-Margo do cholery jasnej, mam ci podać leki uspokajające?- głos doktora Hopkinsa zdradzał, iż nie miałby oporów z odwołaniem się do tego typu metod.
Patrząc na wielkie, emanujące przerażeniem, sarnie oczy drobnej Margo Melisy Watson, od razu można było stwierdzić, że nie było to szczególnie konieczne.
Bardziej rozsądnym wydawało by się danie jej pluszowego misia, w którym mogłaby ukoić rozedrgane ramiona.
- Nie dotykaj mnie.- powiedziała cofając się w róg kozetki, aż do momentu, gdy jej plecy zetknęły się z zimnymi płytkami stanowiącymi wykończenie gabinetu lekarskiego.
- ZOSTAW MNIE.- Powtórzyła z rozpaczą, gdy przeświadczony o konieczności wykonania badania lekarz, próbował kontynuować rutynowe badania.
Jedna, nie do końca przemyślana koncepcja, pociągnęła za sobą szereg niespodziewanych sytuacji, do jakich z pewnością zaliczymy kopnięcie lekarza w krocze i zamknięcie go w sterylnie białym pokoju. Popatrzyła na szarpiącą się klamkę i wsłuchała w niski głos, który próbował nakłonić ją do otwarcia.
Stała tak jeszcze chwilę nim nie wybiegła na długi korytarz, prowadzący do wiktoriańskiej klatki schodowej. Szła szybko, choć stawianie bosych stóp na surowym drewnie nie ułatwiało zadania.Otoczył ją zapach lawendy i środku na mole. Widok długich płaszczy, których lata świetności już dawno minęły, z jakiegoś powodu wywoływał u niej uśmiech na twarzy. Lubiła to miejsce, może dlatego, że tutaj w końcu dało się myśleć. Odetchnąć. Usiadła pod jednym z mocowań, chowając się między fikuśnymi sukienkami, które musiały być przejaskrawione nawet w latach osiemdziesiątych.
Oparła głowę o ścianę i pozwoliła, by samotna łza przewędrowała przez jej policzek, drastycznie kończąc bieg na obojczyku.
- Dlaczego się tu chowasz? - zapytał dobiegający zza meblościanki, oddzielającej kolejne partie ubrań, głos.
Spojrzała w tamtą stronę nie za bardzo wiedząc co odpowiedzieć.
- Nie chowam. - odparła głosem tak spokojnym, że na kilometr rzucało się w oczy, iż był wyćwiczony.
- Wcale.- zaśmiał się cicho.
Zmrużyła oczy. Wiedziała do kogo należał ten śmiech.
- Co ty tu robisz? - zapytała chcąc zmienić temat.
-Chowam się.-odparł, przesuwając partię ubrań, tak, że jedynym co ich teraz oddzielało było zaledwie kilka centymetrów powietrza, jednak tak gęstego, że na dobrą sprawę mogłyby to być kilometry.
Uśmiechnęła się. Trudno było tego nie zrobić, widząc jak pięknie zwykłe wygięcie kącików ust rozjaśnia jego twarz.
- To co, Margo? Może będziemy chować się razem?
Prawie nieznacznie skinęła głową.
CZYTASZ
I DARE YOU!
RomanceHarry, po oficjalnym ogłoszeniu przerwy zespołu, postanawia znów pomóc potrzebującym. Za namową Gemmy, trafia do ośrodka terapeutycznego "Over The Rainbow", gdzie opiekują się ludźmi w każdym wieku i po różnych przejściach. Właśnie tam spotyka, uzna...