Prolog

425 29 7
                                    

Było ciepłe, słoneczne popołudnie. Około suedemnastoletnia, rudowłosq dziewczyna siedział na werandzie przed domem, czytając nowo kupioną  książkę o tytule "Klątwa tygrysa". Nagle ktoś stanął tuż za nią rzucając cień na kartki książki. Niechętnie podniosła głowę, będąc pewna kogo zobaczy. Nie myliła się. Była to jej przyrodnia siostra Maya. Była ona wysoką i wręcz niezdrowo chudą blondynką. Z charkteru można było ją określić słowem 'pustak'. Typowa blondynka ubierająca się na różowo z taką ilością tapety na twarzy, że mogła by całe miasto otynkować.
-Arya, musisz mi pomóc, idę na zakupy i będziesz nosiła moje torby - stwierdziła swoim piskliwym głosem
-Jestem teraz zajęta - powiedziała rudowłosa spokojnie podnosząc oczy znad książki.
-Nie rozumiem co ty widzisz w tym całym czytaniu! - fuknęła jej siostra wurywając jej książkę z rąk. Zdenerwowana zachowaniem blondynki uderzyła ją łokciem w brzuch przez co zgięła się ona w pół , pozwalając jej odebrałać swoją własność po czym zabrała że stoliku swój telefon i niewielki notes, zaraz potem spokojnym krótkiem poszła w stronę pobliskego lasu. Odchodząc usłyszała tylko jak Maya krzycząc wołała swoją matkę płacząc.
- M...mamo bo ona... - mówiła pociągając nosem i udając płacz. Dziewczynę bawiła ta sytuacja, nie rozumiała jak ktoś jest w stanie nabrać się na coś takiego.
- Bardziej autentycznym aktorem jest już chyba zwykła skała - stwierdziła śmiejąc się.
Od zawsze lubiła przebywać w tamtym lesie. Panował tam zawsze niezwykły nastrój tajemnicy, w lato było tam przyjemnie chłodno, a w zimę drzewa chroniły od wiatru. Po chwili marszu trafiła w miejsce w którym zazwyczaj siedziała. Odetchneła głebiej otwierając książkę w tym samym miejscu co poprzednio i zaczęła dalej czytać. Jednak coś niepozwalało się jej skupić na przygodach bohaterów, jakieś dziwne przeczucie. Straciła całą ochotę na dalsze czytanie książki. Nie miała zamiaru wracać jednak tak szybko do domu, nie byłam zbyt chętna do wysłuchania po raz kolejny wykładu na temat jak bardzo jest nieznośna i jak bardzo przypomina swojego starszego brata. Normalnie miała gdzieś opinie macochy, jednak tylko dopóki nie poruszała ona tematu brata albo matki. Wspominanie o nich zawsze bolało. Nagle jej rozmyślania przerwał głośny pisk. Bez namysłu, wręcz instynktownie udała się w tamtym kierunku. Praktycznie biegła, opanowana przez tamto dziwne uczucie. Kiedy zobaczyła źródło dźwięku stanęłam jak wryta. Na ziemi tuż przede nią w kałuży krwi leżał ogromny czarny wilk, nie ruszył się praktycznie. Sama nie wiem czemu, ale podeszłam do niego i nachyliłam się lekko, z bliska zobaczyłam, że była to wilczyca, a jej klatka piersiowa nadal lekko się unosiła. Nagle odwróciła ona głowę w moim kierunku spoglądając Aryi w oczy. Były żółte, praktycznie złote, ale niczym nie przypominały wilczych oczy. Były to ludzkie oczy. Odrazu po tym głowa wilka usunęła się z powrotem na ziemię. Zaczęło robić jej się słabo, kręciło jej się w głowie i było trudno utrzymać równowagę. Potparła się ręką o pień jakiegoś drzewa, gdy nagle poczuła okropny ból w prawym boku, przypominało to uczucie silnego uderzenia. Nie wiedziała co się dzieje, robiło jej się coraz ciemniej przed oczami i coraz trudniej było złapać oddech, po chwili zemdlała.

Zaczynamy poprawiać krapa xD

Wataha/korektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz