#1 Co ty masz kurwa na sobie?

1.9K 138 13
                                    

Przejrzałam się ostatni raz w lustrze, sprawdzając swój wygląd.

Biała sukienka przed kolano idealnie leżała na moim ciele, sprawiając, że czułam się pewniej. Cieliste rajstopy opinały moje nogi, a matowe, szare szpilki na platformie wydłużały je i dodawały seksapilu.

Dzisiaj mieliśmy spotkanie z matką mojego narzeczonego. Mieliśmy omawiać nasz ślub, który miał odbyć się już za kilka miesięcy. Długo na to czekaliśmy, ale ja nie byłam pewna czy to wszystko wypali. Jego zachowanie w ostatnim czasie było naprawdę dziwne. Bardzo dziwne.

Nigdy nie zwracał się do mnie niemiło, był zazwyczaj uprzejmy, radosny, ale ostatnio coś się zmieniło. Wracał późno do domu, nie witał ze mną buziakiem w policzek, tak jak robił to zazwyczaj. Ostatnio nawet spaliśmy pod osobnymi pościelami i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby był chory, ale z tego co mi było wiadomo, był całkowicie zdrowy.

-Idziesz? W ogóle co ty masz kurwa na sobie? To jest tylko spotkanie z moimi starymi, a ty odjebałaś się jakbyś szła na jakiś bal.- usłyszałam podniesiony głos Dorian'a, na co przełknęłam głośno ślinę. Stał przy drzwiach i z obojętną miną wpatrywał się w moje ciało. Kiedyś w jego tęczówkach mogłam zobaczyć chociaż cień miłości, ale w tamtym momencie nie widziałam w nich niczego. Uniosłam brwi i spojrzałam na niego z wyższością.

-Może dla Ciebie to spotkanie nie jest takie ważne, ale mi na nim zależy i chciałam zrobić chociaż twoich rodzicach dobre wrażenie, bo widocznie na Ciebie nie mogłam liczyć.- warnknęłam pod nosem, wymijając go. Z zresztą dla jego starych nigdy nie dało się zrobić dobrego wrażenia. Byli zadufanymi w sobie parą snobów, którzy mieli jedynie pieniądze i krzywa twarz do zaoferowania.

-Leah, kurwa, wiesz o co mi chodziło.- rzucił ostrzegawczo, robiąc parę kroków w moją stronę. Poczułam dotyk jego ciepłej dłoni na swojej, ale szybko ją wyrwałam. Po co ja tam szłam?

-Nie przeklinaj.- upomniałam go cicho, wchodząc do samochodu. Jechaliśmy w ciszy, żadne nas się nie odezwało. W tle leciała jedynie piosenka Ed'a Sheeron'a "Shape of you". Spojrzałam na mojego narzeczonego z profilu. Był on przystojnym blondynem z włosami ułożonymi zazwyczaj na jedną stronę, przypominał trochę Leonarda Di Caprio z młodości, tylko że był dużo wyższy i bardziej umięśniony. Ideał każdej kobiety, ideał w łóżku i ideał w całej swojej okazałości. Szarmancki i gustownie ubrany, z nienaganną kulturą osobistą. Patrzył na świwt szmaragdowymi oczyma, któremu mogła ulec każda kobieta. Szkoda, że miał tak szpetny charakter i szkoda, że dopiero teraz zaczęłam to zauważać.

Mercedes zatrzymał się na podjeździe ogromnej rezydencji, na co przełknęłam ślinę. Mówiąc krótko, rodzice mojego narzeczonego mnie nie lubili. Uważali, że nie jestem godna by przyjąć ich nazwisko. A wszystko dlatego że obwiniali mnie za odejście byłej narzeczonej Dorian'a, która tak naprawdę zostawiła go dla bogatszego mężczyzny, a ja jedynie próbowałam mu pomóc, ponieważ był załamany. Drugim powodem było to, że nasze rodziny od kiedy tylko mój ojciec wybił swoją firmę się nienawidziły, ale moi rodzice przynajmniej próbowali akceptować Dorian'a. Dla jego rodziców nie liczyło się nasze szczęście, a jedynie obrażanie mnie i mojej rodziny, jakbym to ja sama stworzyła im konkurencję na rynku w produkcji najlepszego whisky.

Myślami przywołałam Dianę, która była ich pieprzonym ideałem, ale kiedy to ja pocieszam ich syna po jej odejściu to uznali, że to moja wina, że osoba, którą kochał ich syn, wyjechała bez słowa, zapewne daleko stąd. Co z tego, że nie miałam na to wpływu? Oni naprawdę mieli mnie jako złą osobą, która owinęła sobie Dorian'a sobie wokół palca. Według nich nie potrafiłabym dać mu tego wszystkiego, co dałaby mu ta przesłodzona, piękna blondynka, bo taka była. Piękna. I przesłodzona.

Wiedziałam, że to ona go zostawiła, a nie ja i znałam swoją wartość i pozycję w tym związku. Siedziałam z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę, słuchałam jego żali i to z nim płakałam, trzymam za rękę i nadal nie rozumiałam dlaczego oni tak bardzo mi szkodzili. Matka Dorian'a nawet już nie raz przerabiała moje zdjęcia, wklejając w nie różnych facetów, przez co kłóciliśmy się bardziej niż zwykłe.  Nigdy nie zrozumiem logiki w takich ludzi.

Gdy byliśmy już przy drzwiach do rezydencji, otworzyła nam gosposia, która posłała w naszą stronę przyjemne spojrzenie na przywitanie, jako jedyna z naszej dwójki jej odesłałam. Odwiesiłam płaszcz na specjalny wieszak i ruszyłam białym korytarzem za panią Frau. Dorian szedł zaraz obok mnie w zwykłych jeansach i lekko wymiętej koszuli, trzy pierwsze guziki były odpięte, ponieważ nie przywiązywał do tego wagi. Uważał, że strojenie się na taką okazję jest bez sensu. Będziemy tylko omawiać nasz pieprzony ślub! Pełno fałszywych uśmiechów, wykrzywionych twatzy i pierdolonych podtekstów, które wcale nie były fajne.

Usiedliśmy przy stole i czekaliśmy, aż łaskawie pani domu ruszy swoje grube dupsko i przyjdzie. Dziesięć minut siedzenia w niezręcznej ciszy i w końcu królowa raczyła do nas przyjść. Kiedy miałam zacząć klaskać?

-Syneczku!- usłyszałam tupot jej szpilek, które wyginały się na boki pod jej ciężarem. Nigdy w swoim dwudziestotrzyletnim życiu nie oceniałam ludzi po wyglądzie, nie obrażałam, ale ta kobieta przechodziła samą siebie. Dzisiaj założyła krótką spódniczkę, która ledwo zakrywała jej tyłek i krótką koszulkę, przez którą wychodził jej fecik oraz kabaretki, w których jej nogi wyglądały jak szynka w siatce. Ubrała się jak nastolatka bez poczucia stylu. Był styczeń do cholery.

-Mamo, pięknie wyglądasz.- Dorian przytulił kobietę, a ta tuląc go posłała mi swój sztuczny uśmieszek. Odesłałam jej krzywe spojrzenie.- Myślę, że możemy zacząć.

I wtedy się zaczęło, Dorian całkowicie odszedł od rozmowy, zajmując się swoimi myślami i zostawiając mnie sam na sam z jego matką. Ja zaproponowałam kolorystykę dekoracji, którą oczywiście skrytykowała, na co się wkurzyłam jeszcze bardziej.

-Może ty byś ruszył swoją dupę i mi pomógł. W końcu to też Twój ślub.- powiedziałam z przekąsem do Dorian'a. Mężczyzna spojrzał na mnie krzywo, po czym skinął głową podszedł do stolika, przy którym były rozłożone katalogi ślubne

- Jesteś dla niego taka niedobra. To kobieta powinna zajmować takimi sprawami. Może każesz mu jeszcze za siebie sukienkę wybrać?

- Mamo przestań, ona ma rację.

Mimo tego, że podszedł do tego stolika i tak przy nim nic nie zrobił, tylko patrzył się zamglonym wzrokiem na stary jak jego matka zegar i nie zwracał uwagi na nic uwagi. Był zamyślony, a ja nie wiedziałam, o co chodzi. Nie chciał mi nic powiedzieć, może się rozmyślił?

Stracony Czas ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz