Położyłam się spać zdenerwowana i zmęczona. Księżyc za oknem wpadał przez otwarte okno, do pokoju. W powietrzu unosiła się wilgoć. Zrobiło się chłodniej wraz z wybiciem przez zegar północy. Alkohol zaczynał uderzać mi do głowy. Jutro pewnie będę miała przez niego niezły ból głowy. Siostry jeszcze nie wróciły. Nie dziwiłam się, że nie było jeszcze Stormy, bo ta na serio wzięła sobie te wakacje i balowała od rana do nocy, ale Darcy... Czyżby coś jej się stało? Podniosłam się z łóżka, bo i tak nie mogłam zasnąć. Wyszłam na balkon i zaczęłam się rozglądać. O tej porze na ulicy wałęsali się młodzi ludzie, którzy zażywali tak jak burzowa czarownica, uroków lata. Szli w grupach. Obijając się o siebie i śmiejąc jak szaleńcy. Nie zdziwiłabym się jakby jedni za drugimi zaczęli opadać na ziemię, niczym domino. Hałasowali, więc co parę minut jakiś staruszek zwracał im uwagę. W końcu stanęli przed jakimś obskurnym budynkiem, który w nazwie miał hotel. Łatwo mogłam się domyśleć co planowali dalej. Westchnęłam i spojrzałam na swoje drżące dłonie. Mi te drinki też zaburzyły część zmysłów. Jednak w przeciwieństwie do nich nie byłam zadowolona. Tylko rozczulałam się nad sobą i przeszłością. W rzeczywistości te Ziemianki były mądrzejsze, w pewnym stopniu, ode mnie. Umiały cieszyć się z życia. A ja... Jak tak nagle mogłam się zestarzeć? Wtedy zobaczyłam ją. Szła w miarę spokojnie, choć z pewnością musiała coś wypić. Zaraz obok niej kroczyła jak zawsze dumnie okularnica i co rusz coś do niej mruczała. Krzyknęłam nie zważając na godzinę:
- Siostry!
- Chodź do nas! - odparła głośno Stormy, przy niezadowoleniu Darcy. - Czas na zabawę!
- Zamknij się idiotko i nie wrzeszcz - usłyszałam jak czarownica gani młodszą koleżankę.
- Będę krzyczeć, kiedy tylko chcę - burknęła i ponagliła mnie. - No chodź na dół!
- Zaraz zejdę - westchnęłam. - Tylko nie odchodźcie za daleko, bo nie mam zamiaru was szukać.
- Dobra, ale sprężaj się - okularnica odparła, wcześniej zasłaniając usta fioletowowłosej, która znów chciała do mnie coś krzyknąć. - Długo nie wytrzymam z tą jedną.
Pomachałam im i leniwie zabrałam się do szykowania, na imprezę. Myślałam, czego jeszcze nie zdążyłam ubrać, ale zapomniałam co nosiłam wczoraj. W końcu zdecydowałam się na krótką niebieską sukienkę. Zamierzałam się zabawić. Szybko zarzuciłam jeszcze na siebie nie tak grubą kurteczkę. Mogłam już ruszać na dyskotekę. Poprawiłam jeszcze trochę tylko makijaż. Spokojnie wyszłam na zewnątrz. Minuta i stałam już przed budynkiem. Siostry oczywiście musiały mi okazać swoje niezadowolenie zaraz jak tylko przyszłam. Jednak w końcu musiały przestać narzekać. Wiedziały przecież, że to nic nie da. Byłam sobą i nie zamierzałam tego zmieniać. Stormy zaciągnęła nas w jakąś obskurną uliczkę. Zdenerwowałam się. Kim ona myśli, że jestem. Ta uparcie próbowała mnie zachęcić do znalezienia się w jednym, z rzędu podejrzanych klubów. Jeszcze co. Wyrwałam się jej, ale zaraz złapała mnie za rękę Darcy. Pokręciła głową na widok moich odmów. Ona też uważała, że muszę odpocząć od ostatnich wydarzeń. Chcąc nie chcąc, z naciskiem na nie, wtargnęłyśmy do tej dyskoteki. Inaczej się nazwać tego nie dało. Nie zważając na ochroniarza "Wiecznej Imprezy", który wołał za nami, wdarłyśmy się do środka. W powietrzu było czuć pot i smród taniego alkoholu. Pięknie. Nie było tłocznie, ale i tak co rusz ktoś na mnie wpadał. W takich chwilach chciałam być niewidzialna, ale na to one z pewnością by mi nie pozwoliły. Zajęłyśmy jeden stolik, przy którym były czyjeś rzeczy. Wiedźma władająca burzą wywaliła je gdzieś za nas. Cała ona. Potem poszła zamówić coś do picia, przepychając się między jakimiś osiłkami. Darcy przesiadła się na przeciwko i pilnowała miejsca kobiecie. Spytałam się jej:
- Długo będziemy musiały być, w tym obskurnym klubie?
