Stawka warta życia?

444 26 8
                                    

Nie spałam przez całą noc, choć udawałam przed siostrami, że już śpię. Jednak jak tylko wzeszło słońce i zaczęło delikatnie prażyć odpłynęłam. Z tego całego stresu zmęczyłam się tak bardzo, że wreszcie zasnęłam. Nikt mnie nie obudził. Sama podniosłam się z łóżka, gdy wielka gwiazda znalazła się wysoko na nieboskłonie. Zasłoniłam szybko roletą wpadające promyki światła. Usiadłam na krześle i wypiłam stojącą na stoliku filiżankę mrożonej kawy. Nabrałam większej ochoty do życia. Minęło trochę czasu. Wieczorem zdążyłam wszystko przemyśleć. Przede wszystkim powinnam dopilnować, by więcej nie spotkać Tritannusa. Po drugie teraz jak już się w miarę uspokoiłam nie powinnam o nim zbyt wiele myśleć. W końcu jestem najpotężniejszą czarownicą lodu w całym Magicznym Wymiarze. Ten facet nie mógł zepsuć mi wakacji. Uśmiechnęłam się do siebie. Tak. Wszystko jest w porządku. Niech ten sobie poławia perły, a ja będę tu odpoczywać. Włożyłam na stopy niebieskie niczym basenowa woda klapki już całkowicie wróciwszy do siebie. Siostry musiały nie chcieć mnie jeszcze bardziej denerwować i poszły zająć się sobą. Świetnie. Z chęcią zawitam znów na basenie i w barze. Może spotkam tego zabawnie żałosnego blondyna. Humor od razu mi wrócił. Nie traciłam czasu i tylko założyłam szlafrok, na szybko włożony kostium. Ruszyłam, w kierunku windy. Parę chwil i znajdowałam się już na piętrze, gdzie rozciągała się pływalnia. Było jeszcze mniej osób, niż ostatnio. Och, los był dla mnie coraz to łaskawszy. Odłożyłam szlafrok na jeden z leżaków, a sama zwyczajowo już skoczyłam do wody ignorując zakaz. Ktoś chyba krzyknął coś do mnie, że tak nie wolno, jednak ja nie zamierzałam słuchać jakiś głupiutkich Ziemian. Spędziłam więcej czasu, w wodzie, niż poprzednim razem i wyszło mi to tylko na dobre. Nie rozmyślałam, o niczym ważnym, by nie wspomnieć go i się udało. Wyszłam z wody. Wytarłam ociekające wodą ciało, w jakiś znaleziony ręcznik. Potem luźno zarzuciłam na siebie biały hotelowy szlafroczek. Skręciłam na chwilę, do zajętej grupy krzeseł, wyjęłam drobniaki z portfeli i skierowałam swoje kroki do baru. Tak jak przypuszczałam za barem uwijał się mężczyzna, o nieatrakcyjnej dla mnie aparycji, rozmawiając przy okazji z jakąś niziutką i chudziutką rudowłosą dziewczyną. Świetnie. Jeszcze więcej Blumek mi tu dajcie. Ta coś wykrzykiwała o tym, że nie będzie zezwalać na takie zachowania i coś podobnego, po czym potrząsając niebieską sukieneczką odeszła. Basio krzyczał za nią jeszcze, ale ta już odeszła. Spytałam się:

- Dziewczyna?

- Narzeczona. - westchnął. - Jest drażliwa, bo jakaś lalunia nagadała jej, że flirtuję z dziewczynami, przy barze. Swoją drogą nie spodziewałbym się, że znowu tu ciebie zobaczę.

- W hotelu nie ma za wiele rozrywek. - odparłam siadając na swoim poprzednim miejscu. - W ogóle, super dzięki za tamto zaproszenie.

- Coś się stało? - nie spoglądając na mnie zajmował się swoją robotą. - Nie mów, że przyjęcie było złe.

- Spotkałam swojego byłego. - westchnęłam pokazując jak bardzo obwiniam go za to wydarzenie. - Podaj mi trochę tego całego "Uroku syreny".

- Nie ma sprawy. Wybacz, ale skąd miałem wiedzieć, że akurat tam będzie, Icy.

- Nie wiem, ale i tak mam ci to za złe Basiu.

- Ta jasne. - wręczył mi szklankę z trunkiem i stanął opierając się o deskę, po drugiej stronie. - Czemu zerwaliście co?

- Był kompletnym palantem. - wzięłam podane naczynie do ręki i wypiłam jednym szybkim ruchem. - Tego mi było trzeba.

- Długo razem byliście, co?

- Niezbyt. Za to mieliśmy wielkie plany na przyszłość i w ogóle.

- Och. - ktoś podszedł do baru i ten wrócił do swoich obowiązków. - No to naprawdę nieciekawie. Dawno temu się rozstaliście?

Serce skute lodem (Winx)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz