Obudził mnie jakiś hałas. Przetarłam szybko oczy i wystraszona skierowałam się do kuchni, skąd one pochodziły. Na palcach przeszłam przez salon i wychyliłam się zza ściany, aby zobaczyć... Zayna! Wspomnienia z minionego dnia stanęły mi przed oczami, impreza... taniec... groźni mężczyźni... strzał... ranny Zayn... dom... opieka nad chłopakiem... sen.
Nie wiem kiedy, ale chłopak znalazł się naprzeciwko mnie. Kiedy obraz pobitego Zayna i broni, którą znalazłam wciąż był w mojej pamięci, zaczął wzrastać we mnie strach. Jeśli on też jest jakimś gangsterem albo mordercą? Może zamierza mnie zabić? A co jeśli jakimś cudem znalazł swoją broń? Myśli krążyły cały czas po mojej głowie, zaczęłam się cofać. Chciałam znaleźć się jak najdalej od niego, bałam się. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale byłam już przy schodach, więc szybko wbiegłam nimi na górę. Słyszałam ciężki kroki Zayna, wchodził już po schodach. Wbiegłam szybko do sypialni po telefon i pędem skierowałam się do łazienki. W ostatniej chwili zamknęłam chłopakowi drzwi przed nosem i przekręciłam klucz. Po chwili usłyszałam głos Zayna:
-Jessi, nie bój się mnie, proszę.- powiedział błagalnym głosem.
-Nie wiem kim jesteś i czy nie chcesz mi nic zrobić!- wydarłam się, w sumie nie wiem dlaczego.
-Ej, ej! Czemu tak uważasz, nic ci nie zrobiłem przecież!- odpowiedział rozdrażniony.
-Znalazłam twoją broń!- wypaliłam.
Zapadła cisza, a ja podeszłam do mojej skrytki i rzeczywiście pistolet nadal tam był. Podniosłam go i zaczęłam obracać w moich rękach. Był ciężki, to fakt, ale kiedy chwyciłam go jak powinnam (oglądałam parę filmów) to idealnie leżał w dłoni. Chyba coś zrobiłam nie tak, bo coś jakby przeskoczyło.
-Jessica, odłóż ten pistolet.- zza drzwi odezwał się stanowczy, wręcz rozkazujący głos Zayna.
-Dlaczego?- spytałam, chcąc go podrażnić i może trochę zdenerwować?
-To nie jest zabawka, możesz sobie wyrządzić tym krzywdę. Nie wiesz jak się tego używa. A z tego co słyszałem to odbezpieczyłaś właśnie tą broń.
-Nagle się mną przejmujesz?- spytałam, chciałam, żeby pod wpływem presji odpowiedział na moje pytanie, może zadziała.
-Cały czas się tobą przejmowałem, nasze spotkanie nie było przypadkiem.- po tych słowach szczęka mi opadła.
-Jjjak to?!- jąkałam się z nerwów.
-Normalnie, obserwowałem cię od paru miesięcy.
-Co?! Jak to?!- wydarłam się na niego przez drzwi.
-No mówię przecież, normalnie!- odpowiedział jakbyśmy rozmawiali o czymś błahym.
Cała rozdygotana z nerwów otworzyłam z hukiem drzwi, nadal trzymając ciężką broń w ręku. Moje zdenerwowanie rosło z każdą chwilą i boję się, że jeśli Zayn nie znajdzie jakiegoś bardzo przekonującego argumentu, to ten pistolet zaraz wystrzeli.
-Oddaj mi moją broń.- zażądał głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Po co ci ona? Żeby zrobić mi krzywdę?!- spytałam podnosząc głos.
-Kochanie, jak bym chciał zrobić ci krzywdę to dawno już bym to zrobił, a teraz poproszę moją własność z powrotem.- wyciągnął w moją stronę rękę, czekając na mój ruch.
-Teraz ja ci coś powiem, kochanie! Siadaj na swojej dupie i wyjaśnij mi dlaczego mnie śledziłeś. Inaczej twoja zabaweczka może zrobić TOBIE krzywdę!- zagroziłam i poszłam do salonu.
Usiadłam na fotelu i czekałam aż chłopak usiądzie na przeciwko mnie i zacznie wyjaśniać mi o co chodzi. Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym nienawiści i pogardy. Chyba zrozumiał mój przekaz, bo po chwili usiadł na kanapie.
-Więc może mnie oświecisz i powiesz o co z tym wszystkim chodzi?
-Najpierw odłóż broń, nie ufam ci na tyle, żeby pozwolić ci mieć pistolet przy sobie w trakcie jakże emocjonującej rozmowy.- powiedział, a ja położyłam ciężki przedmiot obok siebie.
-Możesz już zaczynać.
-Hmm, nie wiem od czego.
-Od początku?- zasugerowałam.- Powiedz kim jesteś, co mam z tobą wspólnego, dlaczego mnie śledziłeś.
-Więc nazywam się Zayn Malik i jestem członkiem gangu. Śledziłem cię, bo twój ojciec miał z nami na pieńku i parę niedokończonych spraw, za które masz zapłacić ty.
-Mój ojciec?! On nie żyje! Jak możesz o nim tak mówić?!- wykrzyczałam, a na wspomnienie nieżyjącego rodzica, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-A czy kiedykolwiek ktoś powiedział ci jak zginął?- spytał.
-Tak, dostał zawału.- odparłam cichym głosem.
-Jesteś pewna, że powiedzieli ci prawdę? Lepiej zapytaj swoją matkę, jak naprawdę zginął twój tatuś.- powiedział drwiącym głosem.
-Moja mama jest też w to zamieszana?!
-Oczywiście, oboje byli...
---------------------------------------------------------------------
Hej, i jak się podoba? Trochę długi wyszedł, ale to chyba dobrze!
psycho ^^
CZYTASZ
My dangerous boy
FanfictionJest godzina 02:00, a ja nadal z moją przyjaciółką się wygłupiam. Dzisiaj sobota, więc zorganizowałyśmy sobie babski wieczór, a raczej noc. Obejrzałyśmy w skupieniu "Zanim się pojawiłeś" i oczywiście ryczałyśmy jak bobry na koniec, więc teraz odreag...