"Katherine"
Siedziałam na huśtawce. Obok mnie stała jakaś ruda dziewczyna, podobna do mnie. Na oko miałyśmy po 12 lat. Wtedy do ogrodu przyszła kobieta. To moja mama. Tak, wiedziałam to. Podała nam po jabłku i zaczęłyśmy jeść. „Smakuje ci Sammy" zapytała dziewczynę. Ta kiwnęła głową. Sammy. To skrót od Samantha. Ta dziewczyna ma tak na imię. Potem moja mama zwróciła się do mnie „a tobie skarbie?". Skarbie. Nie zwróciła się do mnie po imieniu. A ja go nie pamiętam. Chciałam powiedzieć coś mną, ale to tylko były takie laleczki, które odgrywały swoje role. Mogłam tylko patrzeć. O co tutaj chodzi?
"Samantha"
-Witaj księżniczko-tak to Minho. Uwziął się na mnie! Nie pamiętam swojego imienia, ale nie mógł by mnie nazywać np. "dziewczyna". Tak, wiem głupio to brzmi, ale to lepsze niż księżniczka!!
Pokazałam mu język. On niczego sobie z tego nie zrobił. Jakby nigdy nic pokazał mi miejsce na ławce obok siebie. Musiałam tam klapnąć, bo nie miałam pojęcia gdzie indziej miałabym usiąść.
Zaczęłam jeść. Jedzenie było pyszne. Niebo w gębie!
-To specjał Patelniaka-poinformował mnie Newt-właściwie wszystko jest jego specjałem.
Szybko pochłonęłam swoją porcję. Chciałam wstać i oddać talerz, ale moja prawa reką zaczęła mnie jeszcze mocjej boleć. To już było nie do wytrzymania. Jęknęłam.
-Coś się stało?-spytał mnie Newt.
-Nie, ogay.
Chciałam iść do pokoju i walnąć się na łóżko. Jednak najpierw musiałam coś zrobić. Dowiedziałam się, że gdzie leży Katherine. Nadal nieprzytomna. Poszłam do miejsca urzędowania Plastra. Dziewczyna leżała na jednym z łóżek. Musiałam przyznać, że była piękna. Miała ognistorude włosy do ramion i kilka uroczych piegów. Leżała nieruchomo. Przyjrzałam się jej. Skądś ją znałam. Jednak nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Wydawała mi się znajoma. Czułam, że jest mi bliska. Musiała się obudzić. Nie wytrzymam z ilomaś pawianami bez bratniej duszy. Jasne, moim przyjacielem mógł być Minho, Newt albo Alby, ale wiedziałam, że żaden z nich nie zastąpi mi jej. Lekko potrząsnęłam jej ramieniem. Błąd. Moją rękę znów przeszył ból. Jeśli jutro nadal będzie mnie boleć, będę musiała powiedzieć to chłopakom. I tym samym przyznać się do słabości. O nie! Nigdy w życiu. Zauważyłam na blacie opakowanie z tabletkami. Trafiony! Lek przeciwbólowy. Wzięłam od razu dwie porcje. Do kieszeni spodni włożyłam jeszcze kilka tabletek. Miałam nadzieję, że nie zorientują się.
Pomachałam dziewczynie, chodź wiedziałam, że tego nie widzi. Poszłam do pokoju, w którym miałam spać. Nikogo tu nie było. Zastanawiałam się, kogo spotka taki zaszczyt dzielenia ze mną pokoju. Na moim łóżku leżały luźne spodnie od dresu i męski t-shirt. Obok leżała karteczka "już twoje". Poszłam do łazienki, żeby ubrać się w moja nową "piżamę". Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w spodnie i bluzkę. Ładnie złożyłam swoje ubranie, w którym przyjechałam. Spojrzałam w lustro. Krzyknęłam. Przede mną znajdowała się Katherine. Dotknęłam lewą ręką swojego policzka. To jestem ja. Wyglądałam zupełnie jak ona. Takie same rude włosy i piegi. Moje oczy były jasnozielone. Ciekawe czy jej też.
Wróciłam do pokoju i władowałam się do łóżka. Wziełam jeszcze jedną pigułkę, bo ręka znowu zaczynała boleć. Nie czekałam na moich współlokatorów. A może mieszkałam sama? Ale wtedy skąd rzeczy walające się po pomieszczeniu? Nie wiem. Dowiem się jutro. Zasnęłam.
YOU ARE READING
S&K |TMR Ff
FanfictionDo Strefy jeszcze nigdy nie przyjechała dziewczyna. Teraz przyjeżdżają nawet dwie. Jednak jedna jest nieprzytomna, a druga to (według Minho) sadystka. Czy teraz babki będą rządzić Strefą A? -Ja jestem angielską królową, moja siostra jest królem...