❝Tam, na górze, za zimne tkwią nagie gwiazdy. Jak łatwo jest zamarznąć w samotności! Nawet w upał. Nigdy, gdy jest się we dwoje.❞
BYŁ TO WIECZÓR CIEPŁY, jak przystało na końcówkę sierpnia. Wszystko wokół tętniło życiem, pomimo dość późnej pory. Dziewczynki o zróżnicowanym wieku chodziły w te i we w te, w kilkuosobowych grupkach, a na środku dziedzińca stała dwójka dorosłych sprawujących pieczę nad wychowankami sierocińca. Jednakże, wychowawców było tylko dwoje, a dzieci więcej niż trzydzieścioro, więc wszystkich nie dało się upilnować.
Mała, może dziewięcioletnia dziewczynka o brązowych włosach i ciemnych oczach bardzo dobrze zdawała sobie z tego sprawę i nie wahała się tego wykorzystać. Przemykając w cieniu filarów z zazdrością spoglądała na bawiące i śmiejące się razem dzieci. Z nią nigdy nie chciały spędzać czasu, a ona nie mogła nic na to poradzić. Była inna. Dojrzalsza. Bardziej, niż mógłby na to wskazywać jej wiek. Dzieci z sierocińca jej nie rozumiały, a jak powszechnie wiadomo, czego nie rozumiemy, tego się boimy i potępiamy. W tym przypadku nie było inaczej. Nikt nie zadał sobie trudu, jakim było poznanie dziewczynki.
Nikt, prócz niego. On ją rozumiał. On wiedział. I to właśnie do niego szła.
Brunetka wyszła z cienia, po czym przeszła przez bramę upewniwszy się wcześniej, czy nikt jej nie śledzi. Właściwie, nie musiała nawet tego sprawdzać. Nikt nie zwracał na nią uwagi, nie mówiąc już o chodzeniu za nią. Przypuszczała, że jej brak zauważono by dopiero podczas cotygodniowej inspekcji pokoi, na której obecność była bezwzględnie obowiązkowa, a jej brak surowo karany. Ciemnooka westchnęła przeciągle, a następnie potrząsnęła głową i uśmiechnęła się. Szła na spotkanie z przyjacielem, a w jej mniemaniu przy przyjaciołach nie powinno się smucić.
Raźnym krokiem ruszyła kamienną ścieżką w dół góry, do miejsca spotkań. Wszędzie dookoła panowała soczysta zieleń, różnokolorowe kwiaty rozwiewały intensywny zapach, a ptaki latały wysoko na niebie. Początkowo dalsze widoki przesłaniała mgła, jednak gdy z czasem – i obniżeniem wysokości – zniknęła, jej oczom ukazał się niesamowity widok. Kilometry pustyni mieniącej się tysiącami odcieni czerwieni, żółci i brązu mieszały się z usianymi skałami i kwiatami zboczami gór i bezchmurnym niebem w kolorach zachodzącego słońca. Mimo, że widziała ten krajobraz już setki razy, nadal nie mogła się napatrzeć. Dodatkowo, jej sierociniec był położony na jednym z najwyższych wzniesień w okolicy, więc miała te przepiękne widoki na wyciągnięcie ręki, mogła oglądać je kiedy tylko zachciała. W oddali, na horyzoncie, ku niebu dumie pięło się miasto Ninjago City. Dziewczynka zawsze chciała tam pojechać, jednak nigdy dotychczas nie było okazji.
Po kilku minutach drogi schody się skończyły, a brunetka zeszła ze ścieżki. Skręciła w prawo i przeszła kilkanaście metrów w sięgającej jej do kolan trawie, aż ścieżka całkiem zniknęła jej z oczu. Szła jeszcze chwilę, do momentu, w którym doszła do małej, aczkolwiek uroczej polanki i górującego nad nią drzewa – starej i ogromnej wierzby.
CZYTASZ
TIME ⏳ NINJAGO
Fanfiction❝ Tik-tak, tik-tak... czas płynie, jego nie powstrzymasz. A co zrobisz, gdy przegapisz ostatni dzwonek, dzieciaczku? ❞ Mei to zakompleksiona trzynastolatka wielbiąca nocne spacery pod gwieździstym niebem, czarną herbatę i książki science-fiction. Z...