Nunca es demasiado tarde para luchar por aquello que es importante en tu vida.
× Neymar ×
- Przybrana, ale jednak siostra. - dodał szybko, widząc moją zdziwioną minę. - Rodzice adoptowali ją, gdy mieliśmy po pięć lat. Jesteśmy rówieśnikami.
- Wow. Tego bym się nie spodziewał. - wyznałem szczerze, drapiąc się po głowie. - Czy ona...
- Tak, wie. Była mała, ale takie przeżycie, jak zmiana całego otoczenia, łącznie z rodziną, jest czymś ogromnym dla dziecka. Była w ośrodku adopcyjnym niecały rok i wiem, że dokładnie go pamięta. Nie uwolni się od tych wspomnień, to chyba już na zawsze z nią zostanie. - gdy Sergi mówił to wszystko, nie mogłem wyjść z podziwu. Negatywnego podziwu, o ile takie zlepienie słów w ogóle istniało i miało jakikolwiek sens. To wszystko musiało wywrzeć znaczący wpływ na jej samopoczuciu.
- Co się stało z jej prawdziwymi rodzicami?- byłem ciekaw. Podejrzewałem, że ona nieprędko się dla mnie otworzy, więc była to świetna okazja, by dowiedzieć się o niej nieco więcej.
- Niewiele na ten temat wiadomo. Prawdopodobnie nie żyją, a prócz nich innej rodziny nie miała. Nikt przynajmniej nam o tym nie powiedział.
- Biedna. - westchnąłem głośno, zawieszając dłonie na biodrach. - Nie pójdziesz się przywitać? -wskazałem na nią, obiegającą już drugie okrążenie. Doskonale nas widziała, ale sprytnie to ignorowała. Wyczułem między nimi wyraźne spięcie
- Ja i Alexia... Cóż, nie jesteśmy teraz w zbyt dobrych relacjach.
- Alexia? - zdziwiłem się po raz kolejny. - Myślałem, że to Luisa.
- Że co? - parsknął śmiechem. - Jak ją znam, cały czas była Alexią Putellas Segurą. No chyba, że zmieniła image.
- Albo po prostu wciąż ze mną pogrywa. - w głowie coś mi zadzwoniło i momentalnie przypomniałem sobie numer z pizzerią. Spojrzałem na jej twarz, lekko zaróżowioną od wysiłku i ciągle skupioną na rozgrzewce. - Ma talent.
- Wiem. - Sergi skrzyżował ręce na piersi i spuścił wzrok. W swojej mowie i zachowaniu był obojętny, jednak widziałem, że ten temat trochę go przejął. Sprawiał wrażenie, jakby nie chciał już o niej więcej rozmawiać. Co takiego wydarzyło się między nimi, że nigdy o niej nie wspominał i nawet się do siebie nie przyznają? - Muszę lecieć, Coral czeka. Powodzenia. - klepnął mnie przyjaźnie po plecach i pobiegł do szatni.W towarzystwie Iniesty podszedłem do blondynki, odkładając sobie rozmówkę na później. Wystarczyłoby, że trochę się zestresuje i zdekoncentruje, a odbije się to na jej grze. Chciałem, by uwierzyła w siebie i pokazała się z jak najlepszej strony. Tym bardziej, że ten temat musiał być drażliwy nie tylko dla Roberto, ale i dla niej.
- Wiem, że pewnie słyszysz to co chwilę, ale jesteś dla mnie istną legendą. - mówiła z przejęciem Luisa, czy też Alexia, patrząc na Andresa z podziwem w oczach. - W szkole zawsze grałam na pozycji pomocnika, a wasza dwójka mnie mocno inspirowała. - tym razem zwróciła się również do Sergiego Busquetsa, który do nas dołączył kilka sekund później.
- Miło nam to słyszeć, dzięki. - obydwoje uściskali ją przyjaźnie, co wywarło na niej wielkie wrażenie. Musiało to na nią trochę podziałać, bo jeśli nie spełnienie jej marzeń, to już nie wiem co mogłoby jej pomóc.
- Doceńcie to, ja jeszcze od niej takich słów nie usłyszałem. - przerwałem im ten moment, wtrącając swoją uwagę.
- Trzeba było mnie nie wyzywać od sprzątaczek. - pokazała mi język.
- Od sprzątaczek? - odezwał się Digne, podchodząc do nas powoli.
- Dawno i nieprawda. - machnąłem ręką i przedstawiłem ich sobie.
Gdy przyszedł Lucho, rozegraliśmy mini meczyk. Miałem okazję już raz się z nią zmierzyć, ale teraz, w większym towarzystwie, pokazała się z całkowicie innej strony. Bardziej walecznej, szybszej, sprytniejszej.
- Powiem szczerze, ja jestem pod wrażeniem. - Suarez po skończonej grze, położył się na trawie, podobnie jak Mascherano i Alba.
- Ja też, nigdy bym nie pomyślał, że ktoś pokona Księżniczkę* jego własną bronią! - rozbawiony Rafinha klasnął głośno w dłonie i rzucił się na mnie, mierzwiąc mi włosy. Uśmiechnąłem się sztucznie, choć tak naprawdę czułem się lekko urażony.
- No nie sądziłem, że to kiedykolwiek powiem, ale Neymar... - Lucho podrapał się w skupieniu po brodzie. - Baba Ci dupę skopała.
Chłopaki zaczęli buczeć i śmiać się, co jeszcze tylko bardziej mnie poirytowało. Nie lubiłem przegrywać, i to w dodatku bronią, której sam często używałem. Zdaje się, że ona doskonale o tym wiedziała i zrobiła to specjalnie, takie przynajmniej odnosiłem wrażenie.
- Nie przesadzajmy. - Luisa-Alexia zarumieniła się, i oddychając głęboko, przysiadła na trawie.
- No właśnie. - zgodziłem się z nią, trącając Rafę ramieniem. Jego ulubionym zajęciem było dręczenie mnie i przygadywanie, a teraz nadarzyła się ku temu doskonała, dla niego, okazja.
- Masz potencjał i wielkie zadatki. Chodź, pogadamy. - Enrique kiwnął na dziewczynę głową, a ona, w pełni gotowości, momentalnie podniosła się i podążyła za nim.
Kiedy oddalili się, pogrążeni w rozmowie, spojrzałem na chłopaków.
- Dzięki, że pomogliście.×××
× Alexia ×
- Jesteśmy na miejscu, ALEXIA. - Neymar zahamował powoli przed moją kamienicą, zaciągając ręczny i odwracając się całkowicie w moją stronę. Z uniesioną brwią czekał na wyjaśnienia.
- Od razu sprostuję, że nigdy nie powiedziałam Ci, że mam na imię Luisa. Sam mnie tak ochrzciłeś. - odezwałam się na swoją obronę, odpinając pas.
- Nigdy też nie zaprzeczyłaś, małpo. - pomachał mi oskarżycielsko palcem przed nosem, aż zrobiłam zeza. - Dlaczego się nie chwaliłaś?
Nie musiał mówić o co mu chodzi, dokładnie zdawałam sobie sprawę z tego, co miał na myśli. Odetchnęłam głęboko, spuszczając wzrok i wpatrując się w swoje dłonie.
- Nie ma czym.
- W naszej nowej terapii poruszamy wszelakie tematy, więc rozmowy o Sergim też nie unikniesz. - na jego słowa wywróciłam oczami, chwytając za klamkę. Nie wiem po co w ogóle zgadzałam się na to, by Neymar mi pomógł. Naprawdę nie rozumiałam też dlaczego chce włazić z buciorami do mojego życia. Ale czułam, że już za późno, by się wycofać. Dlatego jedynie przytaknęłam i wyskoczyłam z samochodu. - Co mówił Ci Lucho?
- Że dla własnej satysfakcji najpierw powinnam spróbować sama zgłosić się do trenera kobiecej sekcji, on pomoże mi się do niego dostać. A jeśli to nie wypali, dopiero wtedy zacznie interweniować i pójdzie z nim na słówko. - uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie rozmowy z Luisem Enrique. Gdyby ktoś mi kiedykolwiek powiedział, że będę sobie z nim tak po prostu gawędzić, i to na temat mojej gry, wyśmiałabym go, stukając się po czole. Od zawsze wiedziałam, że mam jakiś potencjał, ale nikt nigdy nie przyznał mi tego prosto w twarz. We wszelakich staraniach w drodze do mojej wielkiej "kariery", coś zawsze mnie spowalniało. Dobijało. Poddawało wątpliwościom. Natomiast dziś usłyszałam pochwałę nie tylko od samego trenera Dumy Katalonii, ale również i od zawodników. To naprawdę niebywałe.
- Dzięki za dzisiaj. To był wspaniały dzień. - przyznałam szczerze, na co on się uśmiechnął.
- Ale chyba nie próbujesz się ze mną żegnać? Nie zapominaj o imprezie. Przyjadę po was, bo autobusami możecie trochę pobłądzić. - zadeklarował się wspaniałomyślnie. To wszystko brzmiało dla mnie jak sen.
- Olga w życiu nie da mi o niej zapomnieć. - westchnęłam teatralnie, po czym machając mu na pożegnanie, oddaliłam się w stronę domu, unikając spojrzenia ciekawskich sąsiadów.×××
× Sergi ×
- Ta sesja wypadła dosyć dobrze, ale szczerze przyznam, że z tej ostatniej byłam nieco bardziej zadowolona. Niedługo dostanę zdjęcia i sam powiesz, co o niej myślisz. - Coral wypuszczała z siebie jedno słowo po drugim, a ja wciąż kiwałem głową, nawet wtedy, kiedy przestała już mówić. Odłożyła menu naszej ulubionej restauracji na stolik i spojrzała na mnie z troską. - Kotek, co Cię gryzie? W ogóle mnie nie słuchasz.
- Słucham, oczywiście, że słucham. - uśmiechnąłem się krzywo, łapiąc ją za dłoń.
- A jednak gdzieś mi odpływasz. - położyła swoje smukłe palce na moich i zaczęła wymalowywać na nich niewidoczne kółeczka. Spuściłem wzrok i podparłem brodę na drugiej ręce. Nie chciałem zaczynać tematu.
- Widziałem dziś Alexię, to wszystko. - wzruszyłem ramionami, wypuszczając powietrze z ust. - Neymar przyprowadził ją na trening.
- Neymar? - powtórzyła zdziwiona, unosząc swą idealnie pomalowaną brew do góry. Na jej niewielkim czole pojawiło się kilka małych zmarszczek, które wydały mi się tak urocze, że miałem ochotę ją pocałować.
- Po prostu zdziwiłem się jej obecnością i tyle. - wyjaśniłem, biorąc z powrotem kartę dań do ręki. Coral zgrabnie wyłapała, że nie chcę kontynuować tego tematu i w zamian zaczęła proponować co moglibyśmy zamówić. Moje myśli jednak wciąż krążyły gdzieś daleko. Dużo dalej, niż stolik w jednej z droższych, Barcelońskich restauracji. A mianowicie do czasów sprzed kilku lat, kiedy jeszcze wszystko było jak dawniej.* - dla tych, którzy nie wiedzą, Neymar i Rafinha pieszczotliwie nazywają siebie nawzajem księżniczkami :p
CZYTASZ
Esquirla
FanficŻycie składa się z odłamków. Odłamków wspomnień, niespełnionych marzeń i niewypowiedzianych szeptów, które czasem zabijają od środka. Esquirla to powieść o odkrywaniu wartości życia, a przede wszystkim o odkrywaniu samego siebie. Zanurz się w piłkar...