Rozdział 3

33 2 1
                                    

Rashel

Obudziłam się, lecz nie mam siły otworzyć oczu. Wyczuwam zapach którego po prostu nie nawidzę...

Szpital. Ale co tak właściwie się stało? Pamiętam tylko że jechaliśmy samochodem i ogromny ból... Josh! Momentalnie otworzyłam oczy i od razu tego porzałowałam. Białe świetło oślepiło mnie, przez co krzyknęłam.

- Doktorze, obudziła się! - to chyba była Meghan. Mężczyzna w białym fartuchu pochylił się nade mną.

- Witamy wśród żywych, pani Baker.

- Co tak właściwie się stało? - Meg westchnęła jakby stało się coś złego. Podeszła bliżej mnie i złapała moją dłoń.

- Mieliście wypadek i... - spojrzała na podłogę.

- Meg, gdzie jest Josh? - zwróciła swoją twarz w stronę lekarza, a ten kiwnął tylko głową.

- On... Zginął na miejscu.

- C-co? - zachłysnęłam się powietrzem. Dziewczyna mówiła coś jeszcze, ale już jej nie słuchałam.

Jak to możliwe? Czy moje życie musi być jedną wielką katastrofom? Wszyscy na których mi zależy, odchodzą. Andrea, mama, a teraz Josh. Czemu ktoś tam na górze tak się mnie uczepił?! Po co mam żyć, kiedy nie mam dla kogo? Mam dość...

Tydzień później:

- Rashel, nie martw się, wszystko będzie...

- Nawet nie próbój kończyć, bo wydrapie ci oczy.

- Chciałam cię tylko pocieszyć, ale to nie będzie takie łatwe...

- Umiesz ożywić Josha?

- Nie, ale mogę zrobić coś innego.

- Niby co?

- Pamiętasz co ci powiedziałam przez telefon w dzień zakończenia?

- Mówiłaś że masz niespodziankę.

- Tak, dziś przyjdę do ciebie i zobaczysz co to, zgoda?

- No dobrze.

- Ej, mała uśmiechnij się.

- Nie mam powodu i nie mów do mnie mała, bo on... On tak do mnie mówił.

- Zapomniałam.

4 godziny później:

Jezu, czy ona nie może sobie odpuścić?! Wolałabym spędzić ten (i wiele kolejnych wieczorów) sama. A teraz będę musiała z nią rozmawiać. Nie to że nie lubię z nią spędzać czasu, tylko strasznie mnie irytuje jak patrzy na mnie tymi pełnymi litości oczami. Jestem jakaś niedorozwinięta, czy coś?! Mam 25 lat i nie trzeba się nade mną litować!

Moje wewnętrzne krzyki przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i chwyciłam za klamkę. Gdy drzwi się otworzyły, nie zobaczyłam Meg, ale jakiegoś mężczyznę.

Cześć, cześć! Nie to że o was zapomniałam, ale chciałam zrobić sobie malutką przerwę od wattpada. Będę starała się pisać jeden rozdział co dwa tygodnie, i wtedy gdy nie będę wstawiać rozdziałów tutaj będę pisać rozdział do drugiej książki. Ale z tego powodu że piszę książkę z Martyną, rozdziały będą wstawiane częściej.

Do następnego Misiaki

Paulina

OpuszczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz