-Słyszałam Rose.... Uslyszałam szept pani Lupin.
-Ehh... Pani Lupin ja nie wiem, nigdy nie byłam zakochana, nie chce zranić Remusa. Powiedziałam spuszczając głowę, w moich oczach zebrały się łzy. Chwilę później poczułam uścisk na ramieniu.
-Kochanie ja naprawde cię rozumiem, miłość jest ślepa ale jeśli i prawdziwa zawsze znajdzie drogę. Powiedziała prztulając mnie lekko. Po sekundzie ktoś zaczął walić w drzwi wejściowe.
-Katty* szybko schowaj gdzieś Rose!! Uslyszalam głos pana Lupina. W tym momencie juz wiedziałam co się dzieje, pełnia.
Byłam okropnie przestraszona, po prostu zastygłam ze strachu.
-Remus nie wychodz z gararzu!- usłyszałam z ganku, nie wiem jakim sposobem ale szybko się oddcknełam (?) i krzyknęła
-Proszę pani! Gdzie jest piwnica?! Kobieta pokazała drzwi niedaleko kuchni a ja jak najszybciej tam pobiegłam i się Zamknęłam
Zniegłam po starych drewnianych schodach i stanęłam jak najdalej od wyjścia. Chwilę później poczułam, że moja własna krew się we mnie gotuje, wszystkie moje kości wydłużały się a inne uginały, ale ja czułam jakby pękały. Moja głową bolała niemiłosiernie co oznaczało, że zmienia się ona w wilczy pysk. Moje zęby zaczęły zmieniać się w kły przez co czułam się jakby gryzlam gwoździe, moje źrenice powiększyły się do tego stopnia że stały się nieludzkie. Moja blada skura zrobiła sie pomarszczona i lekko brazowa a moje cialo pokryla cienka warstwa futra.Po tym straciłam świadomość, przestalam być człowiekiem...
*magia czasu*
Powoli zaczeła wracać mi świadomość, wszytko mnie bolało, ale do bólu zdąrzyłam się przyzwyczaić. Podniosłam się powoli i zaczełam wdrapywać na szczyt schodów. Gdy juz tam dotarłam otworzyłam drzwi i weszłam do przedsionka, oparłam sie dłońmi o najbliższą ścianę. Czułam jak gorąca ciecz spływała po moim czole co oznaczało że miałam ranę w okolicach głowy. Westechnełam cicho i mimo bólu starałam się dostać do salonu gdzie najprawdopodobniej znajodawli sie rodzice chłopaka. Po tej krutkiej ale jakże bolesnej przechadzce stałam już w salonie. Na łóżku lerzał Remus jego mama oczyszczała dość głęboką ranę na plecach likantropa. Przy kolejnym dotyku rodzicielki chłopak coraz mocniej zaciskał żeby. Widać było że bardzo cierpi, na ten widok w moich oczach zerwały się łzy. Zawsze zalezało mi na nim bardziej niż na Jemsie czy Syriuszu, oczywiście na tych dwóch idiotach też mi zależało ale na Luniu, jakoś tak inaczej? Sama nie wiem jak to wytłumaczyć. Moje próby uspokojenia napdu płaczu przerwał Pan Lupin zapteczka w ręce.
-Choć skarbie, opatrze ci rany. Powiedział chwytając mnie pod ramie prowadząc w stronę fotelu. Gdy zaczął powoli dezynfekować rane na mojej głowie, wyrwało mi się jedno słowo.
-Przepraszam...
-Rossalie dlaczego ty zawsze przepraszasz? Nie rób tego tak często. Odparła ze spokojem Pani Katty.
-przepraszam.
-przepraszasz nas za to że nas przepraszasz? Zapytał Remus.
-Nigdy cie nie zrozmiem dziewczyno... Odpowiedział ze śmiechem. Po tym tata chłopaka podał nam eliksiry wzmacniające a my poszliśmy spać. Byliśmy na tyle zmęczeni że zasnelismy na tym samym łóżku, wtusleni w sobie...
----------
*- uznajemy że tak nazywa sie rodzicielka Remusa.
477 słów nie jest źle!
Kochu❤

CZYTASZ
Ja nie mogę kochać.... [W TRAKCIE POPRAW]
Fanfiction-Nie rozumiecie! Ja jestem potworem! -Nie ty jedyny! ************************ -nie zasługuje na ciebie, Remus ty zasługujesz na wszytko co najlepsze... -Dla mnie ty jesteś najlepsza ************************* -"Ja nie mogę kochać" to moja zasada -al...