Rozdział 11

31 1 2
                                    

Dziś jest długo wyczekiwane ognisko organizowane przez Louisa z okazji końca roku, co prawda do końca roku zostało jeszcze 2 tygodnie. Amanda nie odezwała się do mnie ani razu od naszej ostatniej rozmowy, zaczynam się martwić. Mieli tu być razem z Dylanem parę godzin temu z tego co mówiła Hazel. Chodziłam w kółko po pokoju martwiąc się o moich przyjaciół i o dzisiejszą noc gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Jak poparzona wybiegłam z pokoju i ruszyłam w stronę głównych drzwi domu. Szybko i sprawnie je otworzyłam a moim oczom ukazała się wysoka blondynka o niebieskich oczach a za nią stał jeszcze wyższy szatyn o brązowych oczach. Uśmiechnęłam się szeroko i rzuciłam się na przyjaciół, bardzo się za nimi stęskniłam i bardzo mi ich brakowało. Gdy odsunęliśmy się do siebie Dylan złapał Amandę za rękę spojrzałam na nich z wielkimi oczami.

-To wy jesteście razem ? – zapytałam nadal nie mogąc w to uwierzyć

-No tak jakoś wyszło – powiedział Dylan uśmiechając się nerwowo i drapiąc się po głowie

-Miesiąc mnie nie ma a wy takie rzeczy, no nie wierze – powiedziałam i skrzyżowałam ręce na piersi kręcąc głową i uśmiechając się – Ale się cieszę i kibicuje wam jeszcze bardziej, dobra nie stójmy jak te dupy w drzwiach tylko chodźcie na górę – gestem ręki pokazałam im aby szli za mną.

Otworzyłam drzwi pokoju i puściłam parę przodem, nadal to do mnie nie dociera, że są razem.

Nie żebym była zazdrosna czy coś.

Weszłam do pokoju i usiadłam na biurku podczas gdy Amanda i Dylan siedzieli na moim łóżku. Bacznie się im przyglądałam, nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły a do środka weszła Hazel wraz z Harrym. Lokowaty uśmiechnął się pokazując dołeczki i spojrzał na Amandę.

-O proszę mamy nowych gości, witam państwa nazywam się Harold i pochodzę z Londynu – podszedł do blondynki i ucałował wierzch jej dłoni na co Amanda cicho zachichotała po czym podał rękę Dylanowi.

-Harry uspokój się głupku – Hazel dała kukstańca w bok swojemu chłopaki – Jestem Hazel kuzyna Megan, to ze mną rozmawialiście przez telefon parę dni temu – dziewczyna uśmiechnęła się i podała dłoń Amandzie i Dylanowi. Siedzieliśmy tak całą paczką i rozmawialiśmy przez dobre parę godzin gdy nagle Harry dał znać, że jeśli chcemy jeszcze zdążyć na ognisko to pora się zbierać. Zabrałam kurtkę z pokoju i wyszliśmy. Po około godzinie drogi wjechaliśmy na wielką polane w środku lasu. Już z leśnej drogi słychać było muzykę i śmiech ludzi. Gdy wysiadłam z samochodu nie mogłam uwierzyć własnym oczom, było tam chyba z 1.000 ludzi. Rozejrzałam się, jakbym chciała wyszukać w tłumie Nialla jednak nigdzie go nie widziałam. No cóż trudno, złapałam Amandę za rękę i pociągnęłam ją w stronę stolika z alkoholem gdy nagle podszedł do nas Louis.

-O moja ulubiona dziewczyna już jest – powiedział i mocno mnie przytulił – O i przyprowadziłaś ładną koleżankę, kocham Cię za to – powiedział i puścił oczko do Amandy

-Jest zajęta nie masz co startować – powiedziałam tak jakby dziewczyny wcale obok nas nie było

-Chłopak nie ściana – uśmiechnął się – mogę prosić do tańca ? – złapał Amandę za rękę i pociągnął w kierunku tańczących osób zostawiając mnie samą.

Dzięki Louis.

Gdy zabrałam ze stolika wodę dołączyłam do Dylana który siedział na jednym z drewnianych krzeseł, wpatrywał się w Amandę która w najlepsze bawiła się z Louisem na parkiecie. Podeszłam do niego i złapałam go za ramię dając znak żeby się trochę ogarnął, uśmiechnął się do mnie i wrócił do picia swojego piwa. Po chwili ktoś objął mnie od tyłu w pasie, po perfumach od razu wiedziałam, że to Niall.

Never Be Alone // N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz