Rozdział 1

473 21 0
                                    

Poczułam coś lepkiego na mojej ręce. Krew.
Coś mną szarpnęło. Gdzie ja jestem? I dlaczego nic nie pamiętam? Spróbowałam wstać. Nie było to łatwe. Kręciło mi się w głowie i miałam mdłości.
Znajdowałam się w klatce. Cały czas jechałam w górę.
Teraz gdy moje oczy przyzwycziły się do ciemności rozejrzałam się po pomieszczeniu.
W rogu ktoś leżał. Podeszłam bliżej. Dziewczyna. Wtedy coś mi zaświtało. Katherine. Ta dziewczyna nazywała się Katherine. To jedyna rzecz którą pamiętałam.
Gdy się skupiłam przypomniałam sobie informację o świecie. Wiedziałam że ziemia nie jest płaska. Istnieją lizaki i ze powinnam mieć matkę.
Tyle że jej nie pamiętałam. Nie mogłam sobie przypomniec nic co dotyczyło mojego życia. Źadnych wspomnień. Dziwne.
Nagle mną szarpnęło. Upadłam na podłogę. Winda zatrzymała się.
Musiałam przymknąć oczy bo światło oślepiało mnie. Skąd ono się wzięło? Usłyszałam też męskie głosy. Jakby bandę pawianów zamknięto w ciasnej klatce.
Coś zazgrzytało.
Spojrzałam w górę. Nade mną stał ciemnoskóry, postawny nastolatek.
Gdy mnie zobaczył, zdziwił się ale wyciągnął rękę.
Nie skorzystałam z jego kończyny. Sama wstałam, lekko się obtaczając i wyszłam z klatki.

- Niezależna kobieta-stwierdził- jestem Alby.

Gdy stanęlam zobaczyłam przed sobą kilkudziesięciu nastolatków. Gdy mnie zobaczyli poruszyli się. Z tłumu usłyszałam tylko kilka zdań typu "będzie moja", "chyba śnisz kupo klumpu jest moja" albo "pierwszy się nią zabawię". Wkórzyłam się.

-Nikt nie będzie się mną zabawiać, gnojki-krzyknęłam.

-Jeszcze nie mieliśmy tak mało zagubionego świerzucha-z tłumu wyszedł wysoki blondyn.

Pokazałam mu język.

-Spoko, wylaksuj. Jestem Newt. Oprowadzę cię po Strefie.

Kiwnęłam głową.

Chłopak ruszył w stronę jakiegoś budynku, który wyglądał jakby miał się zaraz zawalić. Pokazał mi Ciapę, stołówkę, łazienkę i wiele innych miejsc.

-Teraz zaprowadzę cię do twojego..można powiedzieć...pokoju. Sory, że będziesz musiała się męczyć w jednym pokoju z chłopakami, ale wiesz, jesteś pierwszą dziewczyną w Strefie.

-A tamta druga dziewczyna?-zapytałam go.

-Jaka druga? O co ci do cholery chodzi?

-No, ta która leżała obok mnie w windzie.

-Co purwa? Pudło przywiozło dwie osoby na raz i to jeszcze dziewczyny?

Pokiwałam głową.

-Ona chyba była nieprzytomna.

-Muszę iść to obgadać z Alby'm i oczywiście zabrać dziewczynę do Plastra. Tu będziesz spać -wskazał mi drzwi i odbiegł.

Otworzyłam je. Stały tu 3 łóżka. Tylko jedno było posłane. Usiadłam na tym porządnym, bo uznałam, że to jest wolne. Nie mogłam wytrzymać na dupie. Gdzie ja w ogóle jestem? No jasne w Strefie. Newt wytłumaczył mi wiele rzeczy, ale nadal byłam zagubiona, ale próbowałam to ukrywać. Czułam się jak kupa klumpu (jakiś chłopak tak powiedział i bardzo mi się spodobało). Musiałam przyznać, że to stwierdzenie idealnie opisywało mój stan.

Wstałam. Nie mogłam dalej siedzieć. Wyszłam na dwór. Ruszyłam w stronę lasu. Wiedziałam, że tam znajdę ukojenie.  Usiadłam pod największym drzewem. Zamknęłam oczy. Spróbowałam sobie cos przypomnieć. Na nic!

Postanowiłam, że muszę już wracać. Wstałam i ruszyłam do pokoju. Nagle coś na mnie wpadło i przygwoździło mnie do ziemi. Poczułam ból w prawej ręce. Do paszczy wpadło mi mnóstwo piasku.

-Sorry-chłopak wstał ze mnie.

Też wstałam i spojrzałam na niego.

-Dziewczyna?-zdziwił się.

-Noo, nie widzisz.

-Ale taka prawdziwa?

-Raczej, nie będę zdejmować gaci jak coś.

-No tak, skąd się tu do purwy wzięłaś?

-Zstąpiłam z nieba, wiesz! Przyjechałam Pudłem.

-Aaa, świerzuch.

-Nie nazywaj mnie tak!

-Ogay, jak tam chcesz księżniczko.

-Ogay. To ja już muszę iść. Chcę zobaczyć co u tej drugiej.

-Drugiej?

-Aaa, no tak. Pudłem przyjechały dwie dziewczyny.

-Co? Biegnę do Alby'ego i Newta. Muszę się czegoś dowiedzieć o tej pikolonej sytuacji.

Chłopak odbiegł ode mnie. Pomasowałam rękę. Moje ramię nadal bolało jak diabli!

S&K |TMR FfWhere stories live. Discover now