Rozdział 1

1.3K 91 24
                                    

Ciemne i gęste lasy Araulenu przerażały niejednego śmiałka, jednak samotny jeździec opatulony ciemnozielonym płaszczem z łukiem przyczepionym do siodła i kołczanem strzał przewieszonym przez ramię pewnie jechał w siodle małego, beczułkowatego kucyka. Spokojnym galopem dojechał do małej, drewnianej chatki ukrytej na niewielkiej polance pośród drzew. Zwiadowca rozsiodłał swojego wierzchowca i z czułością wyczyścił jego brudną od błota sierść. Koń parsknął cicho domagając się jabłka. Kąciki ust jego właściciela uniosły się lekko do góry, jednakże do uśmiechu było jeszcze daleko. Zwiadowca wyciągnął jabłko z sakiewki doczepionej do pasa.

- Trzymaj głodomorze - powiedział Will do swojego wierzchowca.

Siwek spojrzał na niego z wyrzutem. Spojrzenie jego inteligentnych oczu zdawało się mówić:

Tylko jedno? Chcesz mnie zagłodzić na śmierć?

- Oczywiście, że nie! - odpowiedział Will. - Na świecie istnieje też inne smakowite jedzenie oprócz jabłek.

Mówiąc to zwiadowca dosypał Wyrwijowi owsa i dolał mu świeżej wody ze studni, która znajdowała się nieopodal. Mimo troski jaką Will obdarzył rumaka, ten spojrzał na swojego właściciela i tupnął kopytem.

Zapamiętam to sobie!

Will przewrócił oczami. Konie zawsze muszą mieć ostatnie słowo - pomyślał i poszedł w stronę swojej chatki. Gdy tylko wszedł na ganek zorientował się, że coś jest nie tak. Popychany przeczuciem chwycił saksę i ostrożnie otworzył drzwi gotowy odeprzeć ewentualnego napastnika. Jednak nikt nie zaatakował Willa. Zwiadowca schował saksę do pochwy i wszedł do swojego domu po czym rozejrzał się.

Meble stały tam gdzie zostawił je, zanim kilka dni temu pojechał do pobliskiej nadmorskiej wioski pomóc w schwytaniu przemytników. Wszystkie rzeczy wyglądały na nienaruszone. Will stwierdził, że tym razem przeczucie go oszukało. Westchnął cicho. Już zamierzał zapomnieć o całej sprawie, ale spostrzegł niewielki kawałek papieru położony na stole. Mężczyzna uniósł jedną brew do góry w znajomym dla wszystkich zwiadowców geście zdziwienia. Nie przypominał sobie, żeby zostawiał jakiś raport lub list na stole. Zdjął płaszcz i chwycił kartkę do ręki. Ku jego zdumieniu okazało się, że był to list napisany nieznanym dla niego charakterem pisma.

Drogi Willu, synu Daniela

Zwracam się do Ciebie z prośbą o pomoc. Liczne oddziały dzikich wargali przypuściły atak na niewielkie wioski i miasteczka położone w okolicach Mokradeł i Cierniowego Lasu. Mamy wielu dobrze wyszkolonych wojowników w walce mieczem, włócznią, rozmaitymi sztyletami i dzidą, ale brakuje nam odpowiednio wyszkolonych łuczników. Chcielibyśmy abyś pomógł nam ich wyszkolić.

Sytuacja jest krytyczna. Rozważyliśmy nawet powiadomienie rodziny królewskiej, ale ja i moi towarzysze pochodzimy z pewnego mało znanego plemienia Scottyjskiego - MacPhoenix - jednak z Pictą nie chcemy mieć nic wspólnego. Przez wojnę panującą między naszą ojczyzną i Araluenem woleliśmy nie ryzykować. Wiele lat temu nasi przodkowie emigrowali z Picty, i od tamtej pory dyskretnie, niezauważeni przez nikogo pomagaliśmy Araluenowi, szczególnie podczas wojny z Morgarathem kiedy to rozprawiliśmy się z oddziałem 400 wargali, którzy jako posiłki miały wspomóc zbuntowanego lorda  w decydującym momencie bitwy. Chcemy nadal pozostać w ukryciu dlatego uznaliśmy, że poprosimy o pomoc Zwiadowcę.

Mamy nadzieję, że nie odmówisz nam, tak jak wiele lat temu twój ojciec nie odmówił pomocy Aralueńskim żołnierzom. Wierzę, że przemyślisz sprawę i zachowasz dyskrecję. Możesz nas znaleźć w Cierniowym Lesie.

Emma

Twoja starsza siostra

PS. Dopiero miesiąc temu dowiedziałam się o naszym spokrewnieniu, ale mam nadzieję, że tak jak ojciec masz ducha walki i nie odmówisz nam pomocy.

Will przeczytał list jeszcze kilka razy, a w jego głowie pojawiało się jeszcze więcej pytań. "Skąd przyszli wargale? Czy czeka ich kolejna wojna? Czy gdzieś w Araluenie jest drugi Morgarath? Jego ojciec pochodził z Picty? Skąd oni wiedzą tyle o moim ojcu?" Jakieś tysiąc pytań później zwiadowca pomyślał, że powinien się przespać i jeszcze raz przemyśleć sprawę jutro rano. Jak postanowił tak zrobił. Przebrał się po czym położył do łóżka cały czas rozmyślając o tajemniczym liście. Analizując wszystkie sprawy opisane w nim do jego głowy dostała się jedna cichutka, niewielka myśl: Ma siostrę. Zwiadowca dopiero teraz uświadomił sobie tę sprawę. Gdzieś tam na drugim krańcu Araluenu ma siostrę i zamierza ją odnaleźć. W jego sercu pojawiła się mała iskierka radości. Uczepił się jej tak, jak tonący chwyta pomocną dłoń, która ratuje go od utonięcia i zasnął.

Zwiadowcy. Powrót Wargalów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz