Duże zielone oczy.

392 19 0
                                    

Julliet POV

Nie ja poprostu nie wierzę w moje życie!!  Nie dadzą się normalnie wyspać człowiekowi!! Budzą Ciebie o szóstej rano i oczekują że wytrzymasz tak do dwudziestej trzeciej jak nie dłużej...

Wparowały mi do pokoju skrzaty domowe ze śniadaniem i miną jakbym je torturowała wczorajszej nocy. Na dodatek jeszcze mówią do mnie " pani ". Ile razy można im powtarzać że to nie dość że mnie postarza to mam imię!! Czy naprawę trudno jest zapamiętać!?

Boże jeżeli istniejesz to powiedz tym skrzatom że jestem Julliet!!

A i jeszcze obroń mnie przed " arystokracją " w kuchni którą każą mi nazywać " rodziną ".

Przenajświętrzy nie każ mi przyznawać się do tych dziwolągów na parterze.

Amen.

Moja codzienna modlitwa mniej więcej tak wygląda. Nie wiem czy warto wierzyć w mugolskie bóstwa ale... tylko to odrywa mnie od rzeczywistości.

Wygoniłam z mojego pokoju skrzaty domowe bo chciałam się ubrać. Kiedy jest się
" arystokracją " ma się szafę pełną ubrań na każdą możliwą okazję. I w tym problem. Mama, jeżeli wogule przyznaje się że nią jest każe ubierać mi się odświętnie, a najlepiej jeszcze na czarno z dodatkiem zieleni bo jak to mówi " pasuje to do moich włosów i cery ".
Żeby się czasem nie zdziwiła jak tak kiedykolwiek wyjdę na ulicę.

Kiedy nikogo przy mnie nie ma w sklepie to zawsze kupuję coś fajniejszego i chowam to do mojej tajemnej skrytki na trzecim piętrze w domu. W szafie mam same czarne szmaty nadające się jedynie do podłogi tak jak niektóre koleżanki mojej mamy.

Nie postrzeżenie wyszłam z mojego pokoju i udałam się na trzecie piętro by wyjąć moje ulubione ubrania. Jak na jedenastolatke mam całkiem niezły gust i w przeciwieństwie do mojej " rodziny " na luzie mogę chodzić po mugolskich ulicach.

Zabrałam z kafelka z za ściany czarne rurki z dziurami na kolanach, białą bluzkę z napisem " boyfriend? No. I have a pizza. " , bordową bluzę i białe buty z trzema czarnymi paskami na boku. To chyba " super star'y " . Nie wiem nie znam się na mugolskich butach.

Poszłam do łazienki przebrać się i wyszukiwać na kolejny nudny dzień z dokładnie określonym  grafikiem.

Jak dobrze ubrać na siebie coś tak pięknego. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje długie blond włosy opadały prawie do pasa. Moją uwagę zwróciły zielone oczy. To moja ulubiona część ciała. Mogłam zabić kogoś wzrokiem lub sprawić by czuł się beztroski jak na łonie natury.

Zeszłam na dół do kuchci. Umierałam z głodu więc miałam nadzieję że śniadanie na mnie już czeka. No ale cóż... myliłam się.

Moi rodzice siedzieli naprzeciwko siebie popijając kawę w ciszy. Moją uwagę przykuł mój brat. Siedział na fotelu ze śniadaniem jak jakiś król i spojrzał na mnie.

- wyglądasz jak szlama - stwierdził patrząc na mnie. Podeszłam bliżej niego i już miałam zmiażdzyć go jakimś moim tekstem kiedy odezwał się mój ojciec.

- twój brat ma rację. Czy ty chodź raz możesz reprezentować godnie nasze nazwisko?

- jak najbardziej. Jestem miła, taktowna, nie sprawiam wam problemu, nie wybrzydzam, brzydka też nie jestem.

- i skromna zapomniałaś dodać - przerwał mi mój bliźniak. Nie zwracając na niego uwagi kontynuowałam.

- czy to nie jest dobre reprezentowania nazwiska? Nikt by na mnie nie narzekał ale wy to co innego? Wy wolicie bachora takiego jak ten tam na fotelu który jest arogancki, lekkomyślny, nie wychowany i takie tam inne. Jak ja wam nie pasuje to mnie oddajcie do mugolskiego sierocińca lub szkoły z innernatem bo tam będzie mi dużo lepiej niż u takich jaskiniowców jak wy!!! - zarzuciłam na siebie plecak przypadkowo szturchajac skrzata który właśnie przyniósł mi śniadanie.

Harry Potter i wielki początek.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz