18. matką być...

297 21 29
                                    

❝Nie wiem, co jest kluczem do sukcesu, ale kluczem do klęski jest chęć zadowolenia wszystkich.❞

	Misako Garmadon była z siebie bardzo zadowolona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Misako Garmadon była z siebie bardzo zadowolona. Jak zwykle zresztą, jednak tym razem trochę bardziej. W ciągu kilku dni odnalazła syna i sobie go zjednała, dołączyła do drużyny ninja ratującej świat i zdobyła swój własny pokój po brzegi wypełniony zwojami.

Całkiem nieźle jak na historyczkę w kwiecie wieku.

Odstawiła czytany zwój na biurko i podniosła się w asyście dźwięków strzelających kości. Niezbyt służyło jej siedzenie na sztywnym drewnianym krześle, ale nie mogła się przekonać do tych obrotowych wynalazków. Bywała nieco staromodna.

Sięgnęła dłonią po wystający na szczycie regału papirus, jednak była za niska, a szafka zbyt wysoka. Nawet gdy podskoczyła - a trzeba jej było przyznać, że zawsze skakała wysoko - zwitek pozostawał poza jej zasięgiem.

Nie wiedziała prawdę mówiąc, co zawiera w sobie cenny dla niej kawałek papieru. Zawsze uważała jednak, że na rzeczy wartościowe trzeba sobie zapracować; w zrozumiany tylko sobie sposób podpięła pod to jego niedostępność. To sprawiło, że jeszcze bardziej chciała go dostać w swoje ręce.

Co tu dużo gadać, Misako kochała zwoje. Przez wiele lat były jednocześnie jej najlepszymi przyjaciółkami, kochankami i trenerami. Ale to nie tak, że nie widziała poza nimi życia. Po prostu bez nich jej życie nie miałoby sensu. Byłaby kolejnym zwykłym mieszkańcem Ninjago, marnującym dzień w dzień zapasy tlenu. Mając zwoje i będąc jedyną osobą zdolną je odczytać, była wyjątkowa. I niezastąpiona. A do tego dążyła całe życie.

Usłyszała niepewne pukanie w drewniane drzwi. Wykrzyknęła ciche pozwolenie i nieprzerwanie kontynuowała rozpoczętą czynność, w której dopomagała sobie niewygodnym krzesłem. Nie sprawdziła nawet, kto wszedł. W zasadzie, nie spodziewała się nikogo, poza Wu; ku jej rosnącej radości, odwiedzał ją coraz częściej. Poza tym, dzisiaj zawitał w jej zaciszu tylko cztery razy, a było już prawie południe.

- Pomóc ci?

Wbiła zaskoczone spojrzenie w regał na wysokości jej oczu. Na jej twarz wstąpił po chwili zadowolony uśmiech i zwróciła się w stronę stojącego nieco niepewnie w drzwiach pomieszczenia syna. Nic dziwnego - pierwszy raz odwiedził ją w gabinecie.

- Byłoby cudownie - odparła, leniwie mrugając oczami; kiedyś irytowało ją to w innych ludziach, więc sama zaczęła to robić i jakoś zostało. Jej pokręcona logika także nieraz była rozumiana jedynie przez nią.

Lloyd podszedł do gigantycznego drewnianego regału i stanął na krześle, z którego Misako zdążyła wcześniej zejść. Uniósł się lekko na palcach i bez problemu złapał w dłoń pożądany obiekt.

TIME ⏳ NINJAGOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz