1

4.4K 255 36
                                    


Moje włosy były w tragicznym stanie. Nerwowo przeczesywałam je palcami, chcąc zapanować nad burzą kołtunów i spróbować je jakoś ujarzmić. Niestety, bezskutecznie. Skrzywiłam się jak po zjedzeniu cytryny, po czym kątem oka zerknęłam na stojącego obok mnie Ezarela. Stał ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej i z grobową miną wpatrywał się w rozwścieczoną Miiko.

– Czy wy nie potraficie wytrzymać dnia bez żadnej sprzeczki?! – syczała przez zaciśnięte zęby, a z jej postawy emanowała złowroga aura.

– To on!

– To ona!

Obydwoje spojrzeliśmy na siebie, posyłając sobie pioruny.

– Cisza! – warknęła Miiko. Przyłożyła dłoń do skroni i zaczęła ją nerwowo pocierać. Widać było, że lada moment może wybuchnąć niczym wulkan. – Nie mam zamiaru słuchać żadnych wymówek. Jeśli dogadanie się przechodzi wasze możliwości, pozwólcie, iż zakończę te głupoty raz na zawsze!

Jej słowa nie wróżyły nic dobrego. Spięłam mimowolnie mięśnie, zaciskając usta w wąską linię. Tym razem wina spoczywała po stronie wrednego elfa, ale moje wyjaśnienia tylko rozgniewałyby, i tak już wkurzoną, Miiko.

– Za dwa dni przyjęcie w schronisku Eel, a skoro cierpicie na nadmiar energii, przypilnujecie do tego czasu Voluna. Wylecicie razem, jeśli zawalicie.

– Żartujesz sobie? Jestem szefem Absyntu, więc...

– Więc spieprzenie takiego zadania będzie dowodziło twojej nieodpowiedzialności – ucięła bezwzględnie, rozciągając usta w uśmiechu i mrużąc oczy.

Ezarel był blady jak ściana, nie licząc prawego policzka, gdzie spoczywał czerwony ślad mojej dłoni. Rozkoszowałam się wyrazem jego twarzy, aż nie usłyszałam słów skierowanych wyłącznie do mnie:

–Nie przetrwasz nawet dnia poza murami Kwatery Głównej, więc na twoim miejscu przestałabym się szczerzyć jak Valkyon do nowej broni, a wzięła się do roboty. – Chwyciła się pod boki, a w jej oczach, mogłabym przysiąc, dostrzegłam dziką satysfakcję. – Na co czekacie? Jazda stąd i to już! Zaczynacie od razu!

Pierwszy odwrócił się Ezarel. Mamrocząc pod nosem przekleństwa w języku, którego nie rozumiałam, opuścił Kryształową Salę, pozostawiając mnie razem z Miiko. Była zniecierpliwiona moją obecnością, ale nie zamierzałam wychodzić, zanim nie rozwiążę z nią pewnej kwestii. Przestąpiłam z nogi na nogę, starając się nie przejmować jej zirytowanym wzrokiem.

– Nie znalazłabyś dla mnie innego zadania? Nie chcę robić z nim czegokolwiek razem...

– Ach tak? A co to by była wtedy za kara? – prychnęła pod nosem.

Wzięłam głęboki wdech, nie tracąc rezonu.

– To jest z góry skazane na porażkę. On mi ubliża na każdym kroku – dodałam, zniżając głos do szeptu. Musiałam jej powiedzieć o tym, co leży mi na wątrobie. – Jemu przeszkadza nawet moje oddychanie. Mam dość jego kawałów i podłych uwag.

– Nie daj się sprowokować – powiedziała nagle, na co zaskoczona zamrugałam.

Czyżby ona mi doradzała? Czy to koniec świata? Spodziewałam się ochrzanu za zawracanie jej głowy, a tu taka miła niespodzianka!

– No wiesz... to trochę trudne do wykonania...

