Rozdział 1

75 3 0
                                    

    Megan...przykro mi ale Twoi rodzice...oni nie żyją.
Nie udało się ich uratować. Po głowie chodziło mi wciąż jedno i to samo zdanie gdy stałam tuż nad grobem moich rodziców patrząc jak trumny zostają powoli opuszczane do wykopanego wcześniej dołu. Podczas całego pogrzebu nie uroniłam ani jednej łzy , nie potrafiłam . Serce rozrywało mi się na milion kawałków z rozpaczy i bólu . Zostałam w tym momencie sama , sama na tym wielkim świecie .Nie potrafiłam wyrazić jak wtedy się czułam . Po pochówku gdy wszyscy się już rozeszli usiadłam na ławeczce naprzeciw grobu , przez dłuższą chwilę siedziałam w ciszy . 

 –Bardzo was kocham - szepnęłam i mimowolnie znów się rozpłakałam , płakałam długo aż skończyły mi się łzy i wydawałam z siebie tylko szloch. Gdy już doszłam do siebie pożegnałam się z rodzicami i wróciłam do domu. Weszłam do domu i do walizki zaczęłam pakować wszystkie moje ubrania oraz wszystko inne co mi się przyda. Jutro około 5 nad ranem przylatuje po mnie moja ciotka z Dublinu, ponieważ nie jestem jeszcze pełnoletnia nie mogę mieszkać sama w Londynie. Zgodziła się nie sprzedawać domu po moich rodzicach i pozwoli mi tam mieszkać jak tylko skończę 18 lat. Nie chciałam tam wcale jechać , to wiązało się ze zmianą szkoły a poznawanie nowych osób było dla mnie chyba najgorszą rzeczą ponieważ byłam bardzo nieśmiałą osobą z trudem znalazłam sobie przyjaciół w obecnej szkole, i tak szybko muszę ją zmieniać .
Łzy spływały mi po policzkach gdy pakowałam swoje rzeczy , po dwóch godzinach gdy miałam już wszystko spakowane i gotowe na przyjazd ciotki zasnęłam na walizkach z wyczerpania . Miałam cudowny sen o moich rodzicach,byliśmy tam wszyscy tacy szczęśliwi , nie chciałam żeby to się kończyło ,chciałam żeby ten sen trwał wiecznie niestety z pięknego snu wyrwał mnie blask flesza z aparatu . Gdy otworzyłam oczy ujrzałam uśmiechniętą twarz mojej ciotki. 

 – Och , wybacz słoneczko , ale tak ślicznie wyglądałaś , że musiałam – kobieta posłała mi ciepły uśmiech , i usiadła na kanapie po przeciwnej stronie . Uśmiechnęłam się lekko i pobiegłam do łazienki , wzięłam szybki prysznic , uczesałam się i ubrałam czarne rurki oraz luźną bokserkę w kwiaty . Zeszłam na dół i wzięłam do ręki walizkę i torebkę , natomiast moja ciocia zabrała ze sobą drugą walizkę i torbę ,wsiadłyśmy do taksówki którą moja ciocia wcześniej zamówiła i pojechałyśmy na lotnisko . Na nasz samolot nie musiałyśmy długo czekać dlatego że zaraz po kupieniu biletów pasażerowie , zostali wezwani do barierek . Już kilka chwil później siedziałam w samolocie i zastawiałam się jak to dalej będzie , zza myśleń wyrwał mnie głos ciotki . 

 –Kochanie przepraszam , że nie udało nam się przyjechać na pogrzeb twoich rodziców –ciocia posłała mi uśmiech pełen współczucia i żalu i złapała mnie za rękę. 

 –Nie przejmuj się , nic się nie stało –posłałam jej jeden z tych moich sztucznych uśmiechów i odwróciłam głowę do okna, tylko na to było mnie w tej chwili stać . Po jakiejś 1,5 godziny lecenia samolotem i 20 minutach jazdy samochodem znalazłam się przed domem ciotki , na tarasie czekali już na nas wujek wraz z moją kuzynką Hazel . Gdy podeszłam bliżej dziewczyna przytuliła mnie mocno , od zawsze się uwielbiałyśmy więc wiedziałam , że na pewno będziemy się dogadywać . Gdy wujek odniósł moje walizki do pokoju w którym od dzisiaj będę mieszkać , przytulił mnie mocno i pocieszającym gestem pogłaskał po plechach .

 – Witaj w domu Megan , wszystko będzie dobrze– powiedział . 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy pierwszy rozdział, czekam na jakiś odzew z waszej strony. Mam nadzieje że wam sie spodoba ;)
Następne rozdziały postaram sie pisać troszkę dłuższe :)

Never Be Alone // N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz