- Więc został tylko pan Jarek, najpotężniejszy z listonoszy. - pomyślał polandball1. Był właśnie w drodze na pocztę, gdzie miał się z nim zmierzyć. Lecz nagle zobaczył rower, a na nim... samo ubranie listonosza. Przeraził się. Ubranie odezwało się:
- Więc to ty jesteś rolandball3
- Chyba pollandball1 - odparł polandball1.
- Roland, sroland - powiedziało ubranie, po czym wstało z roweru.
Ubranie podeszło do pollandballa1 i wykurwiło mu z liścia. Następnie, gdy był zdezorientowany wyskoczyło mu na głowę i zaczęło tańczyć makarenę. Nagle w białym porshe podjechała zakapturzona postać. Ubranie się zaśmiało. Postać wysiadła i podeszła do polandballa1.
- Znów się spotykamy Jarku. Odparła postać po czym zrzuciła z siebie szatę. Pollandball1 zobaczył, że ma ona pod spodem zbroję. Była to GermanyBall, pielęgniarka - sadystka ze szpitala. Pod szatą miała zbroję. Zaczęła się walka, podczas której przeciwnicy krzyczeli do siebie, że się nie znoszą. Walczyli godzinę i 37 minut, po czym ubranie padło martwe na ziemię.
- Uff... Spoczywaj w pokoju...
- Dzięki. - powiedział polandball1.
- O! Pan cukierek! - odparła GermanyBall.
- Mogę spytać, dlaczego się tak nie znosiliście?
- Był moim byłym mężem, ale był głupi. Zatracił się. Spadł na dno.
Więc go opuściłam, wtedy zmienił się w ducha.
- Dzięki za pomoc.
- Pamiętaj o umowie! Nie giń w kwasie! Paaaaa!
I odjechała, pozostawiając polandballa1 na chodniku.
- Teraz pozostało tylko znaleźć dom Deszcza.