Był słoneczny, zimowy poranek. Jak zawsze przyszłam do mojego biura pracy, znajdującego się na posterunku policji, trzymając w ręce kubek z gorącą czarna kawą. Usiadłam wygodnie na miękkim obrotowym czarnym krześle, a nogi położyłam na blat ciemnobrązowego biurka. Włączyłam komputer. Podniosłam kubek z gorącym napojem do ust i napiłam się. Jak za dawnych dobrych czasów. Otworzyłam skrzynkę mailową. Prawie się zachłysnęłam, gdy zobaczyłam ile mam nieotwartych wiadomości .
Wyprostowałam się na siedzeniu, odłożyłam kawę na biurko i zaczęłam wszystko przeglądać. Osiemdziesiąt procent całego spamu, to gratulacje wygranej z Panem Hyde'm. Na kilka z nich odpisałam, że przecież moim obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa miastu, a resztę zwyczajnie zignorowałam. Pozostałe rzeczy w skrzynce pod moim adresem były kondolencjami z powodu utraty Hooka. Usunęłam je jak najszybciej. Jako, że w miasteczku było bardzo spokojnie nie miałam za dużo roboty. „Ciekawe jak Regina się czuje?"- pomyślałam.
Martwiłam się o nią. Prosiłam w duchu by znów przez przypadek nie opanował ją mrok, jak już wiele razy, gdy przechodziła trudny okres w swoim życiu. Tego obawiałam się najbardziej i musiałam odciągnąć ją od przygnębiających myśli. Dlatego też umówiłam się z Henry'm. Chłopak wpadł na posterunek ledwo dysząc. Miał zaczerwienione policzki od zimna, a na jego twarzy malował się szeroki uśmiech. Mój kochany Henry. Zawsze pełen optymizmu. Zdjął swoją czarną czapkę i zaczął miętosić ją w rękach. Spojrzałam na zegarek. No tak. Dlatego tak się zasapał. Spóźniony pół godzinki. Zaczął się tłumaczyć:
-Przepraszam za spóźnienia, ale bo wiesz...
Lewą ręką przeczesywał sobie krótkie ciemne włosy z tyłu głowy. Przez chwilę miałam wrażenie, że jego już i tak czerwona twarz nabrała mocniejszej barwy.
-Rozumiem, że u Violet wszystko w porządku?
Spytałam ukrywając uśmieszek. Violet była dziewczyną Henry'ego od kilku tygodni. Była odrobinkę niższa od niego. Miała czarne długie aksamitne włosy, ciemne oczy i matową cerę. Poznaliśmy ją dwa lata temu w zamku Camelot.
-A..bardzo dobrze. Graliśmy na Play Station i bardzo jej się spodobało, więc całą noc ...
-Słucham??!
Nie zrozumcie mnie źle, ale kiedy rodzic dowiaduje się, że dziecko zamiast w nocy w domu jest u swojej dziewczyny i ma tylko czternaście lat można się przerazić.
-Całą noc? Spałeś coś w ogóle?
-No tak! Daj mi powiedzieć! Zasnęliśmy nad ranem, dlatego się spóźniłem.
Założyłam ręce i podejrzanie na niego zerknęłam. Speszył się i wcisnął ręce wraz z trzymaną czapką do kieszeni pomarańczowej kurtki.
-Tylko graliście tak?
-No tak? Co innego mieliśmy robić?
Oszczędziłam mu tłumaczeń. Powinnam bardziej mu ufać. W końcu to nie głupi chłopak:
-Regina wiedziała?
-No...tak..., ale kazała mi wrócić wieczorem, a ja nie wróciłem... i jeszcze dzisiaj się z nią nie widziałem...
Westchnęłam. Dojrzewające dzieciaki jednak bywają kłopotliwe. Nie dosyć, ze kobieta ma problemy ze sobą, pewnie się jeszcze o niego martwiła. Szybko wzięłam mój telefon do rąk. Dopiero teraz zauważyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od przyjaciółki:
-Cholera!
Wymsknęło mi się. Naprawdę nie widziałam wiadomości od niej, co mogło znów wyglądać jakbym miała ją w dupie. Jęknęłam. Szybko napisałam jej SMS-a z przeprosinami i zapewniłam, że Henry jest ze mną bezpieczny i nic mu nie jest. Spojrzałam na dzieciaka. Chyba wyczuł złość w mym spojrzeniu bo nieco się skulił. Niepewnie powiedział:
-Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. Nie wiem co mi odbiło.
-Nie mnie przepraszaj młody. Wystraszyłeś Reginę nie na żarty. Wiesz, że jesteś dla niej wszystkim prawda? W każdym razie teraz jej się odwdzięczysz.
Na dźwięk moich słów, Henry od razu wyciągnął szyję i podszedł do biurka, następnie na nie siadając. Uniósł brwi i wyszczerzył zęby:
-Operacja „ Szczęśliwe Zakończenie" wznowiona?
Kiwnęłam głową i rozczochrałam młodemu włosy. Wspólnymi siłami zdobędziemy szczęście dla Reginy. Spojrzałam w zielonkawe oczy mojego syna i spytałam:
-Wiesz, kto najbardziej pasowałby Reginie?
Chłopak złożył prawą dłoń w pięść i położył na niej swoją brodę. Zmarszczył brwi. Chwilę to trwało po czym zrezygnowany odparł:
-Niestety. Był tylko Daniel i Robin. Może przywróćmy Hooda z zaświatów tak samo jak kiedyś Hooka?
Kiedy to wypowiedział, skamieniał. Chyba się wystraszył, że imię mojego ukochanego źle na mnie wpłynie i znów wrócę do stanu depresyjnej mamy. Uśmiechnęłam się tylko smutno i odparłam:
-To już nie takie proste. Robin nie żyje pół roku.
Zmartwiał. Zeskoczył z blatu i zaczął chodzić tam i z powrotem po moim pokoju pracy. Patrzyłam na niego z politowaniem. Tak bardzo chciał coś wymyślić. Niestety było to bardzo trudne. Regina nie łatwo się zakochuje. Już nie chodzi o samą miłość. Gdyby chociaż jej wspomnienia nie były drastyczne. Gdyby mogła się cieszyć wspólnymi chwilami z innymi mieszkańcami miasta. Chodzić na wieczorne popijanie czy też na dyskoteki. Żeby zaczęła czerpać przyjemność z życia. Przyszedł mi do głowy pewien plan. Jednak nie wiedziałam czy to właściwa droga do jej szczęścia. Chwyciłam Henry'ego za ramię i rzekłam:
-Mam pomysł Henry. Niestety nie wiem czy będzie to właściwe rozwiązanie.
CZYTASZ
SwanQueen(OUAT)
FanficFanfiction dotyczący serialu Once upon a time (pl: Dawno dawno temu...) wyreżyserowanego przez Adama Horowitz i Edwarda Kitsis. Paring: Emma Swan & Regina Mills (SwanQueen) Od pokonania nieznośnego Pana Hyde'a, w Storybrooke nastał upragniony prz...