T H R E E

681 54 2
                                    

Tydzień później

Po przebudzeniu, uświadomiłam sobie jaki dziś dzień. Postanowiłam, że zostanę w domu i zrobię sobie lazy day. Ignorując poranną toaletę i mój strój, skierowałam się do kuchni i przygotowałam sobie wykwintne śniadanie. Włączyłam tv i rozwaliłam się na kanapie. Leciał jakiś stary odcinek jednego z moich ulubiony seriali, więc chętnie go obejrzałam. Następnie pozmywałam naczynia, z zamrażalnika wyjęłam pudełko lodów i skierowałam się do mojego pokoju. Włączyłam na moim laptopie odcinek Arrow'a. Tak spędziłam czas, aż do popołudnia. O godzinie 15.13 stwierdziłam, że czas wywlec się z łóżka. Ubrałam się więc w pierwsze lepsze ubrania, włosy na szybko związałam w kucyka, wzięłam skrzypce i udałam się nad jezioro. W połowie drogi, zanim zdążyłam się rozmyślić zmieniłam kierunek mojego spaceru. Gdy dotarłam na miejsce, momentalnie zaszkliły mi się oczy. Dziś była rocznica śmierci mojej mamy. 26.10- przeklęta data. Uklękłam przy nagrobku i pomodliłam się.

- Cześć mamo. Tęsknię za Tobą. Każdego cholernego dnia mojego nędznego życia. Tak bardzo tęsknię, że aż boli. Niezliczoną ilość razy wyobrażałam sobie nasze spotkanie. Zastanawiałam się jak wyglądałaś. Nigdy nie miałam okazji Cię poznać. Nigdy nie miałam okazji powiedzieć, że Cię kocham. Ale myślę, że kochałam nawet jako malutka dziewczynka. Myślę, że część mnie zawsze będzie Cię kochać. Może gdybyś żyła mogłabyś zastać moją przyjaciółką. Może doradzałabyś mi. Może spędzę resztę życia marząc i wyobrażając to sobie. Może spotkam Cię w zaświatach i wtedy będę wiedziała na pewno. Ale do tego momentu... zanim to nastąpi chcę żebyś wiedziała, że za Tobą tęsknię i chciałabym żebyś tu była.

Nagle straciłam równowagę, rozbłysło światło i już nie byłam na cmentarzu.

Znalazłam się w jakimś różowym pokoiku.

W pokoju znajdowały się trzy osoby. Wiedziałam to jeszcze zanim się rozejrzałam. Kobieta i mężczyzna stali po środku kłócąc się o coś, a w kołysce spała mała dziewczynka.

- To twoja córka! Nie możesz mnie tak po prostu zostawić z małym dzieckiem! - wrzasnęła kobieta.

- A właśnie, że mogę! I to robię! Nie masz prawa oczekiwać czegokolwiek ode mnie. Wiedziałaś na co się porywasz wiążąc się ze mną.

- Obiecałeś, że odejdziesz z rezydencji! Że zamkniesz to przeklęte miejsce!

- Wiedziałaś, że nigdy tego nie zrobię! Po prostu to przyznaj, wykorzystałem Cię, a ty mi na to pozwoliłaś. Znałaś konsekwencje.

- Tak! Cholera jasna! Wiedziałam, że mnie wykorzystujesz, ale miałam nadzieję, że się zmienisz... że nasza córka pomoże ci się zmienić.

- Cóż, najlepszy przykład tego, że nadzieja matką głupich. Nigdy się nie zmienię. A teraz żegnaj.

Mężczyzna skierował się do drzwi, a kobieta poszła za nim. Za nim wyszedł odwrócił się do niej i powiedział:

- Kiedy ona dorośnie, radzę Ci nie mówić jej kim jest jej ojciec. Źle to się skończy dla was obu.

Zamrugałam lekko i otworzyłam oczy. Znów znalazłam się na cmentarzu. Leżałam na ziemi w pobrudzonych ubraniach. Szybko się podniosłam, wzięłam skrzypce i nie zastanawiając się nad tym co przed chwilą się stało, pobiegłam nad jezioro. Usiadłam pod drzewem i grałam. Przestałam dopiero kiedy rozbolały mnie palce. Po powrocie do domu wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Na moje nieszczęście nie mogłam zasnąć, więc zaczęłam się zastanawiać nad tym co się dziś wydarzyło. Doszłam do wniosku, że z nadmiaru emocji straciłam przytomność, a tamten pokój po prostu mi się przyśnił. Z tą myślą zasnęłam.

Wchodząc do szkoły następnego dnia wiedziałam, że coś się święci. Wszystko było w porządku, lekcje szybko mijały, nikt mi nie dokuczał, póki na długiej przerwie jakiś nowy koleś na mnie nie wpadł. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową, od razu skierowałam się do stołówki. Mój telefon zaczął wibrować, okazało się, że Kath ma wrócić wcześniej, bo chce w piątek zrobić imprezę. Zanim rodzice wrócą po weekendzie, zdąży wszystko posprzątać. Kiedy zaczęłam jej odpisywać, jakiś koleś wpadł na mnie i rozłam na mnie miskę zupy.

- Uważaj jak chodzisz! Cholera- spojrzałam na swoje ubranie i zastanawiałam się co zrobić.

- Może gdybyś zamiast gapić się w telefon patrzyłabyś pod nogi to byś na mnie nie wpadła. - Podniosłam gwałtownie głowę na jego słowa. Nagle cofnęłam się półkroku uderzona uczuciem, że gdzieś go już widziałam. Gdy mu się przyjrzałam stwierdziłam, że mogłabym by go nazywać przystojnym, gdyby nie był taki arogancki.

- Zrób zdjęcie starczy na dłużej - i mrugnął uśmiechając się. Potrząsnęłam głową chcąc odpędzić to dziwne uczucie.

- Jaka szkoda, że wolałabym zapomnieć jak wyglądasz - uśmiechnęłam się sztucznie. I zaczęłam odchodzić w stronę szafek. - Na przyszłość uważaj jak chodzisz - powiedziałam na odchodne.

Wyjęłam z szafki koszulkę na wf i poszłam do łazienki się przebrać. Reszta lekcji minęła spokojnie. Została tylko kara w bibliotece.

- Dzień dobry, pani Amando - weszłam z uśmiechem do biblioteki.

- Dzień dobry.

- Co jest dziś do zrobienia?

- Nie tak szybko Rosie. Dziś dołączy do nas Toby. Będzie pomagał do końca przyszłego tygodnia.

-Dzień dobry- usłyszałam nim zdążyłam zareagować na nowiny pani Moore. Odwróciłam się i zobaczyłam tego aroganckiego dupka ze stołówki.

- Co ty tu robisz? - zapytałam.

- Odpracowuje karę - uśmiechnął się złośliwie.

- Ty jesteś Toby?

- Tak, a ty to...

- Rosemary

- Dobra dzieciaki, starczy tych pogaduszek, bierzmy się do pracy.

Ja i Toby mieliśmy przejrzeć karty uczniów i zanotować kto zalega z oddaniem książek, a następnego dnia przypomnieć im o tym. Toby dyktował, a ja pisałam. Na szczęście do końca pracy nie zaczepiał mnie.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hello again <3

Cieszę się niezmiernie, że tak ciepło przyjęliście moją książkę. Jak wam się podoba nowa postać? ;) Śmiało wyrażajcie swoją opinie. Ps. kursywa to wspomnienia.

Do zobaczenia w następnej części.

~DifferentThanAll_

Córka SlendermanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz