Gdy Harry się obudził przez chwile nie wiedział gdzie jest. Potem wszystko sobie przypomniał, to było miłe uczucie wiedzieć, że teraz nie będzie już miał tylu problemów. Owszem niektórzy ludzie byli nie mili, ale przynajmniej tu dadzą mu jeść i będzie mógł się uczyć. To ta możliwść nauki zachwycała chłopca najbardziej. W Little Whittening nie pozwalali mu się uczyć. Owszem obowiązek szkolny nakazywał uczęszczanie do szkoły, ale Dursleyowie często kazal mu zostawać w domu by miał więcej czasu na sprzątanie lub pracę, w szkole mówiąc późnej, że Harry był chory, co dodatkowo tłumaczyło jego mizerny wygląd. Teraz jednak mógł uczyć się ile chciał.
- Obudziłeś się już. Czekałem na ciebie. Nie chce sam iść na śniadanie, ale musisz się pośpieszyć. - powiedział czarnowłosy chłopak w okularach. Harry włożył szatę przyozdobioną wizerunkiem orła i wraz z chłopcem zszedł do wielkiej sali. Tam siadł przy stole Ravenclawu. Śniadanie zjedli w spokoju. Harry nieprzyzwyczajony do takich ilości jedzenia najadł się już wczorajszym posiłkiem, więc zjadł tylko tosta i wode. Nowy kolega patrzył na niego podejrzliwie ale nic nie powiedział.
Za chwilę podszedł do nich profesor Snape i rozdał im plany zajęć. Dziś mieli tylko Transmutacje i Eliksiry, bo planowe dwie godziny Zaklęć były odwołane z powodu nieobecności Filtwicka.
Profesor McGonagall była surowa jak stwierdził Harry, ale zauważył też że patrzy na niego jakoś dziwnie.
Zajęcia ze Snapem wydały się Harremu ciekawsze. Niestety, mieli je z Gryfonami, bo ktoś uznał że Slytherin i Gryfindor nie powinien mieć razem tak niebezpiecznych zajęć.
– Jesteście tutaj, żeby się nauczyć subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania eliksirów – zaczął. Mówił prawie szeptem, ale słyszeli każde słowo; Snape, podobnie jak profesor McGonagall, potrafił utrzymywać w klasie ciszę bez podnoszenia głosu. – Nie ma tutaj głupiego wymachiwania różdżkami, więc być może wielu z was uważa, że to w ogóle nie jest magia. Nie oczekuję od was, że naprawdę docenicie piękno kipiącego kotła i unoszącej się z niego roziskrzonej pary, delikatną moc płynów, które pełzną poprzez żyły człowieka, aby oczarować umysł i usidlić zmysły… Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać. *
Po klasie rozeszły się ciche pomruki.
Harry, który wcześniej widział Snapa za swojego wybawiciela zaczął dostrzegać w nim coś jeszcze. Słowa Severusa zapadały w pamięć poruszając nie tylko głowę, ale i serce czy dusze chłopca.
- Dobrze, a teraz kilka pytań. Zobaczymy czy ktoś z was przeczytał cokolwiek o eliksirach.Harry poczuł się wtedy niepewnie. W końcu nie umiał kompletnie nic. Co on odpowie gdy profesor się o coś zapyta?
- Zacznijmy od pana Pottera - po klasie rozległ się szmer, a serce chlopca zaczęło bić mocniej - Co mi wyjdzie, jeśli dodam sproszkowanego korzenia asfodelusa do nalewki z piołunu?
- Nie wiem, panie profesorze. - powiedział Harry ze spuszczoną głową. A Snape zaczął się zastanawiać po co to zrobił, przecież jeśli w domu go bili i nie podali prawdziwej przyczyny smierci rodziców to marne szanse, że mógł uczyć się magii.
- Asfodelus dodany do nalewki z piołunu tworzy silny eliksir usypiający, zwany również Wywarem Żywej Śmierci, niech wszyscy to zapiszą.
- Kto mi powie gdzie mogę znaleźć bazoar?
- Pewnie w szafce. - dało się słyszeć szept z końca sali i dwa ciche śmiechy.
- Kto taki zabawny? - Snape podszedł na koniec do ławki gdzie siedziało dwóch Gryfonów. - Niech zgadne Weasley i Neville Longbottom. Weasley jak masz na imię?
- Ron.
- No tak. I po braciach brak kultury zachowany. Minus 10 punktów od Gryfindoru, a ty Longbottom pozdrów babcie. - Snape śmiał się w duchu, wiedział że Neville zastanawia sie teraz przerażony skąd zna kego imię i wie o jego babci.
No cóż, lubie straszyć dzieci, ale chyba nie ma nic gorszego od kolejnego Weasleya.- pomyślał.
- Ktoś zna odpowiedź? - ręka dziewczyny z pierwszej ławki wybiła się do góry. -
Nie jest, jednak bardziej nie lubie lizusów.- Bazoar to kamień który tworzy się w żołądku kozy. Czytałam pana książki panie profesorze.
- Poprawnie, ale należy czekać zanim podniesiesz głos. Proszę przepisac regulamin zajęć z tablicy. - i machnął różdżką by pojawiły sie litery.
Po skończonej lekcji gdy wszyscy już wychodzili Snape zatrzymał Harrego mówiąc.
- Zostań Potter. Muszę z Tobą porozmawiać.
+×+×+
Długo mnie nie było więc ten rozdział jest dłuższy niż zazwyczaj. Postaram się przez ferie pisać bardziej regularnie* fragment z Harry Potter i Kamień Filozoficzny JK Rowling
CZYTASZ
Lepsza przyszłość (HP)
FanfictionHistoria o małym Harrym Potterze, który poznaje swoją lepszą przyszłość...