rozdział 2

1.3K 65 42
                                    

*Zayn*

Wstałem dość późno i to spowodowało, że teraz biegałem po domu jak wariat. To, że miałem wolne od pracy zawodowej, nie znaczyło wcale, że mam wolny dzień.

Harry musiał zająć się dziś Kayleigh, bo Jen była w pracy, a w przedszkolu nie było wychowawczyni, którą jako jedyną, mała tolerowała. Przez cały dzień nie mieliśmy kontaktu, bo ja oczywiście po wczorajszym kameralnym koncercie musiałem odespać. Ta praca coraz bardziej mnie męczy i choć ją uwielbiam mam już powyżej uszu tego rozgłosu. Chciałbym najzwyczajniej w świecie odpocząć...

Na trzecią musiałem być w szkole u Jennifer, bo jej samochód był aktualnie w warsztacie po ostatnim spotkaniu z słupem, a że musiała zrobić zakupy i odebrać jakieś szmaty Styles'a z pralni potrzebowała szofera. Zresztą kiedy ona go nie potrzebowała... od pięciu lat za jej kierowców robiliśmy wszyscy na zmianę. Mimo, że miała prawo jazdy i samochód, Hazz wiecznie prosił byśmy ją wozili. Uważał, że ona jest tykającą bombą, która nie wiadomo kiedy wybuchnie. Liam i Niall twierdzili, że przesadza, ale ja byłem skłonny uwierzyć w jego słowa. Widziałem co się z nią działo. Była świetną aktorką, ale nas nie była w stanie oszukać... nadal cierpiała...

Po szybkim prysznicu i ogarnięciu bałaganu jaki panował w kuchni, ubrałem się i chwytając kluczyki od auta wyszedłem z domu.

Droga do tej budy zwanej liceum, w którym If pracowała minęła mi spokojnie, niestety po przekroczeniu progu budynku zostałam dosłownie 'zaatakowany'. Małolaty napierały z każdej strony, a ja musiałem naprawdę szybko wymyślić jak się ich pozbyć.
Pamiętałem dobrze drogę do pokoju nauczycielskiego i właśnie tam postanowiłem przeczekać, ale okazało się to kurewskim błędem.

W momencie, gdy zamknęły się za mną drzwi twierdzy nauczycieli, naskoczyła mnie jakaś kobieta.

- Zayn Malik we własnej osobie! Nie wierzę! Ty tutaj! - zaczęła krzyczeć i dotykać mnie po ramionach i klatce piersiowej, co nie było zbyt komfortowe. Szczerzyła się jak opętana, a na twarzy miała takie rumieńce, że mógłbym się założyć, że była 'bardzo' podniecona.

- Tak to ja, proszę Pani. Szukam, Jennifer Styles i chyba pomyliłem drzwi. - próbowałem ją od siebie odsunąć na bezpieczną odległość, ale za cholerę się nie dało.

- Daj spokój, jestem Ann. - ta nadal się wdzięczyła, a ja miałem serdecznie dość.

- Przepraszam, ale muszę już iść. Do widzenia. - rzuciłem i praktycznie w tempie ekspresowym wybiegłem  z pomieszczenia.

Kiwając głową w niedowierzaniu ruszyłem do odpowiedniej sali i dzięki temu, że było po dzwonku mogłem tam wejść... szkoła jest do bani... miejsca publiczne są do bani... moja praca jest do bani... to kim jestem, jest do bani.

Na moje szczęście odnalazłem Jen w 'jej' klasie. Cieszyłem się, że nie muszę więcej krążyć po budynku. Nawet nie chcę wiedzieć co mogłoby mnie jeszcze spotkać po drodze. Może powinienem zacząć chodzić w przebraniu? Tak, to był dobry pomysł.

Po odwiezieniu Jenny do domu i zapewnieniu, że wpadnę wieczorem ruszyłem do sklepu jubilerskiego. Za trzy tygodnie mieliśmy obchodzić z moim ukochanym czwartą rocznicę i chciałem kupić mu coś ładnego.

Tak, ja Zayn Malik byłem gejem i udało mi się to do tej pory ukrywać, mało tego, mój chłopak też pozostawał wielką tajemnicą. Jedynymi osobami które znały ten sekret byli Jen i Harry i cieszyłem się, że chociaż z nimi mogłem o tym pogadać, nie kłamać. Byli prawdziwymi przyjaciółmi, nie oceniali, nie krytykowali, brali mnie takiego jakim byłem, a ja starałem się odwdzięczać na każdym kroku.

for aye (Book3)|| Louis TomlinsonWhere stories live. Discover now