– Nieważna jest twoja rasa. Przede wszystkim jesteś kobietą, więc przestań rozpaczać, bo akurat my w życiu nigdy nie będziemy miały z górki – westchnęła ciężko, niedbałym gestem wskazując na drzwi. – A teraz won.

Nie oponowałam.

Miiko miała sporo racji, jednak istniało pewne „ale". Przed Ezarelem nie dało się schronić. Przez jakiś czas starałam się go unikać, jednak musiałam ostatnio poprosić o miksturę wzmacniającą, która jest odpowiednikiem witamin. Robił mi ją regularnie, lecz tego poranka zebrało mu się na psoty. Po spożyciu codziennej porcji moje piersi powiększyły się o dwa rozmiary. A wszystko przez elfa, który dał się przekupić miodem. Cholerny Ezarel. I cholerny Nevra, który zaproponował mu to w żartach, a on – jak na złość – potraktował tę ofertę poważnie.

Przysunęłam dłoń do klatki piersiowej, nie mogąc uwierzyć, że duże piersi to aż taki ciężar. Napierały mi na koszulę do granic możliwości, przez co bałam się, iż przy wyprostowaniu się guziki nie wytrzymają. Na szczęście ilość nieszczęść sprawiła, że mimochodem się garbiłam. Co tu dużo ukrywać, byłam za bardzo przytłoczona niesprawiedliwością swojego życia.

– Tak jak myślałem, wyglądasz jeszcze piękniej niż wcześniej –usłyszałam przy uchu uwodzicielski głos.

Wzdrygnęłam się i odskoczyłam od uśmiechniętego od ucha do ucha Nevry. Poprawił nonszalanckim ruchem włosy, spoglądając na mnie iskrzącym się z radości okiem. Miałam ochotę je wydłubać, wrzucić do jednego z podejrzanych słoiczków Ezarela i postawić na stoliku nocnym.

– Jakbyś spojrzał wyżej, dostrzegłbyś moją szopę na głowę i zmieniłbyś zdanie – warknęłam nieprzyjaźnie, zasłaniając rękoma piersi, chcąc ochronić je przed nieprzyjemnym wzrokiem.

– Mogłabyś codziennie rano budzić się przy moim boku tak seksowne rozczochrana... – mruknął zaczepnie, puszczając mi perskie oczko.

– No popatrz, do tej pory myślałam, że taki efekt mogę osiągnąć tylko poprzez bijatyki z Ezarelem – odparowałam, w mig rozumiejąc jego aluzje, które już dawno przestały robić na mnie wrażenie.

– W przeciwieństwie do niego wiem jak zająć się kobietą tak, żeby błagała o więcej. Chcesz się przekonać?

Spojrzałam na Nevrę jak na kompletnego świra.

– Mam ci rozrysować mapę?! – usłyszałam Ezarela, który właśnie wpadł na korytarz. Widząc mnie w towarzystwie szefa Cienia, zatrzymał się i uniósł wysoko brew. Szybko zorientował się w sytuacji. – Nevra, od tej dziewczyny zależy moja dalsza pozycja w Absyncie. Na dwa dni daj jej spokój, a później dalej będziesz próbował zaciągnąć ją do łóżka, jasne?

Tym razem zaczerwieniłam się aż po uszy. Jak on mógł mówić takie rzeczy bez zająknięcia się?!

– Zobaczę, co da się zrobić – rzucił w odpowiedzi Nevra. Rozbawiony zasalutował, a ja zapewne dalej stałabym jak słup soli, gdyby nie Ezarel. Podszedłszy, zacisnął mocno palce na moim nadgarstku i pociągnął za sobą. Bolało, ale byłam zbyt zaskoczona, ażeby zwrócić mu na to uwagę czy zganić za zachowanie.

Po głowie krążyła mi tylko jedna myśl: zemszczę się. Nieważne jak, Ezarel jeszcze pożałuje swojej bezczelności...

Pokłóćmy sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz