rozdział 4

1.1K 65 23
                                    

*Jennifer*

– Do kurwy nędzy, mówiłem, że tak będzie! - usłyszałam podniesiony głos męża i trzaśnięcie drzwiami tak silne, że aż futryna się zatrzęsła.

– Trzeba było odrzucić tą robotę i teraz nie byłbyś taki spięty. Mówi się trudno, Harry. Coś się wymyśli. - wraz ze Styles'em do domu wszedł Zu. Ten był nadzwyczaj spokojny, a to zwiastowało kłopoty i to nie małe.

Dokładnie wiedziałam o czym rozmawiają i robiło mi się z tego powodu słabo, a żołądek zaciskał się w supeł. Miałam dość rozmów o Louis'ie Tomlinson'ie i jego przyjęciu zaręczonym. Nie powinno mnie to interesować, ale niestety było inaczej. Czułem się nieswojo z myślą, że on układa
sobie życie z tą harpią.

Przeszłam z kuchni do korytarza i przyglądałam się tej dwójce na pozór zwykłych facetów. Kochałam ich nad życie i w takich chwilach jak ta, wiedziałam, że moje decyzje były odpowiednie.

Zayn był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam. Zawsze mogłam liczyć na jego pomoc i nigdy nie oczekiwał niczego w zamian. Harry był ucieleśnieniem wszystkich kobiecych marzeń. Nie mogłam uwierzyć, że tych dwoje cudownych mężczyzn jest w moich życiu. Louis nie dorastał im nawet do pięt.

- Kochanie - Harry podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił. Poczułam się jak w domu, tym prawdziwym domu, gdzie wszyscy domownicy się kochają.

- A ja?! - nagle czuję jak oplatają nas dodatkowe ramiona. Zaciągnęłam się zapachem dwóch mężczyzn.

- Mamusiu? - odwróciłam się w stronę skąd dochodził głos i uśmiechnęłam się w stronę córeczki. Mój najjaśniejszy promyczek, nigdy bym jej nie oddała... nikomu - Tatusiu... -Kayle przykleiła się do nogi Harry'ego i żądała jego uwagi. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, a łzy stanęły mi w oczach.

To było coś czego zawsze chciałam od życia.
Kochający mąż i najcudowniejsze dziecko na świecie... więcej nie potrzebowałam.
Nikt tego nie zniszczy, nawet pieprzony Tomlinson i jego nienormalna matka. Jak tak bardzo chce siać zniszczenie wokół siebie, to niech to robi. Nie pozwolę jednak, aby zniszczyła moją rodzinę i najbliższych przyjaciół.

Mam zamiar iść na to przyjęcie i pokazać Rebece, że jej gadanie jest warte tyle co kupa gówna, a Louis'owi pokazać to co stracił.

- Usiądźcie, podam obiad - odkleiłam się od mężczyzn i jak najszybciej odeszłam, bo mimo mojego bojowego nastroju, czułam jak pod powiekami gromadzą mi się łzy. Nic na to nie poradzę, że Louis Tomlinson w dalszym ciągu wywołuje we mnie straszliwy ból.

Kiedyś był dla mnie wszystkim i myślałam, że będzie o mnie walczył, że nie pozwoli umrzeć temu co nas łączyło. On jednak pokazał mi ile dla niego znaczyłam i kim byłam w jego świecie. Teraz miał odpowiednią kandydatkę na żonę. Danielle miała klasę, kasę i poważanie w towarzystwie... była piękna i dobrze wychowana, a ja? Ja byłam byle kim. Kimś z kim można było się zabawić i zaszaleć. On nigdy nie brał mnie pod uwagę jako kogoś więcej. Nigdy nie byłam kandydatką na
jego żonę, matkę jego dzieci. Byłam zabawką, którą chciał mieć za wszelką cenę.

- Mamusiu - poczułam delikatny dotyk małej dłoni na nodze. Spojrzałam w dół i ujrzałam
najpiękniejsze oczy jakimi człowiek mógł zostać obdarzony. - tatuś się pyta, czy będziemy jeść teraz, czy może trochę popracować z wujkiem.

- Idź, zawołaj tych dwóch pracusiów, zaraz będzie obiadek - nachyliłam się i pocałowałam ją w czoło. Ze łzami w oczach patrzałam jak mała w podskokach zmierza w stronę salonu, gdzie pewnie obaj panowie rozsiedli się na kanapie i w dalszym ciągu dyskutują na temat przyjęcia u Tomlinson'ów.

for aye (Book3)|| Louis TomlinsonWhere stories live. Discover now