- Póki się nie zabawisz Icy - odparła poprawiając okulary na nosie. - Wyhaczyłaś już kogoś?
- Żartujesz? - rozejrzałam się wokół i przypatrzyłam się paru pojedynczym osobnikom, którzy wyglądali śmiesznie w opinających ciało spoconych ciuchach. - Żaden nie jest nawet trochę interesujący.
- Nadal się nim przejmujesz? - zaśmiała się. - Jeżeli nie, to udowodnij to.
- To samo mogłabym powiedzieć o tobie, ale jeśli tak bardzo chcesz - prychnęłam. - Znajdę tylko tu jakiegoś, w miarę przyzwoitego człowieczka.
- Zobaczymy, zobaczymy - zniknął jej uśmieszek, z powodu tamtej uwagi. - Możesz zacząć już teraz.
- Najpierw chce jednak trochę się napić siostrzyczko - warknęłam, pokazując jak bardzo mnie denerwuje tą swoją gadaniną.
Wreszcie przyszła fioletowowłosa trzymając w dłoniach dwa drinki. Chciałam jej zwrócić uwagę, ale ta pokazała mi żebym była cicho i zasłoniła obie szklanki. Po chwili i krótkim błysku były już trzy napoje. Darcy posłała jej spojrzenie, ale ta wzruszyła rękoma. Ludzie byli tak podpici, że nie zauważyli niczego. W końcu zauważyłam go. Jego włosy sięgały za uszy, ale kończyły się jeszcze przed końcem szyi. Czarne niczym noc. Szedł normalnie, czyli nie wlał w siebie sporo alkoholu. Na sobie miał koszulę, czarną kurtkę i dżinsy. Był całkiem niezły. No i samotny. Dotknęłam dłoni znudzonej okularnicy i wskazałam faceta, który podszedł właśnie do baru. Pociągnęła jeszcze łyk przyniesionego przez czarownicę drinka, po czym pokiwała głową. Czułam, że obserwuje jak podchodzę do mężczyzny. Nie musiałam nawet zagadywać do niego. Po prostu przysiadłam się obok i czekałam na to, aż sam coś powie. Nie myliłam się, że należy do odważnych typów. Przysunął się bliżej i próbując przekrzyczeć muzykę powiedział:
- Jesteś sama?
- Z koleżankami - odparłam.
- A masz ochotę się stąd wyrwać? - spytał mrużąc oczy i wpatrując się we mnie jak w obrazek.
- Może - wciąż starałam się udawać niedostępną i prowadziłam dalej naszą grę.
- Moje mieszkanie jest bardzo przytulne. - dotknął mojego ramienia.
Wzdrygnęłam się i odskoczyłam. Jego skóra była strasznie sucha i ciepła. Nie tak jak... Znów to samo? Czemu tak się zawsze musi dziać? Prześladuje mnie wszędzie. Od razu straciłam ochotę na dalszą dyskusję, ale z drugiej strony chciałam coś udowodnić siostrom.
- Moja najdroższa - wyszeptał mi chłopak do ucha.
- Nie jestem twoją żadną najdroższą. - zdenerwowałam się, bo znów musiał mi o nim przypomnieć. - Żegnaj.
- Wariatka. - zdołałam jeszcze usłyszeć jego warknięcie.
Już nie obchodziły mnie gadki sióstr. Nie miałam zamiaru spoufalać się z jakimiś beznadziejnymi Ziemianami, po to by sobie odetchnąć. Mam swoją dumę. Nie po to tyle zdołałam dokonać, by się teraz płaszczyć przed jakimś marnym człowieczkiem. To nie tak, że to z jego powodu... Kogo ja oszukuję, ale i tak nie potrzebuję nikogo. Zakończę to. Tak. Już jutro... Znaczy dziś, wieczorem. Wysłucham go cierpliwie żeby pomyślał, że ma jeszcze jakieś szanse. Potem odejdę i jego serce będzie równie zniszczone, co moje. To będzie prawdziwa zemsta. Zemsta czarownicy lodu.
CZYTASZ
Serce skute lodem (Winx)
FanfictionIcy postanawia spędzić wakacje z siostrami na Ziemi i popracować nad kolejnym już planem mającym doprowadzić do tego, że zapanują nad światem. W słonecznym mieście spotyka dawno nie widzianego już mężczyznę... Czy wiedźma będzie mogła odpocząć wiedz...