- Popełniłeś błąd. Wybrałeś złą ścieżkę.
- Więc twoim zdaniem powinienem wstąpić do Shiratorizawy?
- To wszystko przez twoją dumę. Gdyby nie ona-
- W takim razie dobrze ją zapamiętaj! Jeszcze skopię ci tyłek!
Ta rozmowa miała miejsce dokładnie miesiąc temu, tuż po zawodach siatkarskich dla szkół ponadgimnazjalnych. Aoba Johsai przegrało z Karasuno, a Karasuno przegrało z Shiratorizawą. I po jaką cholerę wpieprzali mi się w drogę? Miałem szansę go pokonać! No ale przecież Tobio-chan i Krewetka wiedzieli lepiej! Teraz pozostało mi zakuwanie do końcowych egzaminów i czekanie na cud w postaci dobrego wyboru studiów. Dostałem już cztery stypendia, lecz co to zmienia, skoro nie udało mi się go pokonać? Co on sobie w ogóle myślał? Od pierwszej klasy zawraca mi głowę tym, żebym się przeniósł do jego drużyny. "Moja drużyna jest najsilniejsza", skoro tak uważasz, to dlaczego tak bardzo chcesz, abym do niej dołączył? Wkurzam się, ale w głębi duszy czuję się... doceniony? Wyróżniony? O co w tym wszystkim chodzi?!
- Pobudka, Shittykawa! Zadania z trygonometrii same się nie zrobią! - warknął na mnie Iwaizumi i walnął zwiniętym w rulon zeszytem w głowę.
- Iwa-chan! To bolało! - zawołałem, poprawiając wymodelowane włosy.
- I dobrze! Skup się, bo inaczej Wielki Król zostanie Wielkim Idiotą, który będzie rok kiblował! - zagroził.
- A-Ale... To jest takie nudne! - załkałem i w geście kapitulacji oparłem głowę o blat wyłożony otwartymi podręcznikami i zbiorami zadań.
- Zamknij jadaczkę i do roboty!
- Tylko się załatwię, mamo~! - odpowiedziałem śpiewająco, podnosząc się i idąc w kierunku wyjścia z biblioteki.
- Wracaj tu, ty parszywy gnojku! I przestań mnie tak nazywać! - Hajime rzucił we mnie gumką do mazania, a ja w ostatniej chwili uniknąłem ataku i uśmiechnąłem się triumfalnie. Uwielbiałem droczyć się z Iwa-chan. Może na pierwszy rzut oka wydawał się oschły i zimny, ale jego zachowanie w stosunku do mnie odbierałem jako nadopiekuńcze i... kochane. Może to przez to, że znamy się od dzieciństwa? - zastanawiałem się, przechadzając wzdłuż szkolnego holu.
- Oikawa Tooru - nagle usłyszałem niski, męski głos. Obejrzałem się za siebie i skrzywiłem na widok wysokiego szatyna w stroju liceum Shiratorizawa.
- Zgubiłeś się, Ushiwaka-chan? To jest Aoba Johsai. Twoja szkoła znajduje się-
- Przyszedłem po ciebie - przerwał mi. Jego ciemnoczekoladowe oczy rozbłysły, kiedy podchodził bliżej...
- I co? Masz zamiar mnie porwać i zabrać do Shiratorizawy, gdzie zmusisz, żebym dołączył do twojej drużyny? Wybacz, ale mam lepsze zajęcia... - chłopak niespodziewanie chwycił za moją rękę, przyciągnął do siebie i po chwili przerzucił przez swoje umięśnione ramię.
CZYTASZ
You should have come to Shiratorizawa (Ushioi)
FanfictionOikawa Tooru od dawna był kuszony, by przejść do drużyny Shiratorizawa. Czy zmieni zdanie po bliższym poznaniu z przystojnym kapitanem Wakatoshim?