3. "Jeszcze będziesz moja..."

322 9 3
                                    


"Idziemy przez ten świat samotnie,

ale jeśli mamy szczęście,

to przez jedną chwilę

należymy do kogoś i ta jedna chwila

pozwala nam przetrwać

całe, wypełnione samotnością,

życie."



Yuuri zesztywniała. Czuła się jak jedna z bohaterek jakiegoś dobrego horroru. Dobrze znała to uczucie, gdy czytasz książkę i wczuwasz się w główną postać. Przeżywasz jej emocje, twoje serce przyspiesz, kiedy coś kryje się za rogiem, ale to tylko papier. Można go odłożyć na półkę i wrócić do niego później. Niestety zbliżający się do dziewczyny chłopak, był realny.

Większość ludzi narzeka, że nic się w ich życiu nie dzieje, dziewczyna lubiła spokój w swoim życiu i nie prosiła o taką sytuację. Nigdy nie myślała, że takie coś w ogóle ją spotka, wiele się od tamtego czasu zmieniło, chyba nawet zbyt wiele.

Wiatr rozwiewał mu włosy, ale on nic sobie z tego nie robił. Po prostu szedł przed siebie. I to właśnie denerwowało Yuuri:ona zawsze szła ze spuszczona głową, cechą charakterystyczną dla ludzi słabych, bojących się jutra, niepewnych. A on? Miał wyprostowane plecy, lecz nie tak, jak jakiś pospolity narcyz z telewizji, jakby połknął kij, albo jakby ktoś wsadził mu go w tyłek, nie! On szedł prosto, jak człowiek pewny siebie, z uniesiona głową, mało ludzi zdobywało się na taką postawę.

Dziewczyna odsunęła się na sam skraj ławki. Po cichu mruczała:nie, nie nie! Byłoby śmiesznie, gdyby on mruczał: tak, tak, tak!, ale tego nie robił.

Usiadł obok niej, choć tak właściwie to na środku ławki, więc i tak dzieliła ich spora odległość. Uśmiechnął się parszywie. Zupełnie jak zły bohater w książce w jej punkcie kulminacyjnym. Rozumiecie? Taki chytry uśmieszek szaleńca, muszę jednak przyznać (z ubolewaniem), że ten uśmiech dodawał mu seksapilu, a odejmował nie jednej złe postaci z książki.

-Teraz też uciekniesz?

Uniosła brwi. "Czy ja naprawdę zawsze uciekam?"

-Znów zaniemówiłaś?

Yuuri milczała, ze spuszczoną głową. Do przyjazdu pociągu miała jeszcze sporo czasu, nie chciała odchodzić z przystanku, bo mogłaby się spóźnić na pociąg i przede wszystkim zmoknąć. Nagle coś jej się przypomniało.

-Dziękuje.

-Ymm, co?

"Nie mógłbyś odpowiedzieć: proszę lub kiwnąć głową i zakończyć temat?" Mimo szczerych chęci dziewczyny chłopak nie zamierzał tak szybko Kończyc tematu, wręcz przeciwnie.

-Zaniosłeś mnie do pielęgniarki, jestem ci za to bardzo wdzięczna...

-Wiesz, że nie zrobiłem tego za darmo?-No tak. W sumie to Yuuri nie spodziewała się niczego innego.-A tak w ogóle to powiesz mi co robiłaś pod moim domem?

"Tego nie da się określić słowami, bynajmniej ja tego nie potrafię.''

-Byłeś kiedykolwiek, do czegokolwiek zmuszony?

-Nie.

-Więc nie zrozumiesz.

Zapadła dłuższa chwila ciszy. Niespodziewanie odezwał się chłopak.

Jezus chodzi w glanachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz