Rozdział 4

71 4 0
                                    

Gdy zadzwonił dzwonek Pani Bell ogłosiła, że odsiedzieliśmy swoją kare i możemy nareszcie wyjść. Po tych słowach czym prędzej rzuciłam się w stronę drzwi i ruszyłam do wyjścia z budynku. Odblokowałam swojego iPhona i spojrzałam na zegarek, była 16:25 o tej porze w szkole nie było już nikogo. Zostałam zmuszona do długiej podróży autobusem, z westchnieniem ruszyłam na przystanek. Postanowiłam się nie śpieszyć ponieważ z tego co mówiła Hazel, autobus będzie o 16:40. Włożyłam słuchawki w uszy idąc dalej przed siebie. Po 15 minutach spaceru widziałam już w oddali przystanek autobusowy. Ale chwileczkę! O nie przecież to mój autobus! Ruszyłam przed siebie co sił w nogach aby jakoś zdążyć. Gdy byłam już blisko przystanku drzwi pojazdu zamknęły się i autobus odjechał. Stanęłam na chodniku przed przystankiem głęboko oddychając i dostarczając przy tym płucom niezbędnego tlenu.

-Kurwa! – przeklęłam na głos zwracając przy tym uwagę kilku przechodniów. Zignorowałam to i ruszyłam w stronę rozkładu jazdy który wisiał na przystanku. Super kolejny autobus mam dopiero za 2 godziny.

-Podwieźć cię gdzieś ?- usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się a na ulicy zobaczyłam stojącego czarnego mustanga i oczywiście kto był jego właścicielem ? No któż by inny jak nie wkurzający Horan. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy lecz po chwili odwróciłam wzrok.

-Nie dzięki, nie potrzebuje Twojej pomocy- burknęłam do chłopaka i zaczęłam bawić się swoim telefonem który trzymałam w rękach.

-Nie zachowuj się jak dziecko Megan- powiedział Niall – Wsiadaj – dodał stanowczo lecz ja odmówiłam. Lustrował mnie wzrokiem jakby chciał zapamiętać każdy szczegół mojego ciała. Popatrzyłam na niego ostrzegawczo. – Megan nie każ mi używać siły- powiedział widocznie znudzony tą całą sytuacją. Parsknęłam ze śmiechu i odwróciłam się w stronę rozkładu udając bardzo zainteresowaną tym co jest tam napisane. Nagle w jednej chwili poczułam, że ktoś mnie podnosi i w jednej chwili straciłam grunt pod nogami. Chłopak zarzucił mnie sobie na plecy.

-Niall puść mnie do cholery! Nie jestem workiem ziemniaków- oburzyłam się i zaczęłam okładać chłopaka pięściami po plecach. Chłopak zaśmiał się lekko i dał mi klapsa w dupę – Masz szczęście Horan, że wiszę z jakieś 2 metry nad ziemią bo już dawno dostałbyś w twarz – rzuciłam. Niall okrążył auto otwierając drzwi od pasażera i sadzając mnie na przednim siedzeniu tuż obok niego. Rzuciłam mu chłodne spojrzenie i odwróciłam głowę. Niebieskooki wrzucił jeszcze moją torbę na tylne siedzenie i usiadł za kierownicą.

-To dokąd jedziemy ?- zapytał szczerząc się.

-Do Mullingar – odpowiedziałam obojętnie wpatrując się w okno.

- O to się bardzo dobrze składa- powiedział i odpalił silnik. Popatrzyłam na niego pytająco. – Ponieważ też mieszkam w Mullingar – uśmiechnął się ponownie. Szczerze mówiąc gdy się tak uśmiecha jest całkiem uroczy i nie wydaje się być takim dupkiem. Ale mimo wszystko go nie lubię. Po 20 minutach ciszy miałam tego dosyć nie wytrzymam kolejnych 30 minut w takiej ciszy.

-Dlaczego uczysz się tak daleko od domu? Chce ci się tyle dojeżdżać ?- zapytałam zabijając tą niezręczną cisze między nami. No bo skoro mam z nim siedzieć jeszcze przez około 30 minut to chociaż sobie pogadamy.

-Mógłbym Cię zapytać o to samo – powiedział oschle nie dodając nic więcej. No super. Do końca drogi ani on ani ja nie odezwaliśmy się ani słowem. W sumie zaczęłam tolerować tą cisze i wolałam ją od słuchania jego gadania. Okazało się, że Niall mieszka dwie przecznice od domu Hazel i mojego. Gdy zaparkował po domem wychyliłam się po torbę i bez słowa po prostu wysiadłam i ruszyłam do domu. Zamknęłam drzwi wyjściowe i oparłam się o nie głęboko oddychając. Po chwili zza ściany wyłoniła się Hazel z wielkim uśmiechem na twarzy a tuż za nią Harry.

-No i jak tam randka z Panem niegrzecznym? Widzieliśmy że cię przywiózł – powiedziała Hazel z wielkim uśmiechem poruszając przy tym dziwnie brwiami. Nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać. Usiadłam na stołku i zaczęłam ściągać buty.

-To nie była randka tylko kara w szkole a podwiózł mnie bo uciekł mi autobus- odpowiedziałam skupiając się bardziej na butach.

- On nikogo nie wozi swoim autem ot tak – zdziwiła się dziewczyna. Podniosłam głowę i spojrzałam jej w oczy. Wstałam odkładając kurtkę na wieszak i podnosząc torbę z podłogi.

-Pogadamy jutro bo jestem okropnie zmęczona i marze by się położyć – powiedziałam uśmiechając się lekko. Hazel puściła mi oczko i pocałowała mnie w policzek. Ruszyłam po schodach w stronę mojego pokoju. Gdy byłam już w pokoju rzuciłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*

Rano obudził mnie hałas dobiegający prawdopodobnie z kuchni. Podparłam się na łokciach i sprawdziłam godzinę, 6:00 super. Przetarłam oczy i zeskoczyłam z łóżka po czym podeszłam do szafy po ubrania. Wybrałam czarne rurki do tego czarną bluzkę z wiązanym dekoltem i parę bransoletek. Dzisiaj postanowiłam postawić na czerń. Z wybranymi rzeczami ruszyłam do łazienki która znajdowała się między moim pokojem a pokojem Hazel. Ruszyłam pod prysznic , porządnie się wykąpałam i umyłam włosy. Zmyłam makijaż z wczoraj i zabrałam się za modelowanie moich mokrych włosów. Gdy wysuszyłam i wyprostowałam moje długie ciemne włosy zabrałam się za nowy makijaż. Zrobiłam cienkie kreski , pomalowałam lekko rzęsy i nałożyłam puder. Gdy już się ubrałam i byłam gotowa ruszyłam do pokoju gdzie spakowałam wszystkie książki do torby. Była godzina 6:45, ruszyłam do kuchni żeby zjeść śniadanie. Zeszłam pewnie po schodach i weszłam do kuchni. Stanęłam oszołomiona w progu z szeroko otwartymi oczami nie mogąc uwierzyć w to co właśnie widzę.

-Dzień dobry Megan.

------------------------------------------
Rozdział krótki ale jest :D
Dedykuje ten rozdział dziewczynie która jest największą fanką Never be alone i specajlnie dla niej opublikowałam dzisiaj rozdział ;) Ona dobrze wie o kogo chodzi :D

Never Be Alone // N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz