Rozdział 4

34 1 0
                                    

Korytarz na II piętrze - poziomie dziennym - prowadził do jadalni. Gdy uczniowie weszli do środka, Gabriela wstrzymała oddech. Na środku sali stał długi stół uginający się pod ciężarem najróżniejszego jedzenia. W rogu pomieszczenia stał drugi, mniejszy mebel, zapewne przeznaczony dla nauczycieli. Dziewczyna usiadła i nałożyła sobie jedzenie. Jadalnia rozbrzmiewała gwarem rozmów. Nagle usłyszała ciche ,,pssst" przy uchu.
- Hej! Przystojniak na dziewiątej!- to Anastacia zwracała szeptem jej uwagę. Gabriela spojrzała w lewo. Obok niej siedział chłopak o kasztanowych włosach i przypatrywał jej się z uwagą. Gdy ich spojrzenia się spotkały uśmiechnął się i wrócił do krojenia ryby. Wtem Anastacia spytała:
- Can you speak English?
Chłopak potwierdził i zaczęli rozmawiać. Gabriela nie była zbyt dobra z angielskiego, więc rozumiała co piąte słowo.
- Nazywa się Zane Simmons, jest z Australii. Lubi surfować.- powiedziała Anastacia po polsku i znacząco poruszyła brwiami. Dziewczyna parsknęła śmiechem.

Po posiłku dyrektor wstał i oznajmił, że teraz zostaną oprowadzeni po szkole w jedenastoosobowych grupach. Gabriela razem z Zanem i Anastacią podeszła do pana Hendersona. Razem z resztą uczniów wyszli na korytarz i skierowali się do windy. Zjechali na dół.
- Znajdujemy się na parterze.- oznajmił nauczyciel- Tutaj będziecie spędzać dużą część dnia na lekcjach. Sale są oznaczone symbolami domów. Nie macie obowiązku noszenia mundurków, za to będziecie nosić broszki, które będą mówić, do jakiego domu należycie.-
Grupa podeszła do szklanych matowych drzwi obok windy. Gabriela mogła się założyć, że wcześniej ich tam nie było.
- W tym ogrodzie będziecie mogli spędzać czas na świeżym powietrzu.- powiedział pan Henderson i otwarł drzwi. Uczniowie wydali z siebie przeciągłe ,,łooooo". Ogród był porośnięty drzewami i kwiatami. Między nimi biegła szeroka alejka. Gdzieniegdzie stały ławki, leżaki lub huśtawki ogrodowe. Był też niewielki staw. Po prawej stronie stały stojaki na rowery, a po lewej - dwa nieduże budynki. Młodzi czarodzieje byli zachwyceni, ale niestety drzwi szybko się zamknęły.
Wjechali na II piętro. Minęli drzwi prowadzące do jadalni i zatrzymali się przy tych z napisem ,,Łazienki"
- Każdy z was będzie miał do dyspozycji własną łazienkę.- wyjaśnił mężczyzna. Następne drzwi prowadziły do kina, a następne do świetlicy.
Grupa wjechała na III piętro. 
- Tu, jak już wiecie, znajdują się wasze sypialnie. Na tym piętrze będą odbywały się też Igrzyska Międzydomowe, w których co miesiąc będzie wybierany najlepszy dom MagicGim.- powiedział nauczyciel.
Ruszyli dalej. Drzwi na IV piętrze podpisane były imionami i nazwiskami, a dwa inne prowadziły do pokoju nauczycielskiego i kawiarni.
- Wy jako uczniowie nie macie wstępu do mieszkań nauczycieli ani pokoju nauczycielskiego, ale w kawiarni możecie spędzać czas.- wyjaśnił pan Henderson.- Dobrze, teraz idziemy na apel.

Gdy wszyscy zajęli miejsca na parterze, dyrektor podszedł do mikrofonu.
- Mam nadzieję, że podoba wam się szkoła.- powiedział. Potem podał im plan na następny dzień.- Za pół godziny odbędzie się wasza pierwsza lekcja. Nauczycie się na niej mowy czarodzieji. Nie martwcie się, każdy z was podświadomie zna ten język, więc nauka nie zajmie wam dużo czasu.-
Uczniowie poszli do sypialni. Gabriela usiadła na swoim łóżku. Na przeciwko niej dziewczyna karmiła lamopodobne zwierzątko żelkami. Jej włosy były różowe.
Wyjęła z torby swój notes. Codziennie robiła krótkie notatki na temat tego, co robiła danego dnia. Teraz pisała:
Jestem już w MagicGim. Jest tu strasznie dużo osób z całego świata. Nie spodziewałam się, że jest tyle czarodziei.
Tymczasowo mieszkam w sypialni Urana. Za pół godziny będziemy uczyć się języka czarodziei, a jutro okaże się jaką mam moc. Jestem bardzo podekscytowana, ale mam przeczucie, że moja obecność tutaj to jedna wielka pomyłka. A one zwykle się sprawdzają.
Nagle z zadumy wyrwał ją krzyk dobiegający z drogiego końca pokoju. Razem z resztą lokatorów zerwała się i pobiegła zobaczyć, co się stało. Jasnowłosa dziewczyna wisiała w powietrzu kilka centymetrów nad podłogą. Po kilku sekundach głuchej ciszy łagodnie opadła na ziemię. Szybko wstała i wymamrotała coś po angielsku.
- Powiedziała, że spadła z krzesła.- szepnęła jej na ucho Anastacia. Gabriela poczuła dreszcz emocji. Czarodzieje wrócili do swoich zajęć.



CzarodziejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz