Czułem jak zimno ogarnia całe moje ciało, miałem wrażenie że wyżera mi duszę. Nie byłem w stanie zrozumieć co się właśnie dzieje. Słyszałem jego stłumiony krzyk- a może to tylko złudzienie? Już nie potrafiłem odróżnić jawy od rzeczywistości. Czy to już koniec? Ale tak właściwie dlaczego? Nie miałem już czasu na przemyślenia, nie pozostało mi nic oprócz czekania na wybawcę, który zabierze moją duszę tam, gdzie będzie mogła odpocząć na zawsze. Kiedyś bym tego nie zrobił, nie skoczyłbym, nie dryfowałbym w zimnych wodach rzeki Han. Więc co tak własciwie się stało? Co mnie do tego skłoniło? Wszystko zaczęło się w pierwszej klasie liceum.
* * *
Usłyszałem przeraźliwy dzwięk więc otworzyłem oczy i spojrzałem przed siebie, na szczęście jedyne co ujrzałem to budzik- wył jak oszalały. Muszę wreszcie zapamiętać ten jazgot, przecież nie mogłem codziennie budzić się przerażony.
-Tae, śniadanie!-usłyszałem kobiecy krzyk.
-Już idę!-odkrzyknąłem.
-Na wieszaku wisi garnitur. Umyj się i go ubierz, to pierwszy dzień w nowej szkole, musisz wyglądać jak człowiek!-no tak, nowa szkoła, prawie zapomniałem-pośpiesz się, bo się spóźnisz.
Moja mama jest jak zwykle nadopiekuńcza. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Kiedy pracowała w biurze widywałem ją raz w tygodniu, teraz kiedy została zwolniona jest w domu 24 godziny na dobę. Nie narzekałem na bycie samemu w domu. Mogłem zapraszać znajomych, robić imprezy kiedy ojciec wyjeżdżał w delegację. Czuję że bede za tym tęsknił. Na szczęście mam jeszcze knajpę mojego najlepszego kumpla. Jest ode mnie starszy ale nie przeszkadza nam to, świetnie się dogadujemy. Nazywa się Yoongi ale wszyscy mówią na niego Suga. Jest to jego pseudonim sceniczny. Dlaczego sceniczny? Dlatego, że czarnowłosy, szczupły syn bogatego biznesmena często występuje w swoim lokalu, śpiewając własnoręcznie napisane hip-hopowe utwory. Ale chwila...dlaczego ja jeszcze jestem w łóżku? -pomyślałem
-Cholera, już w pół do ósmej-przeklnąłem na głos.
Wstałem jak poparzony i pobiegłem do łazienki. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem że moje blond włosy wyglądają jak surowy makaron. Musiałem coś z nimi zrobić. Chwyciłem szczotkę i zaczesałem je na dół utrwalając znikomą ilością lakieru do włosów. W ostatnij chwili zdecydowałem się na niebieskie soczewki których kolor podkreślał moje jasne włosy. Wracając do swojego pokoju zobaczyłem wiszącą czarną marynarkę. Dlaczego moi rodzice nie pozwalają mi chodzić w moim ulubionym różowym garniturze? Mówią że jest niemęski ale uważam, że w tym kolorze wyglądam naprawdę seksownie. Błyskawicznym ruchem wciągnąłem na siebie wąskie, czarne spodnie, po czym dopiąłem ostatni guzik koszuli. Jedyne co zabrałem ze sobą wychodząc z pokoju, to telefon i marynarka- czego więcej mogłem potrzebować na rozpoczęciu roku szkolnego? Nareszcie znalazłem się w kuchni. Wśród czarno-białej przestrzeni zobaczyłem szczupłą, wysoką kobietę po czterdziestce. To była moja mama. Właśnie nakładała naleśniki na talerz, który po chwili mi podała.
-Zjedz szybko, a tata podwiezie Cię do szkoły w drodze do pracy.
-Dobrze, dobrze-wydukałem z siebie głośno mlaszcząc.
Za dziesięć ósma, musiałem już wychodzić. Przed dwupiętrowym, szarym budynkiem, który nazywał się moim domem stał samochód. Czarne porsche z czerwonymi felgami. W środku tęgi mężczyzna, no tak, to mój ojciec. Wielki polityk, pan deputowany. Zawsze bawiło mnie to stanowisko. Sam nie wiem dlaczego. Szybko wsiadłem do samochodu. I tak byłem prawie spóźniony. W drodze nie zamieniłem z tatą ani słowa, cały czas rozmawiał przez telefon. Nie przeszkadzało mi to, tak naprawdę nigdy za sobą nie przepadaliśy. Mimo to że był moim ojcem to traktował mnie jak powietrze. Jedyne co robił, to mnie utrzymywał. Zawsze był dla mnie jak obcy człowiek.
Po pięciu minutach dotarłem na miejsce. Wielki brązowy budynek otoczony ogrodem. Niby ładny, ale fakt, że będę musiał spędzić tutaj następne trzy lata swojego życia nie był pocieszający. Kiedy znalazłem się na sali gimnastycznej gdzie odbywała się ceremonia rozpoczęcia pierwszego półrocza, dołączając do swojej nowej klasy, zauważyłem, że ktoś mi się przygląda. Wysoki, umięśniony, ale szczupły brunet. Jego spojrzenie przeszywało mnie na wylot. Poczułem uderzenie gorąca. Ale dlaczego? Przecież to tylko nieznajomy. Szybko odwróciłem wzrok, ale nie mogłem przestać o nim myśleć. Z zamyślenia, wyrwała mnie dziewczyna z mojej klasy, dając mi do zrozumienia, że powinieniem iść za resztą, do sali, która została nam przydzielona. Podczas nudnego wykładu o systemie oceniania naszego wychowawcy, zaprzyjażniłem się z Jiminem. Był to szarowłosy, średniej postury chłopak. Cały czas się uśmiechał, dzięki czemu mój kwadratowy uśmiech pierwszy raz ukazał się ludziom, którzy byli ze mną w klasie. Czułem na sobie wzrok dziewczyn- nic nowego. Byłem przyzwyczajony do tego, że wszystkie za mną szalały, jednak nigdy żadnej nie zdobyłem. A to dlatego że podobali mi się chłopcy- może dlatego myślami wciąż błądziłem za nieznajomym z ujmującym spojrzeniem. Nareszcie wypuścili nas z tego okropnego pomieszczenia. Kiedy pożegnałem się z Jiminem skierowałem się w strone wyjścia. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w moim cichym pokoju. Już miałem opuścić budynek, kiedy usłyszałem wołanie.
-Tae.....Taehyung, słyszysz mnie?-to nie był głos Jimina, więc skąd znał moje imię?
Odwróciłem się, żeby zobaczyć kim jest osoba wykrzykująca moje imię. Okazało się, że to TEN nieznajomy. Wymachiwał czymś. Kiedy podbiegł do mnie, zobaczyłem, że w ręce trzyma mój telefon.
-Trzymaj, zapomniałeś zabrać go z klasy.- powiedział chłopak, podając mi zgubę.
Nie mogłem oderwać się od niego wzroku. Z bliska był jeszcze przystojniejszy, niż kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy.
-Nazywam się Chanyeol-uśmiechnął się i podał mi dłoń- a ty jesteś Tae? Taehyung prawda?
-Tak, nazywam się Tae, ale możesz nazywać mnie V- odparłem uściskając jego dłoń.
- Miło poznać pierwszą osobę w nowej szkole- nie przestawał się uśmiechać.
Nieznajomy.....to znaczy, Chanyeol zdawał się być naprawdę sympatyczny. Chciałem go lepiej poznać. Kiedy udało mi się oderwać od fantazji na temat chłopaka zobaczyłem, że odchodzi machając dłonią.
-Pa, Tae. Do zobaczenia jutro!!!
Do zobaczenia jutro....do zobaczenia jutro? Czy to możliwe aby Chanyeol stał się powodem dla którego z uśmiechem zacznę przychodzić do szkoły?
YOU ARE READING
You gave me too much °ChanV°
FanfictionTae, klasowy błazen, beztroski licealista. Czy aby na pewno? Jaki jest naprawdę? Co ukrywa? Na co go stać? Kim jest jego tajemniczy wielbiciel? Co przyniesie mu znajomość z Chanyeolem? Czy będzie w stanie to wytrzymać? autorem okładki je...