Ciemność... Wszystko pogrążone w ciemności. W powietrzu unosi się zapach liści i wilgoci. Słychać wycie wilka, pochukiwanie sowy i szmer w oddali. Nie wiedziała, gdzie się znajduje, ale tam powinna teraz być. Próbowała zrobić krok do przodu, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
Nagle zapłonął ogień. Ogień mieniący się tysiącem kolorów. Dawał delikatne i przyjemne ciepło. Ciemność powoli się rozpraszała. Jednak w pewnym momencie coś się zmieniło. Żar stawał się coraz większy. Po chwili pochłonął większość niedawnego mroku. Wilcze wycie nasiliło się. Ciepło nie było już ani przyjemne, ani delikatne. W końcu był już tylko on. Ogień pożerający wszystko wokoło.
★
Gabriela obudziła się z krzykiem. Na dworze dopiero świtało, musiało być bardzo wcześnie. Ale w pokoju wciąż było ciemno. Koszmar powrócił.
Dziewczyna wstała i podeszła do lustra. Na jej policzkach widniały ślady łez. Nie była tym zaskoczona - często płakała przez sen. Najciszej jak mogła, Gabriela poszła do łazienki. Myjąc twarz zimną wodą zastanawiała się, dlaczego jej tak często śni się ten konkretny sen. I dlaczego zawsze wywołuje u niej te same emocje.
Nigdy nie doświadczyła pożaru. Ani popażenia. No, nie licząc incydentu z żelazkiem w wieku czterech lat, ale nie były to poważne rany. Zawsze była ostrożna w konfrontacji z prądem i urządzeniami elektrycznymi. Co więc mogło przywołać takie wizje? Na to pytanie Gabriela nie znała odpowiedzi.
Kładąc się do łóżka wciąż czuła smród spalonych liści. Zamierzała dalej analizować tajemniczy sen, ale za nim zdążyła się zorientować, już głęboko spała.
★
Nazajutrz Gabriela zszedłszy na śniadanie zastała swoich rodziców siedzących na kanapie i rozmawiających z nieznanym jej mężczyzną w średnim wieku. Wyglądali na zaniepokojonych, mama była wręcz bliska płaczu.
- Co się dzieje? Kim pan jest? Dlaczego mama płacze? - zapytała zdezorientowana dziewczyna. Kobieta otwarła usta, aby coś powiedzieć, ale głos jej się załamał i ukryła twarz w dłoniach. Mężczyzna podniósł się z sofy. Miał czarne włosy obcięte na jeża i śniadą skórę, a w jego oczach nie dało się odróżnić źrenic od tęczówek, z powodu ich czarnego koloru.
- Nazywam się William Henderson. Jestem nauczycielem w szkole MagicGim. Ty zapewne jesteś Gabriela Pawłowska? - przedstawił się nieoczekiwanie cichym i niskim głosem z francuskim akcentem, po czym wyciągnął rękę. Po chwili wahania Gabriela uścisnęła ją. Wzdrygnęła się, gdy przyszedł ją zimny dreszcz. Oczy pana Hendersona otworzyły się szeroko ze zdumienia. Kryło się w nich przerażenie. Szybko cofnął dłoń.
- Na pewno zastanawiasz się z jakiego to powodu złożyłem wam wizytę w tym jakże pięknym dniu. Tak naprawdę chodziło mi przede wszystkim o spotkanie z tobą. - strach nauczyciela zniknął równie szybko jak się pojawił. Dziewczyna zerknęła za okno: niebo usłane było ciężkimi chmurami. Zaczynał padać deszcz. Dlaczego taka pogoda wydawała się panu Hendersonowi piękna?
- Z pewnością słyszałaś liczne pogłoski o czarodziejach, prawda? O tym, że potrafią panować nad żywiołami i zmieniać otoczenie?-
Gabriela przytaknęła.
- Osobiście uważam, że są to zmyślone historie, choć wiele osób jest święcie przekonanych do swoich racji. - stwierdziła.
- Otóż nie. - odrzekł mężczyzna - Czarodzieje istnieją naprawdę i ty jesteś jednym z nich. -
Gabriela patrzyła na pana Hendersona z szeroko otwartymi ustami.
- To niemożliwe. Magia nie istnieje.- wyksztusiła w końcu.
- Ależ to najzupełniej możliwe młoda damo. - powiedział nauczyciel.
- Jak pan to udowodni? - spytała wyzywająco trzynastolatka.
Mężczyzna bez słowa uniósł rękę. Po chwili wystrzeliły z niej czarne i srebrne iskry. Gdy Gabriela na drżących nogach cofnęła się parę kroków, skrzenie ustało.
- Ale... ale jak?- zapytała zdumiona.
- Wszystkiego dowiesz się w szkole MagicGim. Wyjedziesz w Bieszczady na okrągły rok. - wyjaśnił pan Henderson. Mama Gabrieli znowu zaczęła szlochać.
- Nie ma pan prawa zabierać mnie z domu! - krzyknęła sfrustrowana dziewczyna.
- Posiadam nie tylko prawo, ale i obowiązek zapewnić młodemu czarodziejowi wykształcenie, w przeciwnym wypadku może stracić kontrolę nad mocą i wyrządzić wiele szkód- rzekł mężczyzna nie wzruszony protestem Gabrieli. Zszokowana nastolatka spojrzała na rodziców.
- Czy to prawda? - spytała półgłosem. Rodzice w milczeniu pokiwali głowami.
- Od dawna o tym wiecie? -
Przed oczami stanęła jej scena żywcem wyjęta z ,, Harrego Pottera": ukrywany przed nią sekret.
- Nie kochanie, dowiedzieliśmy się dopiero dzisiaj. - szybko zaprotestował tata.
Gabriela zwróciła się do pana Hendersona:
- Gdzie konkretnie miałabym pojechać? - zapytała cicho.
Przez chwilę zdawało jej się, że nauczyciel lekko uśmiechnął się z zadowoleniem, ale jego twarz natychmiast przybrała poważny wyraz.
- MagicGim to elitarna szkoła dla czarodzieji z całej kuli ziemskiej. W roku, w którym kończę 13 lat, przyjeżdżają do szkoły, gdzie uczą się podstawowych umiejętności magicznych. Po roku edukacji wracają do domów, aby zrobić miejsce dla kolejnego rocznika.- odpowiedział mężczyzna.
Gabriela poczuła, że zasycha jej w gardle. Rok? Przecież ona nigdy nie wyjechała gdzieś na dłużej! A teraz ma opuścić dom na cały rok?
Walcząc z głosem w jej głowie protestującym przeciwko jej decyzji, dziewczyna oznajmiła:
- Dobrze. Pojadę tam.-
Mama wstała i mocno przytuliła córkę.
- W porządku.- odrzekł pan Henderson, po czym uścisnął dłoń z tatą Gabrieli i ruszył w stronę wyjścia. W drzwiach odwrócił się jeszcze przez ramię.
- Do zobaczenia w szkole Gabrielo.- powiedział, wsiadł do czarnego samochodu i odjechał.No to pierwszy rozdział mamy za sobą. Trochę krótki, wiem, ale nie lubię ani nie umiem się rozpisywać.
Jakby ktoś miał jakieś uwagi, proszę śmiało komentować.
(Nie pogardzę gwiazdkami :-D)
Mia D.
CZYTASZ
Czarodzieje
FantasyGabriela sądzi, że jest zwyczajną dziewczyną i czeka ją zwyczajne życie. Myli się. Wszystko zmienia się gdy tajemniczy czarnooki mężczyzna oznajmia jej, że jest... czarodziejką! Czy Gabriela zapanuje nad potężną magią? Czy uwierzy, że jest wyjątko...