Kolacja była doskonała. John nie był pewien co jadł, ponieważ wszystko co pamiętał to tylko jak razem z Sherlockiem kradli sobie jedzenie z talerzy śmiejąc się przy tym. Nie było to normalne zachowanie obu z nich, ale teraz kiedy zadecydowali, że mają randkę dzielenie się jedzeniem nabrało zupełnie nowego znaczenia, przynajmniej w głowie Johna. Usiedli obok siebie przy stole, zderzali się kolanami i łokciami więcej niż było to konieczne.
Sherlock wypił tylko jeden kieliszek szampana. John zauważył, że popija go powoli. Nigdy nie był wielkim zwolennikiem alkoholi. Prawdopodobnie chcę zachować jasność umysłu i analizować każdą minutę wieczoru. John wypił już trzy kieliszki. Nie chciał być nietrzeźwy. Nie był pewien co Sherlock pomyślał o tym co randka może pociągnąć za sobą oprócz kolacji, ale John myślał, że powinno zawierać to co najmniej całowanie, na minimalnym poziomie. A ponieważ Sherlock wziął pierwsze kroki co do kolacji, on musi dać teraz trochę inicjatywy.
- To był dobry posiłek Sherlocku. Doskonały szampan.
Sherlock uśmiechnął się i przeciągnął palcem po nóżce kieliszka.
- Tak. Dziękuję.
- Dobra pierwsza randka - John kontynuował - Ale nigdy nie uznam, że to doskonała pierwsza randka chyba, że zakończy się pocałunkiem.
Sherlock przełknął ślinę.
- Myślę, że uda nam się dokonać to ze sobą.
John uśmiechnął się do niego i położył swoją dłoń na stole. Sherlock położył swoją dłoń na jego bez wahania. Przesunęli się do siebie bliżej. John nie był pewien kto nachylił się pierwszy. Usta Sherlocka były nico suche. Nie otworzył ich wcale. Wszystko to było nowe jak dla niego. To był miły pierwszy pocałunek. John wyprostował się pragnąc zobaczyć reakcję Sherlocka.
Sherlock zamrugał, podniósł wzrok na Johna. Przygryzł wargę.
- Myślałem, że będzie lepiej - wypalił
- Ty, co?
Sherlock zaczerwienił się, wyraźnie świadomy, że to co powiedział było złe.
- Spędziłem dużo czasu na wyobrażeniu sobie jak to może się wydarzyć. I to nie było coś takiego.
- Naprawdę? - John skrzyżował ręce na piersi - A jak dokładnie sobie to wyobrażałeś, że co się stanie?
- Wyobrażałem sobie, że to będzie bardziej... namiętne.
- Namiętne?
- To znaczy...
- Wiem co to znaczy. Więc jak miałoby się to stać? Miałem rzucić się przez stół na ciebie?
- Hmm. To mogłoby zadziałać. Jeśli chcesz możesz spróbować...
John zaśmiał się.
- Chcę dokładnie wiedzieć jak sobie to wyobrażałeś.
- Dobrze - Sherlock odchrząknął i poprawił mankiety marynarki, którą założył kiedy zasiedli do stołu - Było dużo scenariuszy, ten który był najciekawszy angażuje do tego ścianę.
- Ścianę? - John rozejrzał się po pokoju, zastanawiając się o której z nich Sherlock mówił. Która z nich była szczególnie seksi? Skrzywił się na widok czaszki i wrócił oczami na Sherlocka czekając odpowiedzi.
- Tak. Myślałem, że zaskoczysz mnie, przejmiesz inicjatywę, rzucisz mnie na ścianę i będziesz całować do nieprzytomności.
- Rzucić cię na ścianę i całować do nieprzytomności - powtórzył John. Wstał zanim zrozumiał co chce zrobić. Obracał się aby ponownie zbadać ściany mieszkania. Pomysł Sherlocka był zdecydowanie atrakcyjniejszy, ale... - Nie mamy żadnej wolnej ściany w tym domu.
CZYTASZ
One Love
Fanfiction''I hope you fall in love with someone who makes you question why you ever thought you would be off better alone''