Zaczęłam się podnosić z ziemi ale wciąż byłam wykończona. Spróbowałam wstać i zatrzymać siwka. Jednak nie było to proste, bo ciągle jeździł w różne strony a ja nie mogłam biegać. Zobaczyłam, że od strony stajni galopuje mój koń A za nim szybko biegnie pan Miłosz. Pomyślałam że mój koń jest bohaterem. Miłosz pobiegł do konia i zatrzymał go. Potem pomógł mi wstać. Na szczęście, nic poważnego mi ani siwemu się nie stało. Ja miałam kilka siniaków A koń małe stłuczenie. Po tym wszystkim zapytałam się pana Milosza:
- Dlaczego daje pan tej niedoświadczonej dziewczynce tego siwego araba a mi nie pozwoli go nawet dosiąść?! Miłosz wyglądał na zakłopotanego ale powiedział:
- To moja siostrzenica. - Na to ja wzięłam mojego konia i szybko nie zważając na nic odjechałam. Chciałam powiedzieć mamie że nie chcę już jeździć w Pasji. Ale ona przerwała mi pytając skąd mam tyle siniaków. Myślała że spadłam z konia. Szkoda, że ten dzień był zmarnowany - nawet nie wiedziałam jak mam skrócić strzemiona przy siodle. Zamiast miłego galopu na moim koniku musiałam uczyć jakąś dziewczynę uczyć jeździć a i tak nie nauczyłam jej niczego.
CZYTASZ
Był taki koń...
Teen FictionBył taki koń,którego pokochałam od pierwszego razu. Był taki koń, który gdy galopował czułam się na jego grzbiecie jakbym leciała . Był taki koń, który rozumiał moje smutki,bóle,radości nawet lepiej niż człowiek. Kocham tego konia bo jest moim przyj...