Rozdział 4

319 24 9
                                    

Perspektywa Luny

Dopiero nad ranem udało mi się zasnąć.Całą noc rozmyślałam nad wydarzeniami z wczoraj i szczerze mówiąc, nic nie wykombinowałam.O 6:50 postanowiłam zwlec się z łóżka i zacząć przygotowywać się do mojego "pierwszego" dnia w "nowej" szkole.Gdy już się ogarnęłam zeszłam na dół na śniadanie.

-Cześć!-przywitałam się z rodzicami.

-Hej, głodna?-zapytałam mnie mama.

-I to jeszcze jak!-odpowiedziałam.

-O, panienka Luna!Wyspała się panienka?-nagle do kuchni weszła Amanda.

-Tak.-skłamałam wiem, ale nie moge powiedzieć nic o Simonie dopóki nie dowiem się o co w tym wszystkim chodzi.Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Odruchowo postanowiłam je otworzyć.Moim oczom ukazał się...no nie wierze!To Simon!Co on tutaj robi?!

-Yyy...Hej.Co ty tutaj robisz?-odezwałam się pierwsza wpuszczając go do środka.

-Cześć.Ja...-nie dokończył.

-Hej kochanie!-krzykneła Ambar i pocałowała Simona.Nie wiem czemu ale czuje jakąś dziwną pustkę i ból?Kiedy widze Ambar i Simona całujących się.Dopiero po chwili zauważyłam że Simon ma mundurek z herbem Blake South Collage.To wszystko robi się coraz dziwniejsze.

Perspektywa Simona

-Czemu nie czekałeś na lotnisku jak przylecieliśmy?-zapytała się mnie moja dziewczyna.

-Przepraszam skarbie ale mój ojciec znów postanowił poważnie ze mną porozmawiać o mojej przyszłości.-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.Ostatnio tata robi się denerwujący.Wciąż prawi mi kazania.

-A zapomniała bym...To jest Luna, córka nowych pracowników.-Ambar wskazała na dziewczyne, którą od niedawna znam.

-My się znamy kochanie.Poznaliśmy się wczoraj w parku.-moja dziewczyna była nieco zaskoczona.

-O Simon miło cię widzieć.-przywitała mnie serdecznie pani Sharon.Nie specjalnie lubiłem te kobiete ale zawsze starałem się być uprzejmy.

-Dzień dobry.Również miło mi panią widzieć.

-Dzień dobry paniczu Simon.

-Dzień dobry Amando.

-Witam.-przywitał mnie pewien meżczyzna.-Jestem Miquel, nowy szef pracowników.A to moja żona Monica i córka Luna.-panu Miquelowi uścisnąłem dłoń tak samo jak pani Monice.Z tym wyjątkiem że dłoń pani Moniki lekko pocałowałem.Do Luny szeroko się uśmiechnąłem co odwzajemniła.Poczekałem na Lune i Ambar a pan Valente odwiózł nas do szkoły.Podbiegłem do moich przyjaciół Gastona i Alexa.

-Hej stary, co to za dziewczyna z którą wychodziłeś z auta.Nie mówię oczywiście o Ambar.-zapytał się Gas.Oczywiście jak zawsze prosto z mostu.

-To Luna, córka pracowników pani Sharon.-odpowiedziałem.

-Ładna, co.-tym razem odezwał się Alex.

-Może, ale i tak Ambar jest ładniejsza.W tym momencie zadzwonił dzwonek.-To co po lekcjach w Jam&Roller?-zapytałem przyjaciół.

-Jasne.-odpowiedzieli chórem.

-No to ustalone.A teraz chodzcie na lekcje.-po chwili siedzieliśmy w swoich ławkach.

Czemu ja to powiedziałam?!-Soy LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz