Jest prawie północ. John trzyma w dłoni kieliszek z którego upija łyk wina. W ogóle nie chciał przychodzić na urodziny Mycrofta, ale wiedział, że gdyby on i Sherlock nie pojawili się byłoby to gorsze niż obraza dla gospodarza. Spogląda na przestronną salę bankietową gdzie mężczyźni i kobiety tańczą powolne piosenki. Mężczyźni w garniturach dużo droższych niż Johna a kobiety w sukniach do ziemi i niemożliwie wysokich obcasach. Włosy zaczesane do tyłu, koki, szkarłatne szminki. Widzi drogie akcesoria i eleganckich ludzi. Rozpoznaje melodie w tle. Klasyczny kawałek który Sherlock grał kiedyś na skrzypcach. Patrzy jak wszyscy suną po podłodze bez wysiłku. Przeszukuje tłum w poszukiwaniu Sherlocka. Odnajduje go z młodą kobietą w czerwonej dopasowanej sukni. Jeżeli dobrze pamięta jej imię to Ariel. Jej ręce założone na jego ramiona, jego ręka spoczywa na jej plecach kiedy tańczą wśród ludzi. John czuje, że zaczynają piec go poliki, ale nie z powodu wina. Kobieta musi być bardzo atrakcyjna kiedy to Sherlock nie może oderwać od niej oczu. John wzdycha. Dopija resztę wina. Chcę Sherlock tylko dla siebie.
Ktoś wpada na Johna od tyłu, odwraca się szybko zaskoczony. Kobieta podnosi się z podłogi.
- Wszystko w porządku? - pyta się niepewnie
- Tak - odpowiada kobieta z zakłopotanym chichotem - Myślę, że po prostu za dużo wypiłam.
John wyciągnął do niej rękę.
- Zatańczymy?
Jak czarująco by ta kobieta nie wydawała się, John nie może skupić całej uwagi na niej. Jest ostrożny żeby nie stanąć na jej stopie kiedy się potyka, jego oczy wciąż skierowane są na Sherlocka który cały czas tańczy z Ariel. Powolnymi krokami zbliża się do nich mając nadzieję, że Sherlock spojrzy w górę i go zobaczy.
Chodź Sherlock - John nakłaniał go w myślach. Chcę ciebie. Sherlock i Ariel obrócili się, jej długie loki musnęły Johna po ramieniu. John spojrzał czy Sherlock złapał się na jego podchody. Mocno drży pod intensywnym spojrzeniem mężczyzny. Wraz z pocałunkiem na policzku Ariel, Sherlock odrywa się od niej i bierze Johna za rękę. Ciepło z twarzy Johna rozprzestrzenia się po całym jego ciele gdy druga ręka Sherlocka spoczywa na jego plecach.
Sherlock przyciągnął Johna bliżej siebie. Jego ciepły oddech powoduje u Johna dreszcze, chichot Sherlocka huczy mu koło ucha.
- Nie możesz się oprzeć, hmm.
Wargi Johna chciały odpowiedzieć ale nie wyszło z nich żadne słowo.
- Wiesz, ludzie będą gadać - wyszeptał Sherlock - Ale to nie ważne - powiedział zanim John zdążył odpowiedzieć - Nie jesteś nudny.
John kiwnął głową wpatrując się w twarz Sherlocka. Jego twarz wygląda inaczej niż kiedy był z Ariel. John stoi lekko na palcach i składa pocałunek na ustach Sherlocka.
- Niech mówią.
------------------------------------
John prawię usypia kiedy wracają taksówką do domu. Skręcając czuł jak jego głowa opada na ramię Sherlocka. Czuję jak Sherlock spiął się ale zamiast obudzić go tak jak John spodziewał się, Sherlock rozluźnił ramiona i siedział nieruchomo. Rytmiczne bicie serca mężczyzny wprowadza go w sen.
- John? - Sherlock powiedział cicho - John, jesteśmy już.
- Hmm? - John przetarł oczy ziewając.
Sherlock pomógł wyjść mu z taksówki a później wejść po schodach do mieszkania. John nie pamiętał ile lampek wina wypił tego wieczoru.
- Ok. Zaprowadzę cię do łóżka - powiedział Sherlock.
W swojej sypialni John zdejmuje spodnie i stara się rozpiąć koszulę. Sherlock przykrywa Johna kocem i siada na brzegu łóżka. Zanim John zasnął poczuł jak Sherlock wstał i złożył mu ciepły pocałunek na czole.
- Dobranoc John.
CZYTASZ
So Simple, So Perfect
Fanfiction''Po wieczornym obserwowaniu Sherlocka, John Watson pozwala swoim pokusą być lepszym od niego. Nie ma pojęcia jak wspaniałe może to się okazać.''