Lodówka

1.3K 140 59
                                    

    John chorował już na wszystkie choroby. Przez pierwsze kilka lat kiedy pracował jako lekarz łapał wszystkie wirusy od przeziębienia przez kaszel, wirusy żołądka, anginy. Myślał, że po tym wszystkim jego odporność wzrosła. Zaskoczeniem było dla niego gwałtowne zachorowanie późnym sobotnim popołudniem.

- John? Wszystko w porządku? - Sherlock zatrzymał się w drzwiach kuchni - Nie byłoby ci wygodniej w łazience?

- Zamknij się - John wytarł twarz ściereczką po czym odkręcił kran i próbował wyczyścić zlew. Na szczęście nie było tego dużo, tylko resztki zupy którą zjadł na obiad. Popatrzył na wpół strawiony makaron wyciągnięty z sitka w zlewie. - O Boże - zwymiotował znowu do zlewu, rogaliki które zjadł na śniadanie. Nigdy nie jedz zupy po rogalikach. - Sherlock...

- Tak John? - Sherlock stał obok niego, wydawał się niezwykle uprzejmy.

- Sherlock, czy zupa była w lodówce? - nachylił się nad zlewem na wszelki wypadek.

- Ohh - to wszystko co Sherlock powiedział, ale to było za mało.

- Jak stara ona była?

- Nie była stara. Miała kilka dni.

- Co w niej było?

- Ah tak. Na to pytanie odpowiem...

- Nie, nie mów mi. - John zerknął na Sherlocka który próbował rozwiązać swój szlafrok. - Czy to mnie zabije?

- Nie, nie masz zaatakowanego układu odporności i jesteś stosunkowo młody i w dobrym stanie zdrowia. Więc to cię nie zabije. Twój organizm powinien wydalić toksynę bez skutków ubocznych.

- O Boże. - spuścił głowę, oparł się o krawędź blatu i wziął kilka głębokich wdechów czekając na to co zrobi jego żołądek.  Wydawał się być w porządku. Może to się już skończyło. Może po prostu potrzebował oczyścić swój organizm. 

- Czy zamierzasz znów wymiotować?

- Nie, ale - odwrócił się w stronę Sherlocka popychając go z większą siłą niż było to konieczne, to nie była jego wina, dlaczego miałby zostawić zepsutą zupę w lodówce?

    John siedział długo w toalecie. Na tyle długo, że nie był pewien czy wstanie z podłogi było bezpieczne.  Pochylił się nad umywalką, obmył twarz zimną wodą, kiedy Sherlock zapukał do drzwi, zaskakując go o tyle, że omal nie uderzył głową w kran.

    Sherlock nie czekał na odpowiedź, otworzył drzwi i wszedł do toalety. John spojrzał w lustro w którym pojawiło się odbicie Sherlocka, był zbyt wyczerpany aby powiedzieć żeby ten się nie wtrącał. 

- Usłyszałem dźwięk wody więc wszedłem. Wyrzuciłem resztę zupy.

    John jęknął na wspomnienie tego słowa. Chciał być zły i krzyczeć ale nie miał siły.

- Chcesz abym zrobił ci herbatę?

- Boże, nie, proszę.

- Okay, okay - Sherlock odsunął się na chwilę po czym podszedł do Johna. - Chociaż napij się wody - napełnił szklankę i podał Johnowi.

    Wyraz jego twarzy był tak troskliwi, że John wziął szklankę choć nie sądził, że cokolwiek przejdzie przez jego gardło.

    Wziął mały łyk i wypłukał usta, jego żołądek wciąż był buntowniczy więc bał się przełknąć. Splunął do zlewu, oparł się na blat patrząc na wannę. 

- Musisz uzupełniać płyny John - Sherlock brzmiał jak on, mówił Johnowi co ma robić. John niemal uśmiechną się.

- Wiem. Daj mi kilka minut. Jak nic nie będzie się dziać, postaram się napić.

One LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz