Stałam na niskim podeście, a w okół mnie biegała projektantka, a zaraz za nią asystentka ze specjalnymi igłami. Próbowałyśmy przerobić suknię ślubną, którą wybrała matka mojego narzeczonego (na co oczywiście byłam wściekła, bo on znowu jej uległ).
Mimo że sukienka do najbrzydszych nie należała, to i tak jej nie chciałam, bo po pierwsze i chyba najważniejsze, nie ja ją wybrałam i zwyczajnie mi się nie podobała. Był to rodzaj do samej ziemi z ogromnymi rękawami, pelerynką i welonem, który równie dobrze mógłby robić za wycieraczkę.
Wszystko szło nie po mojej myśli, a ta stara jędza musiała wszystko zepsuć. Z Emmą i Tessą postanowiłyśmy ją skrócić, usunąć rękawy, by sukienka nie była tak bufiasta i po prostu zrobić ją na grubych ramiączkach.
-Myślisz, że to się sprawdzi?- zapytałam kobiet, które wbijamy materiał igły.
-Dziewczyno, czy ty wiesz ile ja sukni na świecie uratowałam?- zapytała rozbawiona. To prawda, Emma naprawdę znała się na modzie, pewnie w swojej kilkunastoletniej karierze też chroniła inne panny młode przed wrednymi teściowymi.- Proszę nie pogrążaj się jeszcze bardziej, wystarczy już, że ropucha kazała Ci wyjść w takim czymś na swój własny ślub. Chwała Bogu, że przyszłaś z tym czymś się do mnie.
- A do kogo innego miałbym przyjść?- zapytałam, rzucając jej uśmieszek.- Jesteś najlepsza w tym, co robisz.
- No przecież wiem, w końcu za darmo nie podpisałam umowy z najlepszymi salonami ślubnymi w Los Angeles!- krzyknęła z siebie zadowolona, na co się uśmiechnęłam. Przez następne kilka godzin próbowałyśmy ratować suknię. Do ślubu zostały trzy miesiące, a wszystko, co na razie jest pewne, to sukienka.
Mama proponowała mi pomoc z tym wszystkim, ale nie wiedziałam jak na to zareaguje moja przyszła teściowa, której szczerze nienawidziłam. Więc odmówiłam.
Po powrocie do pustego domu zrobiłam sobie pełny dzbanek herbaty, przyszykowałam sobie koc i laptopa na kanapie. Na spokojnie zaczęłam sprawdzać e-maile, które przyszły mi na skrzynkę. Prawda była taka, że oprócz pracy w biurze ojca, w tajemnicy przed nimi oraz moim narzeczonym zajmowałam się organizacją wycieczek do poszczególnych krajów europejskich, takich jak Hiszpania, Włochy, Grecja, Bułgaria czy Turcja, ale za niedługo nasze biuro poszerzy się jeszcze o Afrykę, Azję i Amerykę Południową. Wycieczki były organizowane przez cały rok, bo zawsze było dużo chętnych. Musiałam teraz skontaktować się z recepcją w bułgarskim hotelu w Słonecznym Brzegu i potwierdzić rezerwację dla pięćdziesięciu osób i przewodnika. Wycieczka już pojechała o czwartej nad ranem firmowym autokarem VIP.
Praca, którą wykonywałam poza biurem ojca była moim dodatkowym zajęciem, którym chciałabym się zająć na poważnie. W końcu nie bez powodu
Po wykonanym telefonie usłyszałam brzdęk kluczy, po czym drzwi do domu się otworzyły, a po chwili w salonie stanął Dorian z nieodgadnioną miną.
-Zimno Ci?- zapytał, siadając obok mnie. Mężczyzna objął mnie mocno i przysunął do siebie, chowając twarz w moją szyję.
-Tak, mamy zimę.- posłałam mu lekki uśmieszek i na niego też naciągnęłam koc. Dawno tak nie spędzaliśmy czasu.
-Tęsknię za Tobą.- mruknął cichutko.- Dlaczego wszystko się tak pieprzy, Leah? Powiedz mi, proszę.
-Dorian.- zmusiłam go do kontaktu wzrokowego.- Co się stało?
-Nie mogę Ci jeszcze powiedzieć, bo to nie jest pewne, ale jak tylko dowiem się czegoś więcej, będziesz pierwszą osobą, której to powiem.- splątał nasze palce. Może i było między nami chujowo, to czułam obowiązek poprawienia mu nastroju.
-Kąpiel?- zapytałam, uśmiechając się do niego blado. Ten odwzajemnił uśmiech i oblizał wargi, czym mnie cholernie rozpalił. Pisnęłam, kiedy gwałtownie mnie uniósł, bo do najbardziej lekkich kobiet nie należałam.
Mężczyzna posadził mnie na pralce, po czym podszedł do wanny, do której zaczął wlewać wodę oraz pachnące płyny. Gdy wody było troszkę mniej niż połowę, zakręcił ją i zaczął odpinać guziki mojej koszuli. Poczułam gęsią skórkę, kiedy moje ciało zetknęło się z zimnym powietrzem, moje sutki czując chłód zrobiły się twarde. Ściągnęłam jeansy razem z bielizną i skarpetkami, podczas gdy Dorian sam się rozbierał.
Miałam na sobie tylko stanik, nadal siedząc na pralce przyciągnęłam go nogami do siebie i dłoniami wymacałam jego rozporek, który od razu rozpięłam i zsunęłam jego spodnie w dół. Ten odpiął mój stanik, który po chwili dołączył do reszty ubrań na ziemi. Objęłam rękami jego szyję, a nogami biodra mężczyzny. Podniósł mnie z pralki i oboje weszliśmy do wanny. Woda była w idealnej temperaturze, oparłam się wygodniej o tors mojego mężczyzny.
Jego męskość była blisko mojego tyłka i co chwilę się z nim stykała. Dorian powoli oblewał moje nie przykryte całkowicie wodą ciało i dotykał, sprawiając, że chciałam więcej.
-Kochasz mnie, prawda?- zapytałam, zmieniając pozycję. Oparłam podbródek na jego piersi, moje piersi były na jego torsie. Patrzyłam mu prosto w oczy.
-Kocham.- gdy to powiedział, wspięłam się po nim. Dłonie splątałam za jego szyją, nasze krocza się stykały, a moje pięty dotykały jego pośladków. Podniosłam się lekko, żeby nakierować jego członka na swoje wejście i zassałam głęboko powietrze, kiedy poczułam go sobie.-Spokojnie Li, wiesz jak lubię.- mruknął prosto w moją szyję.
Podnosiłam się i opadałam w wolnym tempie, dłonie Dorian'a znalazły swoje miejsce na moich pośladkach, oboje cicho pojękiwaliśmy. Mężczyzna zaciskał swoje dłonie, zapewne zostawiając po sobie ślady. Zaczęłam obdarowywać pocałunkami jego szyję, delikatnie przyśpieszając, bo powolne tempo prawie mnie wykańczało.
Zassałam skórę na jego szyi, na co zesztywniał. Również zaprzestałam swoich ruchów i spojrzałam na niego zdziwona.
-Co ty robisz?- zapytał zły. Zmarszczyłam brwi.
-Malinkę.- odpowiedziałam niepewnie po krótkim wahaniu.- Myślałam, że je lubisz.- nawiązałam do jego słów sprzed kilku miesięcy.
-Kurwa nie.- wcisnął boleśnie palce w moje biodra, po czym wyszedł ze mnie, z wanny, a następnie z łazienki, zostawiając mnie niezaspokojoną, smutną i wkurwioną.
I to wszystko przez jedną pierdoloną malinkę.
A było już tak dobrze.
Chętnie poznam Twoją opinię na temat Dorian'a.