam z ulgą widząc rudowłosą koleżankę z fachu, o ile mogę w ogóle określić się jako ten sam "fach", co Romanoff.

Hey Stark! • Tony Stark (Iron Man) *EDYCJA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz