Spędziłam czas, do wieczora, czytając książkę znalezioną w torbie Darcy. Opowiadała o pochodzeniu demonów. Prawdę mówiąc nie mogłam się zbyt skupić na niej i tylko przesuwałam wzrok po kolejnych kartkach, łapiąc tylko część informacji. Nagle coś wypadło, gdy już prawie udało mi się ją skończyć. Podniosłam małą karteczkę z łóżka i chciałam już włożyć z powrotem... Jednak ciekawość wygrała. Rozłożyłam papierek i wpatrywałam się chwilę w jego pochyłe pismo. Pisał, o tym że z chęcią dowie się jak podobała się książka czarownicy i żeby przyszła do jego gabinetu, podczas Pełni Czerwonego Księżyca. Takie wydarzenie jak tamto zdarzało się tylko na parę lat, dlatego nie trudno było mi stwierdzić kiedy miała się spotkać sam na sam, z mężczyzną. Przesunęłam z zamyśleniem palcem, po ustach. Jak wiele nie wiedziałam? Wtedy musiała zastać mnie z tą kartką. Wyrwała mi ją czerwona jak burak, włożyła z powrotem do księgi i schowała, tym razem do zamykanej na kluczyk szafeczki, która stała sobie przy jej łóżku. Nakrzyczała na mnie paroma niezrozumiałymi zdaniami i wyszła. Zażenowana i zmartwiona. Jak mogłam nie wiedzieć? Czy ona wciąż cierpiała? W myślach pojawił się długowłosy czarnoksiężnik i moja denerwująca poważna siostra. Miałam nadzieję, że zapomniała, że to tylko była pamiątka... Jednak zdając się na nasze geny... Nie. Nie wierzyłam, w to że jeszcze czuje coś do tego martwego potwora. Podniosłam się z łóżka i zerknęłam na to, co się dzieje za oknem. Zapadł już wieczór. Najlepszy czas, by na chwilę pójść do baru. Muszę to jakoś odreagować. Byłam niemal pewna, że nie zastanę tego okropnego faceta. Przebrałam się, w coś wygodniejszego. Zamyślona, wszystko robiąc jak automat zjechałam windą na dół. Podchodząc bliżej basenu usłyszałam jakieś okrzyki i żwawą muzykę. No świetnie. Natknęłam się na lekcję czegoś tam, w wodzie, co Ziemianie uprawiali dla zdrowej sylwetki. Wnerwiłam się, ale co mogłam zrobić. Liczyłam, że przed drinkiem trochę popływam. Nawet do torby, którą wzięłam od Stormy włożyłam strój i ręcznik. Jednak skoro jakieś kobiety zajmują większość akwenu nie będę się wciskać, pomiędzy jakimś plebsem. Okręciłam wokół palca kosmyk włosów, zastanawiając się, czy czekać na koniec zajęć. W końcu odpuściłam to sobie. Ruszyłam, w kierunku mojego stałego już punktu wypadów, by popływać. Jak zawsze był tam i nalewał drinki. Tak samo pozytywnie nastawiony do wszystkiego. Jeny, jaki on potrafił być nieznośnie radosny. Zajęłam miejsce na skraju. Chłopak zdziwił się na mój widok. Spytał się:
- Przeszło ci?
- Co miało przejść przeszło - odparłam i wyciągnęłam rękę, po szklankę z trunkiem. - Ej, co to za świństwo?!
- Tak się dzieje, jak podajesz pierwszą z brzegu nazwę - westchnął przeciągle. - Ech. No dobra. Coś ci wybiorę, gorzkiego, bo jesteś gotowa jeszcze mnie zaskarżyć, nie?
- Ażebyś wiedział - parsknęłam. - Widziałeś tego kolesia, co był tu ostatnio?
- Twojego chłopaka? - podał mi jakiś brunatnozielony napój. - To powinno przypaść ci już do gustu.
- Nie chodzimy ze sobą od dawna - warknęłam zdenerwowana. - Hm. Rzeczywiście, w porządku. Mam tylko nadzieję, że macie jeszcze tego, bo jak na razie ciężko mi będzie, bez picia.
- A co takiego się stało? - zasiadł za krzesłem naprzeciwko. - Mów szybko, bo zaraz mogą się zlecieć ludzie. Jednak na razie mam przerwę.
- Ech. No, po za tym, że zjawił się ten gość, to moja... Można powiedzieć rywalka, jest w ciąży.
- Zazdrościsz jej? - przekręcił głowę na bok z zaciekawieniem, wprawiając w ruch wiszący na szyi naszyjnik, z kłem jakiegoś dzikiego zwierza.
- Żartujesz sobie?! - prawie się nie zachłysnęłam. - Dzieci to najgorsze co może być! Takie coś budzi cię w nocy, wrzeszczy, ciągle chce jeść i trzeba mu wymieniać pieluchy. Potem jak już podrasta to tylko sprawia problemy i jest denerwujące, póki się nie wyprowadzi.
CZYTASZ
Serce skute lodem (Winx)
FanfictionIcy postanawia spędzić wakacje z siostrami na Ziemi i popracować nad kolejnym już planem mającym doprowadzić do tego, że zapanują nad światem. W słonecznym mieście spotyka dawno nie widzianego już mężczyznę... Czy wiedźma będzie mogła odpocząć wiedz...